Oceny piłkarzy Legii za mecz z Górnikiem – bardzo szczęśliwy remis
24.08.2022 22:00
Gra zespołu 4 (5,03 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). W drugiej połowie meczu z Widzewem widać było, że Legia ma problemy z wychodzeniem spod pressingu stosowanego przez większą liczbę przeciwników. Niestety widział to też trener Górnika i ustawił trzech mało zdolnych technicznie, ale wybieganych napastników, by przeszkadzali Legii w wyprowadzaniu piłki. A Legia znów ustawiona była jak w meczu z Koroną – pięciu zawodników z tyłu, pięciu z przodu i żadnej łączności między nimi. Najdalej po kwadransie trener Runjaić powinien nakazać cofnąć się całej drugiej przy wyprowadzaniu piłki, by nie brali w tym udziału wyłącznie obrońcy i defensywny pomocnik. Każdy z tych piłkarzy przy tym ustawieniu Górnika miał koło siebie rywala i najczęściej jedynym wyjściem było oddanie piłki bramkarzowi i dalekie wybicie, a przecież Legia nie ma z przodu wysokiego napastnika. Niestety, trener najwyraźniej nie nakazał cofania się po piłkę Josue, Kapustce i skrzydłowym i przez to przebieg meczu był taki, jaki był. Gospodarze nie byli w stanie wyjść z piłką i przenieść rozgrywania na połowę Górnika, a zabrzanie długie podania przejmowali i wyprowadzali swoje akcje. Pochwalić tu trzeba parę stoperów Legii – choć w wyniku takiej, a nie innej organizacji gry z obu stron nie mogli oni wyprowadzać piłki, to przynajmniej z rzadka tylko dopuszczali do sytuacji podbramkowych. Choć Górnik atakował niemal bez przerwy, a wsparcie w defensywie ze strony pozostałych piłkarzy, a zwłaszcza Charatina było znikome. Pierwszą bramkę goście zdobyli dość szybko, po stałym fragmencie gry i błędzie Tobiasza. Co gorsza, ani po golu, ani po przerwie sytuacja się nie zmieniła – pressing Górnika nadal przynosił efekty i zmuszał legionistów do popełniania błędów, drugiego gola gościom podarował niechlujną interwencją Mladenović. Ciągły pressing jednak wykończył zabrzan, po przeszło godzinie gry goście „spuchli” i zaczęli oddawać pole. Dodatkowy impuls Legia otrzymała z ławki, na boisku pojawił się Carlitos i pod bramką Górnika wreszcie zaczęło być groźnie. Ostatecznie rywale podarowali pierwszego gola w końcówce Legii, gdy Jensen bezmyślnie faulował Jędrzejczyka. Chwilę później rywal grał już w dziesiątkę, a ataki Legii, w których uczestniczyła już cała drużyna, zakończyły się wyrównującym golem Rose’a. Zabrzanie w tym okresie już człapali po boisku ze zmęczenia. Punkt uratowany, ale postawa „Wojskowych” była w tym meczu słaba. Trener musi wyciągnąć wnioski i wrócić do wyprowadzania piłki przez wszystkich środkowych pomocników, bo w ciemno można stwierdzić, że kolejni rywale Legii też ten mecz oglądali i będą wiedzieć, jak legionistów sparaliżować.
Kacper Tobiasz 6 (6,53 - ocena Czytelników). Zawalił gola, bramkarz nie może pozwalać na to, by strzelano mu gola głową z dwóch metrów po dośrodkowaniu. Po to ma ręce i wyskok, by górować nad rywalami w polu karnym. Trzeba jednak przyznać, że uczciwie to odpracował. W pierwszej połowie dwa razy ratował zespół po błędach Charatina i Jędrzejczyka, po zmianie stron to samo miało miejsce po fatalnym podaniu Mladenovicia i złym kryciu w polu karnym przy stałym fragmencie gry – w sumie cztery jego znakomite interwencje uchroniły Legię od straty dalszych goli. Dużo musiał grać nogami, dwa razy wyekspediował piłkę na aut. Pamiętając o pierwszym golu lepszej oceny wystawić mu nie można.
Mattias Johansson 5 (4,18). Za brak wyprowadzania piłki winić go nie można, tak samo jak reszty obrońców, o ile jej nie tracili, a Szwed jak raz stracił, to zaraz potem ją odebrał, raz też tylko przy wyprowadzaniu podał niecelnie. Tu zdecydowanie zawodziła druga linia, a nie obrońcy. Rzecz jasna skoro Legia nie pojawiała się pod bramką przeciwnika nie umiejąc przeprowadzić piłki do ofensywy w pierwszej połowie, to i Johansson się w tej ofensywie pojawić nie mógł. Występ mocno przeciętny, ale nie słaby, kilku legionistów zagrało znacznie gorsze spotkanie.
