Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Jagiellonią – ofensywne szaleństwo

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

01.11.2022 08:45

(akt. 01.11.2022 09:00)

W sobotę w kolejnym meczu Ekstraklasy Legia rozgromiła w Białymstoku Jagiellonię 5:2 i wskoczyła na pozycję wicelidera polskiej ligi. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 8 (6,87 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Po przejściu na ustawienie z trzema obrońcami ciężar gry ofensywnej Legii przeniósł się ze skrzydeł na środek, co od razu zaowocowało większa liczbą sytuacji podbramkowych, ale nie od razu zaczęło przynosić punkty. Brak wysokiego napastnika bowiem powoduje, że wrzucanie górnych piłek w pole karne ze skrzydeł, tak częste w systemie 4-5-1 nie ma sensu, natomiast jeden gracz więcej w ataku przy 3-5-2 robi ogromną różnicę przy stwarzaniu zagrożenia pod bramką. Najpierw mecz w Białymstoku przerwało zadymienie, potem przez kilkanaście minut Legia nie mogła sobie ułożyć gry. Przy pierwszej sytuacji Jagiellonii wybronionej przez Tobiasza był co prawda nieodgwizdany spalony, który w przypadku gola wykazałby VAR, ale po drugiej, gdy Gual stał niekryty przez nikogo w polu karnym, gospodarze objęli prowadzenie. Potem gracze Jagi oddali jeszcze jeden strzał celny z dystansu. Na szczęście potem Legia zaczęła grać tak szybko i składnie, jak nie robiła tego od wielu miesięcy. Dwanaście minut po stracie gola wyrównał fantastycznym strzałem Josue, dwie minuty później po akcji Rosołka i asyście Wszołka, słabszą nogą wykończył akcję Mladenović. Jagiellonia odpowiedziała kolejnym strzałem z dystansu, ale chwilę później najpierw Rosołek trafił w słupek, a dobitkę Carlitosa obronił bramkarz, a zaraz potem Josue z Carlitosem przeprowadzili akcję niczym z boisk z Półwyspu Iberyjskiego i było 3:1. Po zmianie stron legioniści szybko podwyższyli wynik po dośrodkowaniu Carlitosa i golu Nawrockiego i gospodarze mieli wyraźnie dosyć – odpowiedzieli tylko jednym dobrym prostopadłym podaniem, ale sytuację sam na sam wybronił Tobiasz. Dominująca całkowicie na boisku Legia miała jeszcze kilka idealnych sytuacji, ale wykorzystała tylko jedną – po obronionym przez bramkarza strzale Mladenović nie szukał dobitki na siłę, tylko wyłożył piłkę do Josue, a ten skompletował hat-tricka. Portugalczyk mógł strzelić i czwartego gola, ale w sytuacji idealnej trafił w bramkarza. Dodajmy do tego strzał w poprzeczkę Nawrockiego i zmarnowaną sytuację Picha. Jagiellonia mogła się cieszyć w sobotę, że straciła tylko pięć goli. Gospodarze próbowali odpowiadać prostopadłymi podaniami za linię obrony, w większości przypadków legioniści łapali rywali na spalonych, ale dwa razy się to nie udało i z ostrego kąta Kowalski strzelił między nogami Tobiasza, a raz był słupek. Druga połowa była już bezstresowa, bo po golu Nawrockiego Jagiellonia nie miała już żadnych szans nawet na remis, tym bardziej, że różnica w poziomie gry między obydwoma zespołami była ogromna. Do tego trzeba zauważyć, że choć rywale grali bardzo ostro (w sumie siedem żółtych kartek), to legioniści w tą „wymianę uprzejmości” wciągać się nie dawali i grali swoje. Niezwykle przyjemny wieczór zaserwowali kibicom piłkarze Legii w sobotnie popołudnie – kapitalnie grała cała ofensywa kierowana przez Josue, nieźle mimo dwóch straconych goli prezentowała się defensywa, zwłaszcza przed przerwą, gdy był na boisku Jędrzejczyk. W drugiej połowie obrońcy mieli czasem problemy z ustawieniem linii i odległościami między obrońcami, ale w takim zestawieniu z Charatinem na środku przecież nigdy nie grali, więc brakło zgrania, a i tak dość regularnie łapali piłkarzy na spalonym. Z lepszej strony powinni też pokazać się rezerwowi, zwłaszcza że mecz był już rozstrzygnięty, gdy pojawiali się na boisku. Wygląda jednak na to, że pod koniec rundy legioniści wreszcie złapali i zgranie i formę w nowym, choć znanym im ustawieniu. Oczywiście nie w każdym meczu obrońcy rywali będą pozwalać tak łatwo dochodzić „Wojskowym” do sytuacji strzeleckich i nie należy oczekiwać teraz gromienia rywali w każdym meczu, ale widać znaczący postęp w grze. Pozostaje nam tylko podziękować piłkarzom za tą przyjemność oglądania bardzo dobrej i widowiskowej gry w sobotę, bo nieczęsto się to ostatnio zdarzało.

Kacper Tobiasz 6 (6,61 - ocena Czytelników). Wybronił w pierwszej akcji Jagiellonii sytuację sam na sam, był wtedy oczywiście spalony, a sędzia liniowy usłyszał po akcji parę niezbyt miłych słów od bramkarza Legii. Z mocnym uderzeniem Guala sobie jednak już nie poradził, obronił natomiast dwa uderzenia z dystansu w pierwszej połowie i wyłapał jedno dośrodkowanie. Po zmianie stron puścił kolejne dwa gole, w tym jeden ze spalonego, przy tym prawidłowym niestety źle się zachował, bo z ostrego kąta puścił piłkę między nogami, a to zawsze wstyd dla bramkarza. Źle się też zachował raz przy rzucie rożnym nie wychodząc do piłki i doskonałą sytuację miał Imaz. Raz jednak popisał się bardzo dobrą interwencją w sytuacji sam na sam. Przeciętny w sumie mecz bramkarza Legii, który dobre interwencje przeplatał w tym meczu z błędami. Na szczęście koledzy z ofensywy tym razem zadbali, by te błędy nie miały najmniejszego wpływu na zwycięstwo.

Lindsay Rose 6 (6,92). Niezła gra w pierwszej połowie, nie miał wpływu na to, że Cernych odegrał dokładnie do tyłu piłkę, zadaniem reprezentanta Mauritiusa było uniemożliwienie Litwinowi oddanie strzału i z tego się wywiązał. Były jednak i błędy, raz pozwolił na dośrodkowanie, raz niepotrzebnie przepuścił piłkę, zagrał jedno niecelne podanie, a dośrodkowanie jego było kompletnie nieudane. Po zmianie stron zagrał zdecydowanie lepiej, miał parę dobrych interwencji, raz znakomicie powstrzymał rywala w trudnej sytuacji, miał tylko jedno niecelne długie podanie, ale też potrafił zagrać świetną prostopadłą piłkę do Wszołka. Niestety Rose jest w trójce piłkarzy, która ponosi odpowiedzialność za straconego gola – paradoksalnie jest ona najmniejsza, bo to Charatin wyznaczający linię spalonego powinien kontrolować Kozłowskiego. Ale oczywiście każdy zwrócił uwagę na zachowanie Rose’a w tej sytuacji, który nie wrócił potem za rywalem – najwyraźniej był pewien, że Tobiasz sobie w tej sytuacji poradzi. Z cała pewnością tak zachowywać się nie można, dlatego też Rose otrzymuje od nas tym razem tylko ocenę wyjściową.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,67). Dopóki Jędrzejczyk był na boisku, kierowana przez niego obrona nie puściła żadnego prostopadłego podania, bo za każdym razem był spalony, nawet jeśli sędzia doznał jakiegoś skurczu ręki i chorągiewki w oczywistej sytuacji nie podniósł. Za straconego gola żadnej winy nie ponosi. Kilka dobrych interwencji, do tego Cernych zarobił po faulu na „Jędzy” żółtą kartkę. Niestety kontuzja wyeliminowała go z drugiej części meczu, to poważny problem, bo widzieliśmy po przerwie, jak funkcjonowała obrona bez Jędrzejczyka. Do tego na ławce środowych obrońców nie ma i w ich miejsce muszą być wstawiani piłkarze grający na innych pozycjach, co na pewno optymalnym rozwiązaniem nie jest. A pierwsza połowa w wykonaniu „Jędzy” w sobotę była po prostu dobra.

Maik Nawrocki 9 (8,15). Ani jednego błędu w defensywie, raz można tylko mieć uwagę, że nie zdołał zablokować strzału z dystansu. Operowanie piłką też na dobrym poziomie, tylko dwa razy zagrał niecelnie, choć w tym raz na własnej połowie. Ale ile wygranych pojedynków w defensywie! Nawrocki był w sobotę niemal nie do przejścia, żadne groźne podanie jego stroną nie przeszło, na nim też żółtą kartkę jeden z zawodników Jagiellonii zarobił. A do tego dołożył Nawrocki gola, raz trafił w poprzeczkę i kapitalnie wyprowadził po własnym odbiorze piłkę przy czwartym golu. Imponował zwłaszcza grą w powietrzu i pod własną bramką i pod bramką przeciwnika. Najlepszy z pewnością mecz Nawrockiego w barwach Legii. Dlatego bardzo wysoka nota.

Paweł Wszołek 8 (7,21). Narzekaliśmy na brak otwierających podań? No to mamy dwie asysty, jedna może trochę naciągana, bo jednak cała robotę przy pierwszej bramce zrobił Josue, ale druga świetna. Portugalczyk „okradł” go dodatkowo z trzeciej asysty, gdy Wszołek idealnie zagrał do Portugalczyka, ale tym razem Josue trafił w bramkarza, a Rosołek z kolejnej, bo po jego podaniu młody napastnik trafił w słupek. Pierwsza połowa w zasadzie bez strat, w drugiej tylko jedna, za to bardzo dużo udanych interwencji w defensywie, dwa odbiory i dwa wywalczone rzuty rożne. Jak zwykle ruch bez piłki na bardzo dobrym poziomie, ale do tego doszła dobra gra w destrukcji i imponująca dokładność podań. Bardzo dobry mecz Wszołka, w niejednym meczu Legii w tym sezonie z taką grą byłby zawodnikiem meczu.

Bartosz Slisz 6 (7,38). Niezbyt udaną miał pierwszą połowę. Sporo podań niecelnych na początku meczu, do tego błąd przy golu – znów Slisz patrzył na piłkę, a nie kontrolował Guala, a ponieważ to drugi mecz z rzędu z takim błędem, po którym pada gol, to można się niepokoić, bo ta powtarzalność bardzo nam się nie podoba. Dopiero w końcówce pierwszej połowy zaczął regularnie przechwytywać piłki w środku pola i już do końca meczu robił to z dużą regularnością. Z dokładnością podań otwierających było gorzej, raz zagrał złe podanie prostopadłe po odbiorze, a raz był spalony. Oddał jeden strzał, ale piłka poszybowała wysoko nad bramką. Za zachowanie przy pierwszym golu Sliszowi, podobnie jak Rose’owi przy drugim noty podnieść nie możemy.

Bartosz Kapustka 7 (6,73). Kilka piłek w pierwszej połowie zabrał rywalom, widać że to ostatnio jest mocna strona Kapustki, skoro nie wychodzą mu jeszcze tak jakby tego chciał dryblingi czy strzały, to przynajmniej dobrze broni. Uderzał na bramkę w pierwszej połowie trzy razy, dwa razy został zablokowany, raz w bramkę trafił, ale było to uderzenie zbyt lekkie. Po zmianie stron bronił jeszcze lepiej, raz dobrze wyprowadził piłkę prostopadłym podaniem, mógł mieć też asystę, ale Charatin po jego dośrodkowaniu nie trafił w bramkę. Dobry mecz Kapustki, który rzeczywiście wraca do formy, co oznacza że jeśli nic się nie stanie, może być ważnym piłkarzem w rundzie wiosennej. Włodarze klubu nie powinni zwlekać z przedłużeniem jego kontraktu i zrobić to już jesienią.

Josue Pesqueira 10 (9,24). Król. Trzy gole w jednym meczu po raz pierwszy w karierę – pierwszy po fenomenalnym strzale, drugi po fenomenalnej akcji, no dobrze trzeci do pustej bramki, ale też się trzeba było w tej pozycji znaleźć. A mógł być nawet i czwarty, bo Josue w sytuacji jeden na jednego, po idealnym podaniu Wszołka, trafił w bramkarza. Portugalczyk mógł mieć jeszcze do tego dwie asysty w tym meczu, Nawrocki trafił w poprzeczkę, a Pich okrutnie przestrzelił – to by dopiero były liczby. Ale i tak Josue zagrał mecz fantastyczny, najlepszy w barwach Legii. Utrzymywał się świetnie przy piłce, Puerto i Pospisil dostali żółte kartki właśnie po faulach na Portugalczyku. Do tego dwa razy odebrał piłkę rywalom, po raz kolejny dowodząc, że przy całych swoich niesamowitych zdolnościach ofensywnych, w obronie też drużynie dużo daje. Grał odpowiedzialnie, podawał dokładnie, dopiero w ostatniej akcji meczu stracił piłkę dając Jagiellonii szansę do kontrataku, ale wyniku meczu to zmieniło. Brak jest słów na opisanie jego gry. Pierwsza dycha dla legionisty w tym sezonie jest w naszej opinii w pełni zasłużona.

Filip Mladenović 8 (8,01). Jak Mladenović trafia w bramkę to jest gol – już piąty w tym sezonie, tym razem prawą nogą. W drugiej połowie sobie te dane statystyczne popsuł, bo bramkarz obronił jego strzał, ale Serb przytomnie popatrzył i zamiast dobijać, idealnie wyłożył piłkę Josue, dokładając do gola asystę. W pierwszej połowie znakomicie też prezentował się w defensywie, bardzo często zatrzymując rywali po lewej stronie Legii, nic więc dziwnego, że po zmianie stron Jagiellonia w ogóle zrezygnowała z ataków swoim prawym skrzydłem szukając podań przez środek lub akcji wyłącznie prawą stroną. Dostał niepotrzebną żółtą kartkę za dyskusje, było to w sobotę jedyne napomnienie dla legionisty, podczas gdy gospodarze takich kartek zebrali aż siedem. Bardzo dobry mecz Serba, który podobnie jak Josue błyszczy w ostatnich meczach i w takiej formie na mundial do Kataru powinien pojechać.

Maciej Rosołek 7 (7,23). Rosołek przeżywa właśnie najlepszy swój okres w dotychczasowej karierze. Gra w podstawowym składzie w ataku, nabrał dużo pewności siebie, bardzo dobrze czuje się w ustawieniu z dwoma napastnikami i stwarza regularnie zagrożenie pod bramką rywali. Tyle, że goli z tego nie ma, wyjątkowo pechowo, bo po raz kolejny młody napastnik obił słupek, a raz w dobrej sytuacji nie trafił. Rosołek nie jest dziś napastnikiem stojącym w polu karnym czy grającym tylko tyłem do bramki – potrafi świetnie przerzucić piłkę, jak przy trzecim golu, a przede wszystkim ją wyprowadzić. Robiąc to zniszczył dwóch obrońców niczym czołg przy golu drugim, to jego zasługi przy tym golu są największe, choć asystował Wszołek, a strzelał Mladenović. Przydawał się we własnym polu karnym przy stałych fragmentach gry, potrafił się utrzymać przy piłce tyłem do bramki, raz sfrustrowany rywal sfaulował go i dostał żółtą kartkę, Rosołek wywalczył też jeden rzut wolny blisko bramki. Po jednej jego akcji podyktowano też rzut karny, ale sędzia po powtórkach zmienił zdanie i go odwołał - chyba słusznie. Dobry mecz Rosołka, liczb wprawdzie nie miał, ale był bardzo pożyteczny przy budowaniu ataków przez Legię.

Carlitos 8 (7,26). Byli tacy, co obawiali się, że Hiszpan będzie samolubny, że dwóch takich ludzi z charakterem jak on i Josue się nie dogadają. Dziś wszystkie te uwagi możemy już włożyć między bajki. Carlitos wprawdzie ostatnio goli nie strzela, ale pracuje dla drużyny w imponujący sposób. Był przy piłce równie często jak pomocnicy, przez cały mecz pokazywał się do gry, schodził głębiej w linię pomocy po piłkę, zawsze można było do niego podać, bo wychodził do gry. Oczywiście, oddawał też strzały, zmarnował znów doskonałą sytuację przy dobitce po słupku, kolejne jego strzały były blokowane lub niecelne, po jednym był rzut rożny, a z rzutu wolnego uderzył zdecydowanie zbyt lekko. Ale za to jak podawał! Asysta przy drugim golu Josue była po prostu fantastyczna, zagrana idealna piłka z klepki między obrońcami. Dośrodkowanie do Nawrockiego i kolejna asysta – też świetna. A w sytuacji gdy Josue swojego czwartego gola nie strzelił też piłkę wyprowadził właśnie Hiszpan świetnym podaniem do Wszołka. Pewnie, zdarzało mu się przegrywać pojedynki z obrońcami w polu karnym, ale nie ma napastników, którzy by wszystkie wygrywali. Skuteczność przydałaby się lepsza, ale przecież asysty są u napastnika równie ważne jak gole, gdy ktoś kreuje sytuacje bramkowe, to potem ktoś może je wykorzystywać. Bardzo dobry mecz Carlitosa, głównego obok Josue kreatora gry w sobotę.

Ihor Charatin 5 (5,99). Mało komfortowa to sytuacja dla zawodnika, gdy po długiej przerwie poza składem wchodzi nagle z ławki nie na swoją pozycję i to w dodatku na najbardziej odpowiedzialną – środkowy obrońca w trójce. To nie mogło się udać w stu procentach – to właśnie Charatin głównie jest odpowiedzialny za to, że Legia miała problemy z prostopadłymi podaniami za linię obrony, w tym również w tym przy straconym golu. Naszym zdaniem, jak na taki wymuszony eksperyment, to i tak tych błędów nie było tak wiele, ledwie dwa, a kilka razy przecież piłkarze Jagiellonii na pozycji spalonej zostawali. Kto wie, czy w obliczu kontuzji Jędrzejczyka i Augustyniaka Legia nie jest wręcz skazana w tym momencie na Charatina w obronie – trener musi w tej sytuacji szybko przystosować Ukraińca do nowej pozycji i taktyki.

Patryk Sokołowski 6 (5,60). Naszym zdaniem Sokołowski po wejściu na boisku nie zabłysnął, ale też na pewno nie wypadł słabo i poziomu gry jakoś znacząco nie zaniżył. Raz nie nadążył za rywalem schodzącym z boku do środka, ale też kilka razy odebrał piłkę przeciwnikom, raz dobrze wyprowadził akcję, ale zakończył ją niecelnym strzałem. Przeciętna zmiana, ale w tym sezonie bywało ostatnio często dużo gorzej.

Blaz Kramer 5 (5,76). Raz dobrze wyprowadził piłkę i dośrodkował, ale przez pozostałe minuty znów miał problemy z utrzymywaniem się przy piłce i wygrywaniem pojedynków z rywalami, o strzałach czy otwierających podaniach nie mówiąc. Porównując go z Rosołkiem było znów widać dużą różnicę na niekorzyść Słoweńca. Mocno przeciętna zmiana, tak jak pisaliśmy wcześniej, z oceną możliwości Kramera należy wstrzymać się do rundy wiosennej.

Yuri Ribeiro (5,85) i Robert Pich (5,30) grali zbyt krótko, by ich oceniać, Słowak mógł strzelić gola, ale zmarnował stuprocentową sytuację.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu był oczywiście Josue, zdobywca trzech bramek, ale pochwały należą się całej drużynie za bardzo dobrą, widowiskową i skuteczną grę.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

9.24 Josue Pesqueira

8.15 Maik Nawrocki

8.01 Filip Mladenović

7.38 Bartosz Slisz

7.26 Carlitos

7.23 Maciej Rosołek

7.21 Paweł Wszołek

6.92 Lindsay Rose

6.73 Bartosz Kapustka

6.67 Artur Jędrzejczyk

6.61 Kacper Tobiasz

5.99 Ihor Charatin

5.85 Yuri Ribeiro

5.76 Blaz Kramer

5.6 Patryk Sokołowski

5.3 Robert Pich

Polecamy

Komentarze (33)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.