Oceny piłkarzy Legii za mecz z Dinamem – zaangażowanie na najwyższym poziomie
06.08.2021 19:00
Gra zespołu 7 (6,60 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Od kilku lat Legia nie miała okazji mierzyć się z tak silnym przeciwnikiem, nawet Glasgow Rangers należy postawić na niższej półce niż mistrzów Chorwacji, gdzie gra kilku reprezentantów wicemistrzów świata i niejeden z nich jest wart tyle, co połowa kadry Legii. Spodziewano się ogromnej przewagi gospodarzy i „obrony Częstochowy”, a tymczasem nic takiego nie miało miejsca. Owszem, Chorwaci przeważali, oddali więcej strzałów, mieli nieco więcej okazji do zdobycia gola, częściej prowadzili grę, zwłaszcza w pierwszych kwadransach obu połów. Ale były i fragmenty meczu, jak choćby pod koniec pierwszej połowy, czy po straconym golu, że to legioniści prowadzili grę. Dopiero w samej końcówce, gdy Dinamo rzuciło się do ataku, mistrzowie Polski bronili się nieco rozpaczliwie. Rywale zdecydowanie lepiej grali w piłkę, ale mistrzowie Polski zneutralizowali to w znacznej części wybieganiem, zaangażowaniem i przestrzeganiem rygorów taktycznych, zresztą legioniści naprawdę wysoko zawiesili wyżej notowanym przeciwnikom i Chorwaci też musieli w ten mecz włożyć mnóstwo sił, było to widać po końcowym gwizdku. Remis oddaje przebieg wydarzeń na boisku. Na najwyższe uznanie zasługuje przede wszystkim gra defensywna całego zespołu, w szczególności bramkarza i cała trójki obrońców, całkiem nieźle prezentował się też środek pola i wahadła, choć w obu przypadkach lepiej w destrukcji niż w ofensywie. Najsłabiej w Legii wyglądali napastnicy, którzy nie tylko rzadko dochodzili do sytuacji strzeleckich, ale też mieli duże problemy z utrzymywaniem się przy piłce i kreacją gry. Naprawdę dobry mecz zagrali legioniści przeciwko dużo silniejszemu przeciwnikowi, choć oczywiście nadal zdecydowanym faworytem do awansu jest Dinamo. Mistrzowie Polski pokazali jednak w Zagrzebiu, że mają pomysł i możliwości na zneutralizowanie większości atutów rywala.
Artur Boruc 8 (8,13 - ocena Czytelników). Bezbłędny. Dzięki dość szczelnej defensywie nie miał aż tak wielu strzałów do bronienia, jak można by się było spodziewać, jedno tylko groźne uderzenie z pola karnego i kilka mocnych i trudnych strzałów z dystansu, ale w każdym z tych przypadków spisał się znakomicie. Do tego doszło kilka dośrodkowań do złapania i raz musiał wyprzedzić szarżującego przeciwnika, ani razu nie pomylił się też przy grze nogami. Przy golu był jednak bez szans. Boruc może nie brać udziału w części treningów, ale ma bezcenne doświadczenie i umiejętności, które są niezbędne w takich właśnie meczach, jak w Zagrzebiu.
Artur Jędrzejczyk 8 (7,37). Jedyny obrońca, którego nawet Petković nie mógł przestawić, potrafił wychodzić za chorwackim napastnikiem nawet na połowę przeciwnika. Rządził w powietrzu, na ziemi też wygrał wszystkie starcia poza jednym w pierwszej połowie, gdy minął go Orsić, raz tylko pozwolił rywalowi na dośrodkowanie. Kilka interwencji było ważnych i spektakularnych. Bardzo dobrze radził sobie z wyprowadzaniem piłki, pamiętamy tylko jedno niedokładne podanie, jedno długie niecelne zagranie i jedno wybicie zbyt krótkie, wszystko to w drugiej połowie, bo w pierwszej nie mylił się ani razu. Żółta kartka za chwyt zapaśniczy trochę niepotrzebna, ale czasami potencjalne kontry rywala trzeba przerywać w zarodku już na jego połowie. Najpewniejszy punkt legijnej defensywy i naszym zdaniem najlepszy piłkarz Legii w środowym meczu.
