Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Górnikiem – nieco szczęśliwa wygrana

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

08.04.2025 16:50

(akt. 08.04.2025 16:50)

W niedzielę, Legia w kolejnym meczu Ekstraklasy pokonała w Zabrzu Górnik 2:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż kwadrans podstawowego czasu gry nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 6 (5,84) - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Patrząc na słabość Legii w ostatnich miesiącach i spore braki kadrowe nie mieliśmy przed meczem w Zabrzu zbyt wygórowanych oczekiwań. Gospodarze zdobyli wiosną w lidze o jeden punkt więcej od „Wojskowych”, a do tego na wyjeździe poza meczem z pierwszoligowcem w Pucharze Polski Legia nie wygrała od czterech miesięcy. I rzeczywiście przez pierwsze dwadzieścia minut legioniści wyglądali na bezradnych. Górnik odbierał piłki już na połowie Legii, tworzył z tego sytuacje podbramkowe i jedną z nich wykorzystał, przy straconym golu zawiniło aż czterech piłkarzy Legii. W sumie zabrzanie przed przerwą oddali cztery celne strzały, wszystkie w początkowej fazie meczu. Po dwudziestu minutach gra się nieco wyrównała, legioniści jednak pod bramkę Górnika przedostać się nie mogli, jedyną okazję po zderzeniu bramkarza z obrońcą miał Szkurin, ale trafił w poprzeczkę. Stołeczni piłkarze kończyli pierwsza połowę bez celnego strzału z ledwie dwoma próbami i trudno było oczekiwać, by po przerwie coś się zmieniło. Legioniści jednak po przerwie przejęli inicjatywę i mieli do tego sporo szczęścia – oddając dwa celne strzały zdobyli dwie bramki, w tym jedną po rykoszecie noszącym znamiona bramki samobójczej. Goście sporo też jednak zrobili, by ten wynik meczu zmienić, poprawiła się po zmianie stron znacząco gra obronna legionistów, Górnik nie oddał ani jednego celnego strzału. Okazało się, że podopieczni trenera Urbana znaczną część sił włożyli w pressing w pierwszej fazie meczu i tych sił im potem po prostu trochę zabrakło. Mecz nie stał na wysokim poziomie, ale był bardzo intensywny, oba zespoły przebiegły po 117-118 kilometrów i to Górnik w drugiej połowie tego tempa nie wytrzymał. Sporo też w tym meczu wnieśli na boisko rezerwowi „Wojskowych”, którzy pomogli dowieźć zwycięstwo do końca. Pamiętamy niejednokrotnie jak przypadkowe błędy czy strzały życia przesądzały o stracie punktów przez legionistów, w niedzielę to Legia w podobny sposób przechyliła szalę zwycięstwa na swoją stroną w bardzo wyrównanym meczu.

Kacper Tobiasz 7 (6,57 - ocena Czytelników). Przy golu nie miał szans, obronił na początku spotkania trzy strzały, niezbyt może trudne, ale trzeba było być przy tym dobrze ustawionym. Po trudnych pierwszych dwudziestu minutach miał dużo spokojniejszą dalszą część meczu, bo gra defensywna Legii poprawiła się, gospodarze mieli niewiele okazji i w bramkę już nie trafiali. Jedyna interwencja Tobiasza, udana zresztą, miała miejsce po spalonym. Z nielicznym dośrodkowaniami radził sobie dobrze, do gry nogami nie mamy zastrzeżeń. Solidny mecz bramkarza Legii.

Paweł Wszołek 6 (6,30).  Wysoko grał na początku meczu i przez to nie miał szans wrócić do obrony po stratach środkowych pomocników. Z te sytuacje trudno go winić, ale pierwszą połowę podobnie jak pozostali obrońcy i tak miał co najwyżej średnią – raz dostał piłkę za plecy, do tego raz podał głową do przeciwnika we własnym polu karnym, na szczęście Ismaheel tego prezentu wykorzystać nie potrafił. Im dłużej trwał mecz, tym lepiej w obronie sprawował się Wszołek i nie zahamował tego nawet brutalny faul Podolskiego. Gdyby jakiś legionista potraktował tak przeciwnika, zapewne wyleciałby z boiska, Niemiec będący od długiego czasu pupilkiem polskich arbitrów nie dostał nawet żółtej kartki. Druga połowa w obronie była nieco lepsza niż pierwsza, choć raz pozwolił rywalowi na wejście ofensywne i nie zablokował jednego dośrodkowania. Do gry w piłkę mamy też zastrzeżenia, sporo miał strat, w tym dwie na własnej połowie, a jedna z nich przy wrzucie z autu. Dośrodkowań udanych miał mało, wywalczył jeden rzut rożny. Najlepszym jego zagraniem było z pewnością zgranie piłki głową do Szkuryna po rzucie wolnym bitym przez Vinagre, co Białorusin z Luquinhasem przekuli na zwycięskiego gola. Waleczność duża, ale i błędów też trochę za dużo, by podnieść mu notę.

