Oceniamy piłkarzy Legii!
29.11.2011 08:19
Gra zespołu 4 – Była szansa, by zostać mistrzem jesieni. Po porażce Śląska z Wisłą by osiągnąć cel wystarczyło ograć w Kielcach Koronę. By tego dokonać wystarczyło podejść do spotkania z należytą koncentracją i nastawieniem. W końcu przez pewien czas kielczanie byli na czele tabeli i mimo słabszej końcówki tej rundy dobrze radzili sobie w rozgrywkach. Mają w swoich szeregach kilku naprawdę niezłych graczy i nie można było ich lekceważyć. Oczywiście nie można ich porównywać do PSV, Rapidu, czy Spartaka, ale to z pewnością lepsza drużyna od Podbeskidzia, z którym zdarzyło się już „Wojskowym” ponieść porażkę. To wszystko wydawało się oczywiste. Tym bardziej, że z ust piłkarzy i trenera padały deklaracje, że Legia stała się dojrzałą drużyną, że nie ma już mowy o lekceważeniu rywali i wpadkach, że do każdego meczu podchodzą ze 100% zaangażowaniem. A potem zaczął się mecz. Od początku Legia miała przewagę w posiadaniu piłki, rozgrywała ją i traciła w różnych sektorach przedpola Korony. A ta z kolei kontrowała i dzięki eks-legionistom udało się wyjść na prowadzenie. Kuciak nie zdołał pobić rekordu. A potem taktyka była prosta. Autobus w polu karnym i kolejne kontry. A legioniści nieporadnie atakowali, zmiany trenera Skorży niewiele wniosły. Legia zagrała słabo i nic jej nie wychodziło. A tuż po meczu jeden z zawodników mówi, że jeszcze w szatni czuli się mistrzami jesieni i to był błąd. I po tych słowach runęła iluzja drużyny dojrzałej, gotowej walczyć z odpowiednim nastawieniem. Oczywiście można by powiedzieć, że to słowa danego konkretnego zawodnika, ale oglądając ten mecz można było mieć dokładnie takie wrażenie co do niemal wszystkich zawodników. Głowy w chmurach, gdzieś daleko. Nieporadne ataki, brak pomysłów, brak zębów. Legia przegrała ten mecz już w szatni. Mimo wszystko rundę należy zaliczyć do udanych. Szkoda, że została zakończona w takim stylu. W rewanżu na wiosnę chciałbym, aby zwycięstwo z Koroną decydowało o tym, że to Legia będzie mistrzem Polski. Dopiero wtedy będzie można snuć domysły, że Legia jest zespołem dojrzałym. Bo póki co jest ciągle nieprzewidywalna. Chociaż, czy na pewno?
Dusan Kuciak 6 – Przede wszystkim udało mu się zatrzymać bardzo groźny strzał… Komorowskiego. A skoro legioniści strzelali na swoją bramkę to on próbował zdobyć gola w końcówce dla Legii. Niczym nie zawinił, grał dobrze, jak nas do tego przyzwyczaił. Niestety jego koledzy zagrali słabiej, niż zwykle i dlatego rekordowa passa minut bez straty gola została przerwana. Ale koniec jednej passy może być początkiem następnej. Poza tym może to i lepiej, że nie od razu przeszedł do historii klubu? Dzięki temu ma jeszcze coś do osiągnięcia, poza zdobyciem mistrzostwa i Pucharu Polski oczywiście…
Artur Jędrzejczyk 5 – Z całą pewnością nie był to jego najbardziej udany mecz. Jak zwykle się starał, walczył, nie odstawiał nogi. Był jednym z tych legionistów, którzy dorównywali agresywnością kielczanom. I mimo, że nie we wszystkich pojedynkach wygrywał to jego grę w defensywie można uznać za zadowalającą. Niestety o wiele słabiej było w grze ofensywnej. Dośrodkowania nie wychodziły, w ogóle rzadko uczestniczył w akcjach zespołu. Częściej wyprowadzał piłkę z własnej połowy, ale w tym elemencie miał spore braki.
Michał Żewłakow 6 – Solidna gra. Jedne z niewielu zawodników, który grał w miarę na luzie. Większość interwencji była dobra, radził sobie z atakami kielczan. Często utrudniał życie Korzymowi i zwykle się go udawało zatrzymać. Raz jeden zaskoczył go kolega z zespołu i mógł się jedynie przyglądać, jak Maciek pokonuje Kuciaka. Często wyprowadzał piłkę, ale im było bliżej końcowego gwizdka tym bardziej nerwowo to czynił. I to obojętnie, czy ze stojącej piłki, czy z gry.
Marcin Komorowski 5 – Miał trochę problemów z właściwym ustawianiem się. Starał się wyprzedzać rywali, ale z tych starań zbyt wiele nie wychodziło. Trudno jednak nie docenić faktu, że mimo niektórych błędnych decyzji i tak osiągał cel, którym było utrudnienie gry przeciwnikowi. I właściwie głównie dlatego otrzymał taką a nie inną ocenę, bo mecz rozegrał dość słaby. Momentami miał problemy z zaadresowaniem podania, był też bliski pokonania Kuciaka. Mógł też lepiej się ustawić przy bramce. Mimo wszystko ma spory wkład w rozbijaniu akcji rywala.