Lindsay Rose 6 (5,81). Rose popełnił jeden błąd w defensywie, gdy nie zrozumiał się z Tobiaszem i jeden błąd przy wyprowadzaniu piłki, do tego zagrał jedno długie niecelne podanie. Biorąc pod uwagę, ile czasu musiał być pod grą wskutek niemocy pomocników, to całkiem dobry bilans. Zwłaszcza po przerwie prezentował się solidnie, a do tego jego gol uratował Legii punkt. Kilka razy zatrzymał rywala w bezpośrednim starciu, zablokował jeden strzał. Niezły w sumie mecz Rose’a, a niewielu legionistów może sobie taką ocenę pomeczową wystawić. W piątek ze wszystkich obrońców z wyjściowego składu zaprezentował się najlepiej.
Artur Jędrzejczyk 5 (5,40). W odróżnieniu od reprezentanta Mauritiusa „Jędza” popełnił jeden bardzo poważny błąd – podał rywalowi piłkę na swojej połowie, potem nie zdołał go w tej samej akcji zatrzymać i Tobiasz musiał bronić groźny strzał. A i kilka mniejszych błędów w pierwszej połowie było, gdy pozwolił oddać niecelny na szczęście strzał Dadokowi, raz źle pokrył rywala w polu karnym, miał też więcej niż Rose błędów przy wyprowadzaniu piłki. Po zmianie stron znalazł się na prawej obronie, gdzie bronił dobrze, ale w ofensywie pokazał się z dobrej strony tylko raz, znakomicie dośrodkowując na głowę Muciego. Pamiętamy jednak, że to jego rywal faulował w polu karnym, choć to zdecydowanie większa zasługa głupoty Jensena niż samego Jędrzejczyka, ale bez odpowiedniej aktywności „Jędzy” w polu karnym przy stałym fragmencie gry tego faulu by pewnie nie było. Mocno tym razem przeciętny mecz weterana.
Filip Mladenović 4 (4,27). W defensywie tylko jeden błąd, za to kluczowy – podał po prostu w polu karnym Krawczykowi, a ten nie miał najmniejszego problemu z trafieniem do siatki, tego gola trzeba przypisać wyłącznie na konto „Mladena”. Poza tym bronił dobrze, raz wrócił po rzucie rożnym i jego interwencja była kluczowa. Wyprowadzanie piłki było rodem z horroru. Mnóstwo podań niecelnych w tym jedno do Tobiasza takie, po którym bramkarz Legii musiał ratować się wślizgiem przed polem karnym – co któryś mecz Serb popełnia podobny błąd. W ofensywie jego bilans dwie nieudane wrzutki. Ocena byłaby jeszcze niższa, gdyby nie bardzo przytomna asysta przy golu, która uratowała Legii punkt. Mimo wszystko, był to po prostu słabszy mecz dobrze grającego w tym sezonie Mladenovicia.
Paweł Wszołek 4 (3,88). Był wiele razy przy piłce, nie uciekał od gry, ale prawie nic mu w tym meczu nie wychodziło, ani przed przerwą, ani po niej. Zmarnował jedną okazję nie oddając strzału w dobrej sytuacji, ze dwa razy może dobrze rozegrał piłkę, za to sporo razy tracił piłkę w dryblingach i w zasadzie wszystkie dośrodkowania miał nieudane. Słabszy mecz Wszołka, nie dziwimy się, że trener zdjął go w końcówce meczu, bo po prostu na to zasługiwał.
Ihor Charatin 2 (3,50). W defensywie odebrał piłkę tylko raz piłkę, a w wyprowadzaniu piłki kompletnie się nie sprawdzał – bał się odwrócić z piłką i stał niemal zawsze tyłem do własnej bramki oddając futbolówkę jak najszybciej obrońcom albo Tobiaszowi. Stracił w ten sposób dwa razy piłkę dając rywalom świetne okazje, po jednej Tobiasz wygarnął piłkę spod nóg przeciwnika. Podobnie jak w drugiej połowie meczu z Widzewem, wszystko dla Charatina toczyło się zbyt szybko i z powrotami do obrony też nie nadążał. Na szczęście Rose dawał sobie radę niemal zawsze, a w większości przypadków Jędrzejczyk też. W zasadzie mógł być zmieniony po pół godzinie, ale trener litościwy i z dużym ryzykiem wytrwał ze zmianą do przerwy. Katastrofalny występ Ukraińca.
Bartosz Kapustka 3 (4,35). Jeden strzał niecelny, jeden zablokowany, sporo strat i dwie ledwie dobre interwencje w defensywie. Oczywiście największym zarzutem do Kapustki jest brak wsparcia defensywnych piłkarzy przy wyprowadzaniu piłki, ale nawet jak ona przeszła przez połowę, „Kapi” w ofensywie był nieprzydatny. Powinien być zmieniony dużo wcześniej, może nawet w przerwie, mamy wrażenie, że cierpliwość trenera Runjaicia wyczerpała się dopiero, gdy przy rzucie rożnym we własnym polu karnym wyłączył się z gry zamiast pokryć przeciwnika i Górnik miał kolejną stuprocentową sytuację wybronioną przez Tobiasza. Tym razem słaby mecz Kapustki.