Mateusz Wieteska 7 (7,07). Ciężką przeprawę miał Wieteska z dużo wyższym i silniejszym Petkoviciem, dwa razy w pierwszej połowie obrócił się przy stoperze Legii i raz przy tym zakończył akcję mocnym, celnym strzałem. Na szczęście w porę dokonano korekt i Wieteskę zaczęli w walce z Petkoviciem wspomagać pozostali obrońcy, dzięki czemu przy kolejnych próbach odwrócenia się wpadał od razu na następnego legionistę. Dwa razy „Wietes” musiał ratować się faulem, ale było to na szczęście ponad trzydzieści metrów od pola karnego. Poza tym, podobnie jak Jędrzejczyk, miał sporo udanych i bardzo ważnych interwencji, zwłaszcza w końcówce meczu, gdy przeciwnik bardzo mocno nacisnął. Również i tą, gdy Chorwaci niesłusznie domagali się podyktowania rzutu karnego, bo Wieteska w tej sytuacji był pierwszy przy piłce i ją zatrzymał. Z wyprowadzaniem piłki radził sobie naprawdę dobrze, pamiętamy tylko jedno nieudane na początku meczu i dwa niedokładne długie podania na początku drugiej połowy. Przy golu przegrał walkę powietrzną z Petkoviciem, ale nawet trener stwierdził, że była to sytuacja, w której nic lepiej zrobić się nie dało, Chorwat nie dość, że jest wyższy i silniejszy, to startował z nabiegu – czasem są sytuacje, których po prostu obronić się nie da. Dobry mecz Wieteski, nie bezbłędny, bo bezbłędni obrońcy nie istnieją, ale po prostu naprawdę udany.
Maik Nawrocki 7 (7,28). Wskoczył do składu w ostatniej chwili po niezłym meczu w Radomiu i pokazał, że była to trafiona decyzja trenera. W pierwszej połowie i on z Petkoviciem sobie raz nie poradził, ale potem razem z Wieteską i Jędrzejczykiem pomagali sobie wzajemnie przy chorwackim napastniku. Bardzo dobra była ta pierwsza część meczu w wykonaniu Nawrockiego, imponował zwłaszcza grą w powietrzu, choć przecież jakichś nadzwyczajnych warunków fizycznych nie ma. Po zmianie stron popełnił jeden bardzo poważny błąd, gdy uciekł mu rywal i po jego nieudanym wślizgu miał otwartą drogę w pole karne, na szczęście Chorwaci nie potrafili tej akcji wykończyć. W doliczonym czasie gry przegrał jedno stracie biegowe z Petkoviciem, ale ratował się wślizgiem. Bardzo dobra pierwsza część meczu, niezła, choć nie bezbłędna druga, w sumie też dobry mecz.
Josip Juranović 7 (6,40). Chorwat może nie imponował w meczu ze swoimi rajadami, dośrodkowaniami czy grą ofensywną, natomiast kapitalnie bronił, w defensywie nie popełnił ani jednego błędu. Podobnie jak obrońcy, bardzo odpowiedzialnie wyprowadzał piłkę, raz tylko stracił ją na swojej połowie. Brakowało natomiast trochę Juranovicia w ofensywie, w pierwszej połowie zagrał dwa dobre dośrodkowania, po zmianie stron żadnego, za to oddał mocny strzał z pierwszej piłki, który bardzo szczęśliwie dla gospodarzy zablokował obrońca. Bez fajerwerków, za to bardzo solidnie i odpowiedzialnie, a tego Legii było w środę potrzeba.
Bartosz Slisz 6 (6,27). Przesunięcie Slisza przed Martinsa okazało się kluczową roszadą taktyczną w środowym meczu. Z jednej strony zdjęto ze Slisza wyprowadzanie piłki od obrońców minimalizując ryzyko strat, bo to nie jest dobrze opanowany element przez młodego legionistę, z drugiej grając wyżej mógł on biegać od bramki do bramki wykorzystując swoje „żelazne płuca”, czyli coś, czego nie ma Martins. Slisz bardzo szybko zarobił żółtą kartkę, ale wcale go to nie zniechęciło, ani nie wpłynęło na poziom jego gry defensywnej, a ten był naprawdę niezły, Chorwaci mieli spory problem ze sforsowaniem defensywy Legii ustawionej pod jej bramką nie tylko ze względu na trójkę obrońców, ale też broniących przed nimi środkowych pomocników i wahadłowych. Gdy Legia broniła, Slisz był z tyłu, gdy atakowała, był z przodu. Sporo miał jak zwykle strat, zwłaszcza po przerwie, ale tylko dwie piłki stracił na własnej połowie. Oddał jeden strzał, ale został zablokowany. Często podchodził pod bramkę przeciwnika, zarówno w środku, jak i na skrzydłach, biegał po całej długości i szerokości boiska starając się cały czas być pod grą. Potrafił nawet w pojedynkę przenieść desperackim rajdem, nie mając możliwości podania, przenieść akcję na połowę przeciwnika. Sporo odbitych piłek zebrał, zwłaszcza po zmianie stron i było to istotne przy wyrównującym golu, bo właśnie Slisz przejął piłkę i oddał ją Muciemu. W końcówce sił mu już trochę brakowało, ale nie dziwi to zważywszy na ogromną pracę, jaką wykonywał przez cały mecz. Całkiem niezły mecz pomocnika Legii, ostatnio niebezpodstawnie krytykowanego za swoją grę.