Jan Ziółkowski 6 (6,43). W sumie grał poprawnie, ale został ograny został przez Furukawę przy straconym golu, kilkanaście minut raz jeszcze rywal go minął. I pewnie wydawało się piłkarzom Górnika, że młodzieżowiec będzie popełniał kolejne błędy w defensywie, ale im dłużej trwał mecz, tym lepiej Ziółkowski radził sobie z rywalami. Efekt był taki, że jeśli chodzi o defensywę, to do końca meczu żadnych pomyłek w obronie już nie było, gdy rzeczywiście już nie mógł sobie poradzić, to faulował, skończył mecz z żółtą kartką. Tych dobrych interwencji w obronie było sporo, bo rywale liczyli, że z Ziółkowskim będą sobie radzić łatwiej niż z Pankovem i starali się grać „na niego”. Do młodego legionisty mamy też pewne zastrzeżenia jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki, zdarzały mu się niecelne podania, po jednym z nich Górnik miał dobrą okazję do kontry. Niezły mecz Ziółkowskiego, ale nie na tyle, by podnosić mu notę – obaj stoperzy zagrali zresztą w niedzielę na podobnym poziomie.

Radovan Pankov 6 (6,04).  Tak doświadczeni piłkarze jak Pankov i Vinagre powinni się znacznie lepiej komunikować między sobą w obronie, brak odpowiedniego przekazania krycia przyniósł Górnikowi gola, większą winę w tej sytuacji widzielibyśmy jednak po stronie Portugalczyka. Kilka minut później Górnik miał przy złym kryciu Pankova kolejną okazję, gdy rywal doszedł do strzału głową, na szczęście uderzył bardzo lekko. Na tym błędy Serba się skończyły, nie miał też już wielu okazji do interwencji – zabrzanie uparli się grać na Ziółkowskiego, rezygnując z atakowania Pankova, ale też kiepsko na tym wychodzili, bo młodzieżowiec w niedzielę stanął na wysokości zadania. Jeśli chodzi o wyprowadzanie piłki nie mamy Serbowi nic do zarzucenia, bo piłek nie tracił, wywalczył nawet rzut rożny. Gdyby nie nieudany pierwszy kwadrans, ocena byłaby wyższa.

Ruben Vinagre 5 (5,31). Bardzo słabe pierwsze dwadzieścia minut, rywale dość łatwo przedostawali się jego stroną, po jego błędzie w kryciu i komunikacji z Pankovem padł gol, chwilę potem [po kolejnym omal nie padł drugi. Podobnie jak reszta zespołu po dwudziestu trudnych minutach doszedł do siebie, zaczął lepiej bronić i przestał tracić piłki, wywalczył tez jeden rzut rożny. Po zmianie stron było znów zdecydowanie gorzej, ponownie rywale zaczęli przedostawać się jego stroną pod pole karne i dośrodkowywać, na plus za to należy mu policzyć dobre dośrodkowanie z rzutu wolnego, które zapoczątkowało sekwencję zdarzeń dających Legii zwycięskiego gola. Mocno przeciętny występ, zasłużona zmiana, naszym zdaniem nieco zbyt późna. Portugalczyk wciąż jest daleki od formy sprzed kontuzji.

Kacper Chodyna 4 (4,70). Miał dobrą okazję po świetnym podaniu Elitima, ale nie zdołał sobie dobrze przyjąć piłki w polu karnym, by oddać potem strzał, nawet gdyby ją opanował, sędzia gwizdnąłby w tej sytuacji zagranie ręką. Tuż po zmianie stron zabrakło mu zdecydowania, aby oddać strzał po podaniu Luquinhasa, nawet wykonanie wślizgu mogło w tej sytuacji dać gola. Podobna sytuacja miałam miejsce kilka minut później, gdy nie poszedł w pole karne na zamknięcie akcji, Szkurin świetnie podał wzdłuż bramki, ale Chodyny na dalszym słupku zabrakło – na szczęście akcja i tak skończyła się później golem. Sporo miał strat i niecelnych podań, w obronie też za wiele nie pomagał, do tego musiał uważać, bo szybko dostał żółtą kartkę. W drugiej połowie z kolei po faulu na nim identyczne upomnienie otrzymał Janża. Słaby mecz Chodyny, powinien być zmieniony dużo wcześniej. Niestety jego zmiennik nie spisał się wcale lepiej.