Josue Pesqueira 6 (6,11). W pierwszej połowie był bardzo aktywny przez pierwsze dwadzieścia minut – zagrał jedno doskonałe prostopadłe podanie do Wszołka, który jednak nie oddał strzału, po drugim podobnym podaniu był rzut rożny, do tego oddał niecelny strzał i zablokował jedno uderzenie rywala. Potem zniknął na jakiś czas, można mieć do niego pretensje, ze nie wracał do rozegrania, by pomóc obrońcom. W drugiej połowie był znów równie aktywny jak na początku meczu, oddał jeden dobry, celny strzał, pozostałe dwa uderzenia minęły bramkę, a przede wszystkim pewnie wykorzystał rzut karny dający Legii kontaktowego gola. W doliczonym czasie gry znów zagrał dwa dobre prostopadłe podania, parę minut wcześniej popisał się przechwytem i dobrym wyprowadzeniem piłki, gorzej było z dokładnością dośrodkowań. Przeciętny tym razem mecz Portugalczyka, który grał zrywami – miał okresy niezłej gry przeplatane fragmentami, gdy znikał z pola widzenia.
Makana Baku 3 (4,62). Pierwsza połowa bardzo słaba, jeden nieudany drybling, był kompletnie niewidoczny, w drugiej zaprezentował jedną udaną akcję. Niewiele można o nim napisać, bo rzadko bywał przy piłce i to jego samego należy za to winić, Wszołek i Muci byli dużo aktywniejsi. Bardzo słaby mecz Niemca, który naszym zdaniem też powinien opuścić boisko już w przerwie.
Ernest Muci 5 (5,53). Próbował i starał się, wbrew wszelkim przeciwnościom. Przez pierwszy kwadrans przetrzymywał piłkę i odgrywał, potem najczęściej był bezradny przy długich podaniach i skakaniu do główek z dużo wyższymi obrońcami. Raz dobrze wyprowadził piłkę, raz pomógł w defensywie, raz stracił piłkę w dryblingu. Również po zmianie stron rzadko bywał przy piłce, nawet wtedy, gdy Legia atakowała. Raz tylko doszedł do strzału głową po dośrodkowaniu Jędrzejczyka i trafił w poprzeczkę. Widać było zaangażowanie, ale Albańczyk zbyt często znikał nam z pola widzenia. Mocno przeciętny występ, choć nie do końca z jego winy, przez większość spotkania po prostu nie dostawał piłki.
Bartosz Slisz 5 (5,45). Slisz po słabych występach przegrał rywalizację o miejsce w podstawowej jedenastce z Charatinem, nie dziwi więc, ze po wejściu po przerwie zaczął z dużym animuszem, wywalczył rzut wolny, dwie piłki odebrał i dobrze wyprowadził, do tego oddał niecelny strzał głową po rzucie rożnym, a kolejne jego uderzenie skończyło się kornerem. Po pół godzinie niestety stał się mniej widoczny, ale za to w odróżnieniu od Charatona przynajmniej nie miał strat. Był o niebo lepszy od Ukraińca, ale zasłużył tylko na notę mocno przeciętną. Niemniej po tym meczu pewnie będzie znów bliżej wyjściowego składu.
Rafał Augustyniak 6 (5,13). Wszedł na środek obrony po zejściu Johanssona i generalnie rzecz biorąc sobie poradził, choć zaczął od kuriozalnego podania do bramkarza, które wylądowało za linią końcową zamiast u Tobiasza, potem jednak szybko złapał właściwy rytm. Błędów w obronie nie popełniał, raz dobrze wyprowadził piłkę, raz w beznadziejny sposób ją stracił. Kolejny solidny występ na środku obrony, chcielibyśmy go zobaczyć wreszcie w roli defensywnego pomocnika i to w wyjściowym składzie.
Carlitos 7 (6,51). Dużo ożywienia wprowadził na boisko Hiszpan, który ledwie kilka dni wcześniej zaczął treningi z zespołem. Kilka razy dobrze utrzymał się przy piłce, potrafił rozegrać piłkę, oddał dwa dobre strzały z gry i jeden z rzutu wolnego, wywalczał rzuty wolne, po faulu na nim Jensen dostał drugą żółtą kartkę. Gola nie zdobył, ale na tle słabo grającej w piątek Legii z pewnością się wyróżnił, mając niemal wyłącznie same udane zagrania. Dobra zmiana, zapewne szybko wskoczy do pierwszej jedenastki.
Maciej Rosołek (4,51) i Robert Pich (4,70) grali zbyt krótko, by ich oceniać, ale pamiętamy, że to właśnie Słowak znakomicie dośrodkował przy drugim golu..
Najlepszym legionistą piątkowego meczu według Czytelników był Kacper Tobiasz, redakcja natomiast postawiła na Carlitosa, którego wejście na boisko ożywiło zdecydowanie grę Legii.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.