Andre Martins 6 (6,81). Spokój przy wyprowadzaniu piłki, to było najważniejsze, co dawał Portugalczyk przez większość meczu. Ten właśnie spokój i odpowiedzialna gra zarówno Portugalczyka, jak i obrońców sprawiły, że Chorwaci dość szybko zrezygnowali z wysokiego pressingu dostrzegając, że włożony w niego wysiłek nie przełoży się na przechwyty piłki i w wielu fragmentach meczu Legia mogła dość swobodnie operować piłką w okolicy linii środkowej. W defensywie radził sobie dobrze, choć pamiętamy też jak niemiłosiernie ograno go w środku pola w pierwszej połowie. Po zmianie stron jednak Portugalczykowi zaczęło brakować sił, zwłaszcza że we własnym polu karnym zaliczył nieprzyjemne zderzenie. Miał kilka niedokłądnych podań. Prosił o zmianę, trener pozostał jednak nieugięty, nie mając na ławce zawodnika na jego pozycję. Wiadome jest, że Martins nie jest w stanie grać na tak dużej intensywności przez dziewięćdziesiąt minut, ale nie ma kogo za niego wpuszczać, o czym przekonaliśmy się w Radomiu. Dobra pierwsza część meczu, słabsza druga.
Filip Mladenović 6 (5,46). Zaczął mecz od strasznej straty na swojej połowie, po której była od razu groźna sytuacja pod bramką Legii. Serb jednak szybko o tym zapomniał i zaczął grać dużo odpowiedzialniej – zapamiętaliśmy jeszcze trzy straty, ale żadna nie miała miejsca pod własną bramką. Mladenović nabiegał się w tym meczu od bramki do bramki, bardzo solidnie pracował w obronie, skutecznie interweniując i blokując strzały, widać było ogromne zaangażowanie, które przełożyło się na całkiem niezłą jakość gry. Do ataków włączał się częściej niż Juranović i akcję lewą stroną Legii były groźniejsze, kilku dośrodkowań nie potrafili wykorzystać napastnicy, jedno trafiło idealnie do Juranovicia, ale strzał Chorwata został zablokowany. W końcówce i jemu brakło już sił, tym należy tłumaczyć poważny błąd w defensywie, który dał gospodarzom dobrą okazję na zmianę wyniku. Zostawił Serb mnóstwo zdrowia na boisku, popełnił dwa poważne błędy, ale w sumie zagrał całkiem nieźle i z tyłu i z przodu w bardzo wymagającym przeciwnikiem.
Luquinhas 6 (6,35). Cóż, reprezentanci Chorwacji to nie polscy ligowcy, tu o skuteczne dryblingi było znacznie trudniej. Dość szybko piłkarze Dinama „rozczytali” sposób poruszania się Luquinhasa z piłką, więc i sporo piłek mu odebrali. Zdecydowanie lepiej niż prowadzenie piłki wychodziło mu jej rozgrywanie, zwłaszcza na jeden kontakt z Mladenoviciem. Brazylijczyk zagrał też jedno świetne prostopadłe podanie do Serba w najlepszej akcji Legii, którą zablokowanym strzałem zakończył Juranović, a także oddał niecelny strzał z całkiem dogodnej pozycji. Popracował też „Luqui” w defensywie, odebrał dwa razy piłkę rywalom. Przeciętny w sumie występ, mistrzowie Chorwacji to jednak inna liga niż rywale z Krakowa, Gdańska czy Wrocławia i mijać się filigranowemu Brazylijczykowi nie dawali.
Rafael Lopes 5 (5,93). Najsłabiej w Legii wyglądał atak, napastnicy rzadko dochodzili do strzału, ciężko było im rozegrać piłkę i się przy niej utrzymywać, nie mówiąc o akcjach indywidualnych. Lopes z tej dwójki był tym cofniętym, miał nie tylko pojawiać się w polu karnym, ale też i rozgrywać, niespecjalnie to jednak mu wychodziło, rywale byli z innej ligi i na to Portugalczykowi nie pozwalali. Gdy już nawet dochodził do niezłej pozycji do strzału, nie potrafił tego wykorzystać. Sił włożył w mecz dużo, ale efektów tego nie było widać.
Mahir Emreli 5 (5,62). Azer miał podobne problemy jak Lopes, ciężko mu było znaleźć sobie pozycję do strzału, czy utrzymać się przy piłce, obrona Chorwatów była bardzo mocna. Wywalczył dwa rzuty rożne, raz nieźle dośrodkował, zrobił ciekawą indywidualną akcję, ale wygonił się przy niej pod linię końcową i bramkarz zdołał zablokować jego strzał z bardzo ostrego kąta. W odróżnieniu od Lopesa miał też sporo strat, Portugalczyk częściej szukał podań, Emreli natomiast próbował szarż indywidualnych. Mocno przeciętnie wypadł na tle naprawdę silnego rywala.
Ernest Muci (7,91) i Tomas Pekhart (5,22) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Albańczyk wprowadził się znakomicie, dał Legii wyrównującego gola, Czech natomiast był mało widoczny i niewiele wniósł w końcówce meczu do gry.
Najlepszym legionistą środowego meczu Czytelnicy wybrali Artura Boruca, a redaktorzy Artura Jędrzejczyka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.