Rafał Augustyniak 5 (5,19). Po raz pierwszy stracił piłkę na swojej połowie już w pierwszej minucie meczu, trudno nie było odnieść wrażenia, że pressing i tempo gry Górnika na początku spotkania zakręciły mocno Augustyniakiem, wyglądało to trochę, jak rok temu w Warszawie z Molde. Na szczęście nie trwało to tak długo, jak przy klęsce z Norwegami, po dwudziestu minutach Górnik wyraźnie zwolnił. Pełniący rolę kapitana w tym meczu Augustyniak nie przejął zbyt wielu piłek w środku pola, ale zablokował za to jeden strzał. Jeszcze mniej pozytywnego można powiedzieć o wyprowadzaniu przez niego piłki, czy rozgrywaniu jej na połowie Górnika. Widział to trener Feio i słusznie szybko w drugiej połowie Augustyniaka zmienił, bo spośród piłkarzy środka pola był on w niedzielę on miał wyraźnie słabszy dzień.

Juergen Elitim 6 (5,73). Jeden ze współodpowiedzialnych za straconego gola, bo stracił piłkę na własnej połowie, tyle że do bramki było bardzo daleko, a za jego plecami byli jeszcze niemal wszyscy obrońcy. Nie grał zbyt dobrze w pierwszej połowie, częściej przydatny był pod własną bramką, niż przy wyprowadzaniu piłki, choć i tam raz zdarzyło mu się faulować niedaleko swojego pola karnego. Mógł mieć jednak też asystę na początku meczu, ale jego dobrego dogrania nie wykorzystał Chodyna. W drugiej połowie grał zdecydowanie lepiej, zbierał piłki w środku pola i grał dużo dokładniej. Słabszą miał znów końcówkę, gdy dwa razy piłkę stracił, najwyraźniej intensywność meczu dała mu się mocno we znaki i chyba nieco zbyt późno został zmieniony. Ma zapisaną asystę przy pierwszym golu, ale zasługi przy nim tak naprawdę wielkiej nie miał. Przeciętny mecz Elitima, zwłaszcza jeśli chodzi o grę do przodu.

Ryoya Morishita 6 (5,79). Podobnie jak Elitim pierwszą połowę miał niezbyt dobrą, wywalczył jeden rzut rożny i trzy razy piłkę stracił, w tym raz na kontrę, nie oglądaliśmy go przy piłce zbyt często. Lepiej było po zmianie stron, gdy kilka piłek w środku pola przejął, parę razy dobrze akcję wyprowadził i wywalczył kolejny stały fragment gry. Nabiegał się też Japończyk bardzo dużo, prawie dwanaście przebiegniętych kilometrów, widać, że Morishita imponuje walecznością i zaangażowaniem nawet wtedy, gdy gra bez błysku. Ocena wyjściowa jest w jego przypadku odpowiednia, podobnie jak w przypadku kilku innych legionistów.

Luquinhas 8 (7,33). Najlepszy spośród pomocników Legii w pierwszej połowie, jako jedyny chyba dobrze wyprowadzał piłkę, wywalczył dwa rzuty wolne, Hellebrand po faulu na nim dostał żółtą kartkę, oddał też jeden zablokowany strzał, tylko on i Szkurin przed przerwą próbowali uderzać na bramkę. Po zmianie stron rozstrzygnął o losach meczu. Kilka minut po wznowieniu gry mógł mieć asystę, gdyby Chodyna wykazał więcej zdecydowania i zmysłu snajperskiego, a potem strzelił dwa gole. Pierwsze uderzenie było w istocie bardzo dobrym podaniem do Morishity, które szczęśliwie przeciął obrońca, drugie miało miejsce przy zamknięciu akcji po podaniu Szkurina wzdłuż bramki. Luquinhas dobrze do tego prezentował się przy wyprowadzaniu piłki, potrafił też w niedzielę w środku pola czasem piłkę przejąć, choć jak wiemy, od gry defensywnej specjalistą nie jest. Sił mu brakowało w końcówce i słusznie trener Feio posadził go na ławce, do utrzymania wyniku potrzebny był ktoś z dużym zapasem sił do biegania. Bohater meczu, najlepszy piłkarz na boisku.

