Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nowy trener w sztabie Leo będzie tylko marionetką

Mariusz Ostrowski

Źródło:

10.07.2008 09:57

(akt. 20.12.2018 06:27)

PZPN przygotowuje już umowy dla nowych współpracowników <b>Leo Beenhakkera</b>. To już pewne - na jednej z nich widnieć będzie nazwisko <b>Rafała Ulatowskiego</b>. Na drugiej - <b>Jana Urbana</b>. Ten pierwszy będzie pełnił rolę drugiego trenera. Urban zostanie trenerem dochodzącym, czyli przyjedzie na zgrupowanie kadry, gdy nie będzie to kolidowało z pracą w Legii. W teorii Ulatowski ma być bezpośrednim następcą Leo. Usilnie walczyły o to władze związku. - Nie po to płacimy mu takie pieniądze, żeby nie pozostał po nim żaden ślad - mówił Antoni Piechniczek.
Wygląda na to, że Leo, który tuż przed turniejem wszedł w mocną komitywę z prezesem PZPN Michałem Listkiewiczem, znów ich wykiwał. W sztabie zostawił sobie tych, na których najbardziej mu zależało, czyli trenera bramkarzy Fransa Hoeka i menedżera Jana de Zeeuwa. Zostałby pewnie i krytykowany ostro trener przygotowania fizycznego Mike Lindemann, ale wcześniej znalazł sobie stałą i pewniejszą posadę w HSV Hamburg. Prezes skorzystał z okazji i udając, że zaczyna czystki w sztabie, oznajmił tuż po turnieju: - Nie przedłużę z nim umowy. Zarząd związku straszył z kolei, że przedstawi Beenhakkerowi listę trenerów, spośród których wybierze swojego asystenta następcę. Leo tylko uśmiał się z tego. W umowie, która obowiązuje do 2010 r., ma bowiem zapisane, że współpracowników dobiera sobie sam. Wybrał Ulatowskiego. To niewątpliwie zdolny trener. Jako asystent Czesława Michniewicza zdobył z Lubinem mistrzostwo Polski (2006-2007 r.). W ubiegłym sezonie, prowadząc Zagłębie samodzielnie, skończył na 5. miejscu. Osiągnął to w niecały rok w roli pierwszego trenera. To niezły wynik. Pytanie za sto punktów: ile Ulatowski będzie miał do powiedzenia w nowym sztabie? Prawidłowa odpowiedź: niewiele, bo kadrą w dalszym ciągu rządzić będą Leo oraz jego holenderscy współpracownicy Frans Hoek i Jan de Zeeuw. Podczas Euro oficjalnie drugim trenerem był Dariusz Dziekanowski, asystentami Bogusław Kaczmarek, i Adam Nawałka. Faktycznie Leo konsultował większość decyzji z Hoekiem. To holenderski trener bramkarzy przeprowadzał wszystkie rozgrzewki przedmeczowe. To jego najgłośniej było słychać na treningach. Bramkarzami zajmował się zaś Andrzej Dawidziuk. Dziekanowski, Kaczmarek i Nawał stali z boku, podawali piłki bądź rozstawiali pachołki. W Bad Waltersdorfie huczało od plotek, że w sztabie jest rozłam, że powstały dwa obozy - polski i holenderski. Teraz mamy już tego pewność. - Od początku zgrupowania w Austrii było coś nie tak. W czasie eliminacji, przed oraz po każdym treningu i meczu, wszyscy trenerzy zbierali się razem i dyskutowali kilka godzin. W Austrii prawie w ogóle ze sobą nie rozmawiali. To znaczy Leo zamykał się w pokoju tylko z Hoekiem i Lindemannem. Kaczmarek, który zazwyczaj był bardzo pogodny, cały czas chodził ze zmarszczonym czołem. "Dziekan" i Leo nawet na siebie nie patrzyli - mówi nam anonimowo jedna z osób blisko związanych z kadrą. - Poszło o podział kompetencji, o złamanie obowiązujących do czasu turnieju reguł. Leo otoczył się Holendrami, a "Dziekana", "Boba" i Nawałkę zepchnął na margines. Nagle trener bramkarzy stał się jego prawą ręką. Polacy mieli mu to za złe. Kilka razy doszło do kłótni. Neutralny był tylko Dawidziuk, bo nie zna angielskiego. Nie odezwał się nawet, gdy Hoek po meczu z Niemcami przekonywał Leo, że Boruc grał źle i z Austrią powinien bronić Fabiański. Po awanturze, którą zrobili pozostali polscy asystenci, Beenhakker postawił w końcu na Boruca. Jak się dowiedzieliśmy z innego źródła, kością niezgody były również ogromne dysproporcje w zarobkach. Przed turniejem Leo załatwił swoim holenderskim współpracownikom atrakcyjne umowy. Lindemann za miesiąc pracy otrzymał ok. 170 tys. zł, Hoek - ok. 140 tys. Dziekanowski, Kaczmarek i Nawałka przez dwa laty pracy zarabiali ok. 7-8 tys., czyli byli na tych samych widełkach płacowych co rzecznik prasowy kadry Marta Alf. Po mistrzostwach mogli najwyżej uścisnąć dłoń Beenhakkera, jak się okazało, na pożegnanie. Jak Leo potraktuje Ulatowskiego? Wiemy, że w roli swojego następcy widział Urbana, ale ten odmówił, podobnie jak Maciej Skorża z Wisły Kraków. Obaj mają ważne kontrakty w klubach, w których zarabiają nieporównywalnie większe pieniądze (ok. 40-50 tys.). Obaj zdawali też sobie sprawę, że w kadrze nie mieliby wiele do powiedzenia. Leo wybrał więc młodego, ambitnego, ale skromnego Ulatowskiego, dla którego uścisk dłoni słynnego trenera jest bezcenny. Trenerowi przyda się w roli tłumacza, zastąpi w tej roli "Dziekana", który nie chciał się na to dłużej godzić. Podobnie jak Kaczmarek, który mecze kadry na Euro oglądał z trybun. - Wykonałem swoją pracę najlepiej, jak umiem - mówi o swojej roli "Bobo". - Dwa lata pracy u tak wybitnego trenera to cenne doświadczenie - odpowiada "Dziekan" i odkłada słuchawkę. - Teraz nie mam czasu. Proszę zadzwonić później - mówi Nawałka. Później już nie odbiera telefonu. Co do Ulatowskiego, polscy kibice pocieszać się mogą jednym: José Mourinho też zaczynał swoją pracę w wielkim futbolu, jako "traductor" wielkiego trenera - Bobbyego Robsona w Barcelonie.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.