Oceniamy piłkarzy Legii!
26.10.2009 15:17
Piłkarze Legii sprawili czytelnikom naszego serwisu i jego Redakcji miły prezent urodzinowy rozgrywając dobry i ciekawy mecz obfitujący w emocje i wiele bramek. Mimo niefortunnego początku „Wojskowi” potrafili się podnieść, wyrównać i na koniec wygrać. Trener Urban jeszcze nigdy dotąd nie dokonał tak trafnych zmian w składzie. I chociaż goście kończyli ten mecz w dziewiątkę to i tak zwycięstwo Legii nie podlega żadnej dyskusji, gdyż w momencie dwóch czerwonych kartek dla przyjezdnych podopieczni Jana Urbana i tak prowadzili już 3:1. I chociaż najlepsza obrona w kraju popełniła później koszmarną gafę pozwalając osłabionemu rywalowi wbić sobie gola to i tak drużyna zareagowała pozytywnie. W ciągu ostatnich minut wypunktowała rywala strzelając dwa gole. Można się czepiać zawodników za poszczególne decyzje, zagrania, ale tak czy inaczej byli tego wieczora lepsi. Oto nasze oceny i skala, którą się posługujemy:
1- Tragedia, to ma być piłkarz?
2 - Nieudany występ, gra w tym meczu była pomyłką.
3 - Bardzo słabo.
4 - Słabo.
5 - Przeciętnie, ale przyzwoicie.
6 - Nieźle, dość obiecująco.
7 - Dobrze.
8 - Bardzo dobrze.
9 - Wspaniale.
10 - Fenomenalnie, idealnie, wszystko się udało.
Jan Mucha 5 – Słabszy mecz „Muszkina”. I nie chodzi o to, że wpuścił dwa gole, przy których nie miał za wiele do powiedzenia. Przy golu Gajkowskiego był bliski wybronienia, zdołał odbić piłkę, ale ta odbiła się od słupka i jednak wtoczyła się do bramki. Potem było niefortunne wyjście z bramki i podanie do… Edsona, po którym były legionista strzałem z 40 metrów mógł podwyższyć prowadzenie Korony. Potem nie miał wiele pracy, ale kilka interwencji było nieco niepewnych. Przy drugiej bramce co mógł to zrobił, ale wiele czasu na ustawienie się i reakcję nie miał.
Jakub Rzeźniczak 6 – Ogólnie wypadł całkiem nieźle. Zaczął źle, gdyż to on nie upilnował Gajtkowskiego w pierwszej minucie. Mimo to dalsze minuty pokazały, że to był jedynie wypadek przy pracy. W obronie interweniował przeważnie skutecznie. Znów nieco częściej biegał pod pole karne rywali. O ile dośrodkowania były całkiem przyzwoite to strzały na bramkę już nie. Uderzał pospiesznie, z nieprzygotowanych pozycji i bardzo niecelnie. Jednak najważniejsze były jego dokonania w defensywie, a Edson tego dnia sobie nie poszalał.
Inaki Astiz Ventura 8 – Gra hiszpańskiego obrońcy znów bardzo nam przypadła do gustu. Nie miał on wpływu na utratę przez Legię obu bramek, bo pierwsza była dość przypadkowa, a druga z błędu kolegi. Sam bardzo skutecznie czyścił przedpole. Jego interwencje były bardzo skuteczne, grał walecznie. Nawet pod bramką przeciwnika umiał się znaleźć, gdzie raz groźnie główkował, a w drugiej połowie znalazł się nawet w sytuacji sam na sam. Niestety będąc tyłem do bramki zabrakło mu snajperskiego zmysłu, by celnie uderzyć, a mimo to jego słabe uderzenie mógł i powinien skierować do bramki któryś z ofensywnych graczy.