Jakub Wawrzyniak 5 – Z pewnością był bardzo aktywny. Momentami przypominał bardziej pomocnika, niż obrońcę. W pierwszej połowie fajnie współpracował z Rybusem i razem stwarzali największe zagrożenie pod bramką Korony. Szkoda, że tylko kilka akcji mu wyszło, bo większość z nich zakończyła się stratą, lub niecelnym podaniem. Może był to brak koncentracji? Nie zdążył też za Korzymem przy straconej bramce, ale to nie on jest winien utraty bramki.
Michał Kucharczyk 3 – Przeprowadził dwie bardzo dobre akcje. Szczególnie wyprowadzona kontra i dogranie znamionują jego duże możliwości. Niestety tyle dobrego można napisać o jego grze zKoroną. Dwie udane akcje na 45 minut to o wiele za mało. Poza tym był niewidoczny, gdy był przy piłce to przeważnie ją tracił, niecelnie podawał, bardzo słabo współpracował z „Jędzą”. Może w rundzie wiosennej będzie lepiej?
Ariel Borysiuk 7 – Sporo przechwytów i ogólnie dobra gra. Jako jedyny w środku pola starał się dotrzymać kroku Vukoviciowi. Nie udało mu się, bo ma trochę inne walory. Z powodzeniem próbował przerzutów piłki po skrzydłach, z mniejszym powodzeniem wychodziły mu strzały z dystansu. No i spory szacunek za dogranie meczu do końca mimo urazu. Tak okazał charakter. Tylko po starciach z Vukoviciem zaciskał zęby i nawet po nieczystych zagraniach „taty” nie w głowie było mu upaść.
Miroslav Radović 5 – Przeciętny występ. Dało się zauważyć, że gra z urazem i nie idzie mu tak, jak zwykle. Szukał gry, starał się współpracować z kim się dało. Niestety tego dnia nie miał wsparcia w kolegach, a i z Ljuboją nie bardzo miał możliwość pograć. Rywale skutecznie blokowali jego poczynania, a na domiar złego niesłusznie zarobił żółtą kartkę. Nie miał znaczenia, czy grał na środku pomocy, czy na skrzydle. Mimo starań po prostu nie wychodziło.
Ivica Vrdoljak 4 – Zasadniczo wypadł dość przeciętnie. Nie można mu odmówić waleczności, ani braku zaangażowania. Dlatego zastanawia ilość strat, niecelnych zagrań, nieudanych zagrań w ogóle. Nie zawsze dobrze czytał grę. Ostatnio grywał już nieco lepiej, a tu niestety znów przytrafił się słabszy występ. Występ niestety okraszony kluczowym podaniem aktualnego kapitana Legii do… byłego kapitana Legii. Główny, ale nie jedyny winowajca przy straconym golu.
Maciej Rybus 5 – Na początku miał niezłą okazję do zdobycia gola, ale zamiast podawać do Ljuboji oddał niecelny strzał. Potem szukał kolegów, dobrze podawał. Czasami ładnie się też zastawiał i dobrze sobie radził w pojedynkach jeden na jeden. Jednak w wielu przypadkach musiał ulec, gdyż warunki fizyczne ma słabsze od rywali. Z minuty na minutę gasł, nie poprawił też wrażenia wykonywaniem stałych fragmentów gry.
Danijel Ljuboja 5 – Popadł w przeciętność, bo nie miał z kim grać. Mało widoczny, bo dostawał mało piłek. Dlatego musiał po nią wracać do środka pola, ale i tak nie był w stanie jej z nikim skutecznie rozegrać. Nieliczne wyjątki od tej reguły miały miejsce tylko w momencie, gdy nie kryło go więcej, niż dwóch rywali. Kielczanie pieczołowicie go pilnowali i nie dawali się rozkręcić.
Oto oceny zmienników:
Janusz Gol 3 – Tym meczem z pewnością nie poprawił swoich notowań u szkoleniowca. Spadek formy jest zauważalny, jego wejście na boisko nie podniosło jakości gry. Już pierwsze zagrania znamionowały kiepską dyspozycję. Kilka złych decyzji, niecelnych podań i strat, a potem utrzymywał podobny poziom. Oczywiście nie wszystko robił źle, trochę pomagał w defensywie, ale trener Skorża szybko się zorientował, że Gol nie pomoże Legii w ofensywie i przesunął go na defensywnego pomocnika. Na tej pozycji nieco poprawił swoje poczynania, ale nie na tyle, by dostać wyższą ocenę.
Rafał Wolski 4 – Tym razem przyszedł słabszy występ. Można się tego było spodziewać, bo to jednak młody zawodnik i wahania formy będą mu się zdarzać. Ale taki mecz paradoksalnie może mu dobrze zrobić. Nauczył się, że będą rywale grający bardzo ostro i nie zostawią mu miejsca na rozpędzenie się z piłką. W tym spotkaniu nie oczarował nas dryblingami, przeprowadził bodaj jedną taką akcję, jakimi zasłynął wcześniej. Momentami można było zapomnieć, że biega po boisku, za mało widoczny.
Jakub Kosecki – grał zbyt krótko, by go oceniać.
Legionistą meczu wybieramy jedynego gracza z pola, który nas nie zawiódł. Ariel Borysiuk nie przegrał meczu w szatni, bo wiedział, że zagra przeciwko swojemu idolowi z dzieciństwa i w żaden sposób nie pozwolił, by ten o nim miał złe zdanie. Paradoksalnie jego największymi rywalami do miana legionisty meczu byli… Korzym i Vuković właśnie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.