Ilja Szkurin 6 (5,91). Przez całą pierwszą połowę był kompletnie bezradny, bo w ogóle nie dostawał podań. Nawet Robert Lewandowski w polu karnym bez dokładnych piłek od kolegów nic nie zrobi, co najlepiej widzimy ostatnio w meczach reprezentacji, tym bardziej nie będzie nic w stanie zrobić Szkurin. Nieliczne piłki, które do niego docierały tracił, a w jedynym przypadku, gdy po błędzie rywali piłka spadła mu w polu karnym pod nogi, obił poprzeczkę. Na szczęście nie zraził się słabą pierwszą częścią meczu i zdecydowanie lepiej zaprezentował się w drugiej połowie. Często podejmował próby utrzymywania się na połowie rywala z piłką tyłem do bramki i zwykle mu się to udawało. Jednak najważniejsze było to, co robił w polu karnym. Świetna była asysta przy drugim golu Luquinhasa, gdy dokładnie zagrał wzdłuż bramki, już wcześniej zresztą mógł mieć podobną asystę, gdy akcji nie zamknął Chodyna. Kolejną mógł mieć w doliczonym czasie gry, gdy wyłożył po kontrataku piłkę na strzał Biczachczjanowi. Jedyne czego Białorusinowi brakło w drugiej połowie, to strzałów. Naprawdę dobra druga część meczu, dużo słabsza pierwsza, w sumie ocena całości występu przeciętna. Białorusin, który przecież nie przepracował w Legii okresu przygotowawczego, najwyraźniej zaczyna się w końcu powoli zgrywać się z kolegami, co może tylko cieszyć.

Claude Goncalves 6 (5,96). Wszedł na boisko naładowany energią i przez pierwsze pół godziny swojego pobytu na nim przełożył ją na grę. Dużo biegania, parę dobrych interwencji w obronie, parę niezłych wyjść z piłką, był pożyteczny dla zespołu, zniknął nieco w doliczonym czasie gry. Udana zmiana, zastanawialiśmy się nawet nad podniesieniem oceny.

Patryk Kun 6 (5,97). Jak Kun wchodzi ostatnio z ławki to poziomu nie zaniża, tak było również w niedzielę. Raz tylko pozwolił na dośrodkowanie rywalom, Vinagre miał w takich sytuacjach znacznie większe problemy. Dobrze grał w defensywie, brakło natomiast dobrego wyprowadzania piłki. Niezła zmiana, Kun wiosną z roli zmiennika w końcówkach meczów wywiązuje się należycie.

Maximillian Oyedele 6 (5,68). Początkowo po wejściu na boisko go nie było widać, przydał się jednak bardzo w doliczonym czasie gry, gdy trzy razy dobrze interweniował w obronie i raz wyprowadził akcję. Wszedł na boisko z konkretnym zadaniem wsparcia obrony przy utrzymywaniu korzystnego wyniku i je przez krótki czas swojego pobytu na boisku zrealizował.

Wahan Biczachczjan 4 (4,67). Jedyny z rezerwowych, który nie zagrał lepiej od piłkarza, którego zmienił, a Chodyna udanego występu rónież nie zaliczył. Sporo strat i mało pomocy w obronie, a w końcówce przecież Legia przede wszystkim się broniła. Ormianin oddał jeden strzał, ale został on zablokowany. Na razie Biczachczjan nie może odnaleźć się w Legii i złapać wspólnego języka z kolegami, ma tu z pewnością znaczenie fakt, że schematy rozegrania piłki po tej stronie były wypracowywane wyłącznie przez piłkarzy prawonożnych. Może trzeba by wypróbować Ormianina po przeciwnej strony boiska?

Wojciech Urbański grał zbyt krótko, by go oceniać.

Najlepszym legionistą niedzielnego meczu został zgodnie wybrany przez redaktorów i Czytelników Luquinhas.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.33 Luquinhas

6.57 Kacper Tobiasz

6.43 Jan Ziółkowski

6.3 Paweł Wszołek

6.04 Radovan Pankov

5.97 Patryk Kun

5.96 Claude Goncalves

5.91 Ilja Szkurin

5.79 Ryoya Morishita

5.73 Juergen Elitim

5.68 Maximillian Oyedele

5.31 Ruben Vinagre

5.19 Rafał Augustyniak

4.7 Kacper Chodyna

4.67 Wahan Biczachczjan

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.

Uwaga!

Teraz komentarze są ukryte, aby poprawić komfort korzystania z serwisu Legia.Net. Kliknij przycisk „Zobacz komentarze”, aby je wyświetlić i dołączyć do dyskusji.