Dickson Choto 7 – Zagrał dobrze. A na pewno lepiej, niż ostatnio. Chociaż Legia straciła dwa gole to trudno winić za ich utratę „Dixiego”. Efektownie i efektywnie grał wślizgiem. Nie dawał zbyt wiele swobody Gajtkowskiemu. W pojedynkach jeden na jeden nie pozwalał rywalom się mijać. Grał bardzo twardo, na pograniczu faulu. Kiedy było trzeba faulował, za co z resztą słusznie obejrzał żółty kartonik.
Marcin Komorowski 5 – Ma mały udział przy pierwszym golu, gdy pozwolił na podanie w pole karne Kiełbowi. Potem jednak grał dość dobrze. Wracał do obrony na czas, przeważnie w odpowiednim momencie przerywał akcje kielczan. Od czasu do czasu starał się włączać do akcji ofensywnych, przy stałych fragmentach gry był groźny w polu karnym rywali. Większość pojedynków z Kiełbem wygrywał. Dobra gra trwała aż do 83 minuty, w której jeden błąd w ustawieniu i złamanie linii spalonego zaowocowało golem dla grających w dziewiątkę kielczan. Te błędy mają wpływ na naszą ocenę, nie mniej „Komar” rozegrał bodaj najlepszy mecz w lidze w tej rundzie.
Miroslav Radović 5 – Był mocno zmotywowany, starał się ze wszystkich sił. Jednak nie bardzo wychodziło. Już w pierwszych sekundach mógł być bohaterem, gdyby tylko lepiej przymierzył. Potem biegał, szarpał, ale z różnym skutkiem. Miał trochę problemów ze zrozumieniem z kolegami, współpraca z partnerami nie wyglądała tak dobrze, jak można by oczekiwać. Jego chęć do gry i frustrację widać było chociażby w sytuacji, gdy chciał szybko wznowić grę z autu, ale chłopiec do podawania piłek nie miał żadnej, którą mógł mu dać. Trener nie dał mu szansy w drugiej połowie.
Tomasz Jarzębowski 6 - Dość dobrze wszedł w mecz i z zadań destrukcyjnych wywiązywał się bez większych zarzutów. Dobrze czytał grę, wiele podań przejął, bądź przeciął. Nieźle spisywał się w walce w powietrzu. Dobrze odgrywał piłkę na jeden kontakt wbiegającym pod pole karne pomocnikom, chociaż czasami irytował niecelnym podaniem. Część z tych niecelnych zagrań trafiło do rywali, a część do nikogo, co spowalniało tempo akcji. No i zabrakło też siły, by dotrwać do końca, ale forma rośnie i powinien dłużej utrzymać się w składzie.
Maciej Iwański 7 – Znów dobry występ „Ajwena”. Po utracie pierwszej bramki był pobudzony i grał z jeszcze większą ambicją. Kierował poczynaniami kolegów w środku pola, cierpliwie zmagał się z rywalami i właściwie uruchamiał skrzydłowych. Potrafił nawet wygrywać pojedynki główkowe, co przy jego wzroście nie jest łatwe. Był nieco mniej widoczny, niż zwykle, ale ciężar gry rozłożył się w tym spotkaniu na większą ilość pomocników. W końcówce błysnął dwoma asystami przy bramkach „Szałacha” i „Smoły”.
Piotr Giza 7 – Wielu ludzi kręciło nosem na jego powrót do pierwszej jedenastki. Ale za ten mecz należą mu się słowa uznania nawet od największych krytyków jego postawy. Odciążył z prowadzenia gry Iwańskiego, zaliczył wiele dobrych podań, a mało piłek tracił. Dobrze czytał grę, co pokazał przy pierwszym golu Grzelaka, przy którym asystował. Najpierw przewidział złe wybicie obrońcy Korony, dopadł do piłki, tam nie dośrodkowywał bezmyślnie, ale wyczekał i w drugim tempie wrzucił piłkę w pole karne. Grał spokojnie i z wyczuciem. Jeśli to faktyczny powrót do formy to w bardzo dobrym momencie.
