Oceny piłkarzy Legii za mecz z Pogonią – bez sensacji
26.04.2022 20:00
Gra zespołu 4 (3,58 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Pogoń była zdecydowanym faworytem niedzielnego meczu, nie przez przypadek ma ponad dwadzieścia punktów przewagi nad Legią w tabeli i walczy o mistrzostwo kraju. Każdy, kto oglądał choćby ostatni mecz Pogoni z Rakowem widział, że obie drużyny grały na zupełnie innym poziomie niż legioniści w ostatnim czasie – biegały więcej i szybciej, lepiej ruszały się bez piłki i w obronie i w ataku, dokładniej operowały piłką, a przede wszystkim nie brakowało u nich zawodników oddających celne strzały. Dzisiejsza Legia to drużyna zasłużenie znajdująca się gdzieś między środkiem tabeli a strefą spadkową, niezdolna do gry o takiej intensywności, do tego o znaczniej słabszej kadrze. Dość zaskakujący był więc przebieg pierwszej połowy, gdy mecz był wyrównany, choć prowadzony w sennym tempie, oba zespoły zdobyły bramki po błędach w obronie przy stałych fragmentach gry. Gdy tuż po zmianie stron Zech wyleciał z boiska, można było mieć nadzieję, że Legia przynajmniej tego meczu nie przegra. Niestety, Pogoń w dziesiątkę okazała się lepsza od Legii w komplecie, „Portowcy” zaczęli grać szybciej, wbili dwa gole i to wystarczyło. Zawiedli niemal wszyscy poza wracającym po kontuzji Pawłem Wszołkiem, od bramkarza i obrońców, poprzez pomocników, po atak. Pogoń po prostu okazała się zbyt mocna, miała wiecej jakości, a i legioniści biegali i walczyli zbyt mało, by ambicją zniwelować różnicę jakości. Z czterech ostatnich meczów z mocnymi rywalami, Legii tylko jeden udało się zremisować, reszta zakończyła się porażkami. Teraz przed legionistami cztery mecze z rywalami ze środka tabeli, powinno być zdecydowanie łatwiej o punkty. A te są bardzo potrzebne, bo możliwość spadku z Ekstraklasy wciąż jest realna.
Richard Strebinger 4 (3,81 - ocena Czytelników). Ponosi część winy za pierwszego straconego gola, bo wybił piłkę przed siebie po siatkarsku, strzał był jednak oddany z bliska, bardziej jednak winilibyśmy trójkę obrońców, która na ten strzał, a potem na dobitkę pozwoliła. Przy drugim golu mógł liczyć tylko na szczęście, ale za trzeciego ponosi połowę odpowiedzialności, bo powinien być ustawiony lepiej, strzał przy tzw. "krótkim słupku" nie miał prawa wpaść. W sumie na pięć strzałów obronił tylko dwa. Pierwszy słabszy mecz Austriaka w barwach Legii.
Lindsay Rose 5 (4,01). Prawa obrona to nie jest miejsce dla reprezentanta Mauritiusu, choć starał się jak mógł. Radził sobie na niej przyzwoicie w obronie i tylko raz uciekł mu Grosicki. W ataku było gorzej, bo na początku fatalnie wykonywał dośrodkowania, ale stopniowo się poprawiał, a na początku drugiej połowy znakomicie podał w pole karne do Rosołka, to była najlepsza okazja legionistów na zmianę wyniku. Niestety to Rose zgubił krycie Triantafyllopoulusa przy pierwszym golu i z czwórki legionistów, którzy źle się zachowali w tej sytuacji, to chyba jego wina jest największa – Grek z czystej pozycji oddał strzał, Strebinger z trudem go co prawda wybronił, ale w zamieszaniu po tym padła bramka. Za pozostałe gole winy nie ponosi. Zablokował dwa strzały, tylko raz stracił piłkę na kontrę dla przeciwnika, w sumie straty przytrafiały mu się rzadko. Gdy przeszedł na środek obrony, defensywa legionistów zaczęła grać lepiej. W sumie był najpewniejszym z czwórki obrońców z wyjściowego składu, mecz mocno przeciętny, ale nie słaby.
Mateusz Wieteska 3 (2,90). Przy wszystkich trzech golach miał swój udział, choć za drugiego akurat winy nie ponosi – to nie on złamał linię spalonego i potem źle interweniował, przeciął podanie na tyle, na ile mógł. Za to przy pierwszym golu de facto nikogo nie kryjąc mógł i powinien zablokować strzał Zahovicia lub w ogóle mu go uniemożliwić. Połowa odpowiedzialności spada na niego też za trzecią bramkę, bo o tym jak kończy akcję Grosicki wie każdy, kto oglądał go kiedykolwiek w akcji, a mimo to między nogami Wieteski przeszła piłka po uderzeniu skrzydłowego Pogoni. A w pierwszej połowie popełnił jeszcze jeden błąd, gdy źle wyprowadził piłkę, a potem ograł go bezlitośnie Grosicki. Poza tym jednym przypadkiem w sumie dobrze wyprowadzał piłkę, nawet długie podania były dokładne. W końcowej fazie meczu musiał popełnił faul taktyczny, by zatrzymać kontrę i nie zagra za kartki w kolejnym spotkaniu. Bardzo słaby mecz Wieteski, ciekawe jak w Mielcu będzie wyglądać obrona bez niego.
Joel Abu Hanna 4 (3,17). Zamieszany był tylko w jednego gola, ale za to sto procent winy za jego utratę spada na niego. Popełnił w tej sytuacji dwa błędy, najpierw złamał linię spalonego, potem rzucił się do naprawiania błędu, ale wybił za krótko piłkę. Pierwsza połowa całkiem niezła, bez błędów, w drugiej jednak gola zawalił. A dziesięć minut wcześniej o mało nierozważnym wślizgiem nie wyeliminował z gry Pawła Wszołka. Zmieniony w drugiej połowie, bo trener Vuković szukał bardziej ofensywnego ustawienia. