Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechią - rywal bez celnego strzału

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

07.03.2020 16:15

(akt. 07.03.2020 17:15)

W środę w kolejnym ligowym meczu Legia pokonała w Gdańsku Lechię 2:0 i powiększyła przewagę w tabeli nad kolejnymi drużynami. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7 (6,76 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Mocno nas zaskoczyło, że trener Piotr Stokowiec był tak pozbawiony wiary w swój zespół, że na własnym boisku ustawił niemal wszystkich piłkarzy w obrębie swego pola karnego. Tym samym oddając legionistom nie tylko sporą część własnej połowy, ale nawet boczne sektory pod własnym polem karnym i nakazał głównie dużo biegać za piłką - gdańszczanie przebiegli w sumie ponad sto dwadzieścia kilometrów. Zrozumieliśmy przyczynę tego mało ambitnego planu, gdy zobaczyliśmy, jak niezgrana jest po transferach formacja ofensywna Lechii, której piłkarze częściej przy wyprowadzaniu akcji podawali piłkę do legionistów, niż do swoich kolegów. Pamiętamy, że podobnie wyglądała Legia w lipcu i sierpniu po wymianie całej formacji ofensywnej. Faktem jest, że przez niemal całą pierwszą połowę „zaparkowany w bramce autobus” zdawał egzamin, bo „Wojskowi” mieli ogromny problem z tworzeniem groźnych sytuacji. Gdy po przerwie Lechia zaczęła grać nieco odważniej, natychmiast legioniści zaczęli tworzyć sytuacje podbramkowe i zdobyli bramkę po jednym z nielicznych kontrataków. Choć gospodarze po przerwie starali się atakować, nie stworzyli żadnej groźnej sytuacji, a nawet, co jest już wręcz kuriozalne, nie oddali celnego strzału na bramkę Legii przez cały mecz, najgroźniejsze uderzenie z dalekiej odległości wylądowało na poprzeczce. Legioniści okazji w drugiej części meczu mieli sporo okazji, ale ani Jose Kante, ani Arvydas Novikovas nie zachowywali należytej koncentracji przy oddawaniu strzałów z naprawdę dogodnych pozycji. Dopiero w doliczonym czasie gry rezerwowi Mateusz Cholewiak i Tomas Pekhart zdołali wspólnie po raz drugi rozmontować obronę Lechii i Polak z bliska pokonał Dusana Kuciaka zdobywając swoją pierwszą bramkę w barwach „Wojskowych”. Legia zagrała w tym meczu jak dobrze naoliwiona maszyna, może z jednym słabszym ogniwem w postaci Litwina, szalenie trudno było też wyróżniać szczególnie jakichś piłkarzy, bo „Wojskowi” byli w tym meczu lepsi przede wszystkim jako zespół. Choć prawie aż do końca meczu utrzymywało się zaledwie jednobramkowe prowadzenie gości, nikt nie drżał o wynik, bo Lechia w żaden sposób nie była w stanie zagrozić bramce strzeżonej przez Radosława Majeckiego. Ciekawe, że aspirująca jeszcze niedawno do walki o mistrzostwo Polski Lechia zaprezentowała się w meczu z Legią gorzej niż para beniaminków i to na własnym boisku. Wygląda na to, że dziś za plecami Legii wszystkie zespoły wyglądają podobnie, a kto z kim wygrywa, ile ma punktów i którą aktualnie pozycję w tabeli to raczej kwestia przypadku, szczęścia i dyspozycji dnia, niż rzeczywistej siły poszczególnych drużyn. Legionistów na szczęście ta przypadkowość nie dotyczy, bo wygrywają niemal z każdym, pokazuje to jednak, że w przyszłości również mecz z każdym przeciwnikiem może być albo tak łatwy jak z Jagiellonią czy Lechią, albo tak trudny jak z Rakowem. Nazwa klubu i jego pozycja w tabeli nie są tu żadnym wyznacznikiem, czego można oczekiwać od rywali na boisku.

Radosław Majecki 6 (6,57 - ocena Czytelników). Nie musiał bronić ani jednego strzału, przez co trudno go oceniać. Dwa dośrodkowania w pierwszej połowie wyłapał dobrze, przy dwóch po zmianie stron nie zachował się najlepiej. Gdyby strzał Mladenovicia szedł w bramkę, zapewne nie zdołałby go obronić, bo był niepotrzebnie zbyt daleko wysunięty. Ocena wyjściowa.

Marko Vesović 7 (6,78). Czarnogórzec wypluwał z siebie płuca przez cały mecz, był bezbłędny w obronie i świetnie podłączał się do akcji ofensywnych, niekiedy mijając rajdami na szybkości nieruchawych i zdezorientowanych obrońców Lechii. Wypracował kolegom dwie doskonałe okazje, jednak Wszołek nie trafił główką w bramkę w pierwszej połowie, a Kante w idealnej sytuacji trafił w słupek. Dostał najwyższą notę od InStata i był naszym zdaniem najlepszym piłkarzem na boisku. Z pewnością ocenilibyśmy go wyżej i przyznali miano piłkarza meczu, gdyby nie sytuacja z doliczonego czadu gry, gdy najpierw uderzył Haydarego, a gdy ten mu oddał, odstawił teatrzyk. Sędzia Musiał szczęśliwie nie pokazał mu czerwonej kartki, wielu sędziów by to zrobiło. Inna sprawa, że krakowski arbiter dość tolerancyjny był w tym meczu dla piłkarzy, bo Mladenović, a być może i Tobers też nie dograliby tego meczu do końca przy innym arbitrze. Niemniej w kolejnych meczach Vesović musi po prostu unikać tego typu głupich zachowań, bo inny sędzia mógłby go wyrzucić z boiska. Gra świetna, ale klimatyzator na głowę by mu się przydał.

Mateusz Wieteska 7 (6,60). Wieteska znów zagrał naprawdę dobry mecz. Raz „obciął się” przed przerwą, a w samej końcówce meczu podał przeciwnikowi piłkę przed własnym polem karnym, na szczęście sam naprawił swój błąd przy wydatnej pomocy Slisza. Nie wypadł w ty meczu tak świetnie jak parę dni wcześniej przy Łazienkowskiej, ale był to znów dobry występ, zwłaszcza jeśli chodzi o destrukcję. Ma duży udział w tym, że Majecki nie musiał bronić nawet jednego strzału. Wyróżniający się piłkarz tego spotkania, ale znów apelujemy o większą koncentrację przy wyprowadzaniu piłki.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,84). Jeden z wielu bohaterów tego spotkania, w nie mniejszym stopniu od Wieteski przyczynił się do bezradności Lechii w ofensywie. Popełnił tylko jeden błąd przed przerwą, poza tym imponował grą w powietrzu i siłą, napastnicy Lechii po prostu się od niego odbijali. Tym razem nie mamy pretensji za żółtą kartkę, bo po prostu przerwał dobrze zapowiadającą się kontrę gdańszczan i takie faule to po prostu normalny element gry w obronie, niekiedy konieczny do zastosowania. Dobry mecz „Jędzy”, nieco niedocenionego naszym zdaniem za środowy występ.

Michał Karbownik 7 (6,83). Choć Legia przeważała i atakowała, największe brawa w tym meczu Karbownik otrzymał od nas za grę defensywną, gdy tylko raz dał się zgubić przeciwnikowi, a tak doskonale sobie radził z rywalami. Nieco gorzej było tym razem z przodu, Legia grała przez większość meczu atakiem pozycyjnym, bardzo szybko docierając pod bramkę przeciwnika, więc i okazji do spektakularnych rajdów miał niewiele. Dośrodkowania tym razem w odróżnieniu od ostatniego meczu przy Łazienkowskiej Karbownikowi w środę nie wychodziły. Dobry występ, choć bez fajerwerków, błyszczał przede wszystkim w destrukcji.

Domagoj Antolić 7 (7,52). Tym razem Chorwat nie wypadał tak spektakularnie, jak w ostatnich meczach, nie przejmował tak często piłek, choć po części dlatego, że nie musiał, bo gdańszczanie kopali często ją po autach nawet przy próbach podań na kilka metrów, a do tego w ogóle nie próbowali grać środkiem. Jak zwykle bez zarzutu Antolić rozgrywał piłkę, rzadko się przy tym myląc i znów wykazując się przy tym dużą odpowiedzialnością, choć raz stracił piłkę pod własnym polem karnym. Zdajemy sobie sprawę, że mniej błyskotliwy występ „Antoli” był też zapewne podyktowany stanem zdrowia, bo z pewnością jeszcze nie doszedł do siebie po brutalnym faulu Siplaka.

Walerian Gwilia 7 (7,18). Płuca zespołu. Był wszędzie, i w obronie, gdy kapitalnie w wrócił w 42. minucie we własne pole karne i odebrał piłkę i w ataku, gdy wyłożył tuż po zmianie stron kapitalnie piłkę na czystą pozycję Novikovasowi. Ale przede wszystkim w środku pola, gdzie wspólnie z Antoliciem kompletnie zablokował gdańszczanom środek pola i praktycznie wszystkie próby przejścia lechistów do ataku przeprowadzane były bokami. Przez ostatnie pół godziny grając jako ofensywny pomocnik biegał w pressingu tak, jakby mecz dopiero się zaczynał. Niezwykle istotny element świetnie funkcjonującej drużyny w środowym meczu.

Paweł Wszołek 7 (7,52). Przez pierwsze pół godziny grał po prawej stronie i nie mógł sobie znaleźć miejsca na boisku, szkoda, że Aleksandar Vuković dopiero po jednej trzeciej meczu zadecydował o zamianie skrzydłowych pozycjami. Gdy Wszołek znalazł się po lewej stronie, zaczął grać dużo lepiej. Pamiętamy też wprawdzie o stracie, po której poszła kontra Lechii zatrzymana dopiero w polu karnym przez wracającego Gwilię, ale też i o dojściu w polu karnym do dośrodkowania Vesovicia, z trudnej pozycji Wszołek uderzył jednak niecelnie. Drugą połowę zaczął znakomicie, od świetnego podania do Kante, po którym Gwinejczyk uderzył niestety wprost w Kuciaka, a potem dał Legii prowadzenie znakomicie wychodząc na pozycję i przytomnie wykańczając akcję po podaniu Luquinhasa. Ostatnie dwadzieścia minut miał dużo słabsze, jakby brakło mu trochę sił. Tradycyjnie też Wszołek bardzo dobrze wspierał bocznych obrońców w destrukcji, przestawiał rywali, choć raz przesadził z ostrością i zasłużenie otrzymał żółtą kartkę. Bardzo ważny gol i dobry mecz skrzydłowego Legii, choć nieco nierówny.

Luquinhas 7 (7,28). Brazylijczyk był głównym odpowiedzialnym jako kreator gry za próbę przełamania skomasowanej obrony Lechii w pierwszej połowie i bardzo się starał, brał grę na siebie, ale efektów tego nie było. Parę razy wszedł w boczny sektor pola karnego, ale przy takim zagęszczeniu ciężko było dokładnie podać, oddał jeden bardzo lekki strzał i wywalczył kilka stałych fragmentów gry, był zresztą bezlitośnie okopywany po nogach, co nie zawsze sędzia Musiał dostrzegał. Podobnie grał w drugiej części meczu, a gdy wreszcie nadarzyła się bo wyjątkowo niechlujnym podaniu przeciwnika okazja do zagrania dokładnej piłki na wolne pole, zrobił to perfekcyjnie i legioniści mogli cieszyć się z prowadzenia. Podobnie jak w przypadku Wszołka Brazylijczyk miał słabszą końcówkę meczu, więc trener Vuković zdjął go na klika minut przed końcem spotkania. Jak widać, trafił z tą zmianą znakomicie, bo zmiennik Luquinhasa strzelił drugiego gola. Solidny występ, chyba najlepszy w tej rundzie.

Arvydas Novikovas 4 (4,78). Cała maszyna trenera Vukovicia funkcjonowała znakomicie w środę przez cały mecz oprócz jednego elementu – Novivkovasa. Litwin jak zwykle dużo biegał, starał się być pod grą, ale też wprowadzał mnóstwo chaosu i gdy dostawał piłkę najczęściej grał niechlujnie, jakby był wiecznie nieskoncentrowany, A to się zagapiał i łamał linię spalonego, a to wydawało mu się, że to obrońca zagrał piłkę, a nie legionista i pozwalał jej wyjść za linię końcową, a to tracił piłkę w dryblingu. Miał też i udane zagrania, raz dobrze dośrodkował w pierwszej połowie, a tuż przed przerwą doskonale podał do Kante, który obrócił się z piłką i uderzył w obramowanie bramki. Po zmianie stron Novikovas zagrał jeszcze gorzej, nie wykorzystał przy tym dwóch dobrych sytuacji, gdy miał piłkę na lepszej nodze i nie przykładając się należycie do wykończenia dwa razy strzelił nad bramką. Podejmował też próby strzałów, gdy nie miały one najmniejszej szansy powodzenia i były blokowane. Wszystko to irytowało nie tylko kibiców Legii, ale też partnerów z zespołu i trenera Vukovicia, który zdejmując Litwina z boiska powiedział mu, jak się zdaje, kilka ostrych słów. Słaby występ Novikovasa i spory problem dla szkoleniowca Legii, który cały czas próbuje zmienić styl gry Litwina na mniej chaotyczny i samolubny i zmusić go do większej koncentracji, gdy ma piłkę przy nodze.

Jose Kante 6 (7,24). Zwrot „defensywny napastnik”, ongiś będący powodem do niewybrednych żartów, u trenera Vukovicia nabrał cech pozytywnych i niezbędnych drużynie w osobie Gwinejczyka. Kante jest pierwszym obrońcą Legii, niekiedy rozgrywającym, a niekiedy napastnikiem w polu karnym - wszystko zależy od przebiegu akcji. Podziwiając wszechstronność, waleczność i wybieganie reprezentanta Gwinei, również w środowym meczu, zwracamy jednak uwagę, że napastnik musi być skuteczny w polu karnym, zwłaszcza gdy koledzy kreują mu naprawdę świetne sytuacje. A tej skuteczności i koncentracji przy strzałach w Gdańsku zabrakło. O ile w pierwszej połowie, gdy trafił w obramowanie bramki, musiał sobie najpierw wywalczyć pozycję i oddać szybkich strzał, to w dwóch kolejnych, po podaniach Wszołka, a zwłaszcza Vesovicia, miał czas na przygotowanie się do strzału i otwartą drogę do bramki. Za pierwszym razem uderzył wprost w Kuciaka, za drugim w słupek, a wydawało się wręcz niemożliwe, by w tym drugim przypadku w bramkę nie trafić. Dużo Kante pracował w środę dla zespołu, ale gdy dochodziło do sytuacji strzeleckiej, zawodził, a szkoda, bo można było gdańszczanom wcześniej odebrać jakąkolwiek nadzieję na zmianę rezultatu. Słusznie zmieniono go w końcowej fazie meczu, Pekhart, który wszedł za niego, miał walny udział przy drugim golu. Przeciętny występ Gwinejczyka, głównie ze względu na bardzo słabą skuteczność.

Bartosz Slisz 6 (6,24),Tomas Pekhart (6,48) i Mateusz Cholewiak (6,78) grali zbyt krótko, by ich oceniać, niemniej ta ostatnia para odpowiada za strzelenia drugiego gola tuż przed końcowym gwizdkiem, więc obaj zawodnicy mogą zaliczyć swoje krótkie występy do bardzo udanych, a Slisz miał istotny udział w jednej akcji we własnym polu karnym, gdy pomógł Wietesce w naprawieniu błędu po złym wyprowadzeniu piłki.

Mieliśmy duży problem z wyborem najlepszego legionisty środowego meczu, bo Legia zagrała dobrze jako drużyna, ale z tego zespołu grającego na wysokim poziomie nikt się aż tak bardzo indywidualnie nie wyróżniał. Najpoważniejszymi kandydatami byli Marko Vesović i Mateusz Wieteska, ale w końcówce Polak popełnił jeden poważny błąd, a Czarnogórzec, który był chyba najlepszy na boisku, zachował się skrajnie nieodpowiedzialnie. Czytelnicy też mieli z tym problem, bo najwyższe, identyczne noty uzyskali wspólnie Paweł Wszołek i Domagoj Antolić. W takiej sytuacji my dodajemy do grona wyróżnionych Waleriana Gwilię, który najwięcej się nabiegał i przez którego najczęściej przechodziła piłka przy konstruowaniu akcji.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.52 Domagoj Antolić

7.52 Paweł Wszołek

7.28 Luquinhas

7.24 Jose Kante

7.18 Walerian Gwilia

6.84 Artur Jędrzejczyk

6.83 Michał Karbownik

6.78 Marko Vesović

6.78 Mateusz Cholewiak

6.6 Mateusz Wieteska

6.57 Radosław Majecki

6.48 Tomas Pekhart

6.24 Bartosz Slisz

4.78 Arvydas Novikovas

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.