Maciej Rybus 7 - W pierwszej połowie nieco mniej widoczny, znacznie aktywniejszy był w drugiej połowie. Widać poprawę we współpracy z Komorowskim. Tym razem „Ryba” bywał widoczny w obronie. A w ataku swoimi wejściami stale zagrażał kielczanom. Przeważnie udawało im się go blokować, ale do czasu. Zaliczył ładną asystę, gdy po szybko rozegranym rzucie wolnym i dynamicznym wejściu lewym skrzydłem wyłożył piłkę wzdłuż linii bramkowej, a tam Mięcielowi nie wypadało już nie trafić do siatki. Młody legionista często uczestniczył w grze kombinacyjnej drużyny.
Bartłomiej Grzelak 7 – Dobra gra „Grzela”, który tym razem musiał zastąpić najbardziej zwykle wysuniętego Chinyamę. Jednak nie było widać jakiegokolwiek zagubienia na tej pozycji, bo dobry napastnik musi grać w różnych ustawieniach. „Jurand” znakomicie się wywiązywał z zadań ofensywnych, zbiegał też na skrzydła i był bardzo ruchliwy. No i zdobył efektownego gola ośmieszając pilnującego go Kuzerę. Paradoksalnie po tym dobrym meczu może mieć problem z wyjściem w pierwszym składzie w kolejnym meczu. Nie tylko przez znakomitą zmianę Mięciela, ale przez kolejną kontuzję…
Oto oceny graczy rezerwowych:
Marcin Mięciel 8 – Długo czekaliśmy na przełamanie niemocy strzeleckiej w lidze. A jak już nastąpiło to podwójne. I to w przeciągu kilku minut. W obu przypadkach wykorzystał dogrania skrzydłowych. Oba uderzenia były precyzyjne i nie dawały Cierniakowi wielkich szans na skuteczną interwencję. Wysoka ocena to nie tylko efekt samych goli, ale też dobrej gry w ataku. Zauważał dobrze ustawionych kolegów, dyrygował grą formacji ofensywnej. Dobrze grał bez piłki i wiele widział. Wykazał się zmysłem lisa pola karnego, który wydawało się, że już zatracił.
Sebastian Szałachowski 7 – Dał dobra zmianę, chociaż samo wejście w mecz nie było najszczęśliwsze. Miewał problemy z opanowaniem piłki, ale w miarę upływu czasu spisywał się coraz lepiej. Zyskiwał pewność siebie, zaczął czarować dryblingami, zwodami, przyspieszeniami. Jeszcze łatwiej mu się grało w ostatnim kwadransie, gdy Legia miała na boisku przewagę liczebną. Najpierw asystował przy pierwszym golu Mięciel, a potem zdobył ładną bramkę po szybkiej akcji. Dzięki temu meczowi może bardziej uwierzy w siebie.
Marcin Smoliński 7 – Wszedł w końcówce meczu, gdy rywale grali już zdekompletowani. Jego wejście miało wspomóc ofensywę Legii, by wykorzystać grę w przewadze liczebnej i poprawić nieco bilans bramkowy. I faktycznie kreatywna gra „Smoły” przyczyniła się do zdobywania bramek. Najpierw zdobyli ją rywale, co nie obciąża jego, ale potem pomógł kolegom rozpracowywać obronę Korony. To jego piękny i precyzyjny strzał z dystansu ustalił wynik meczu.
Tym razem nie mieliśmy problemu z wytypowaniem legionisty meczu. Nasz wybór padł na Marcina Mięciela. „Miętowy” zdobył pierwsze bramki w lidze od 13 czerwca 2001r., kiedy to w 65. minucie trafił w meczu z Amicą Wronki. Jego forma rośnie, a zdobyte gole dadzą mu luz psychiczny, co z pewnością ułatwi mu grę. Oby trafiał do siatki rywali coraz częściej!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.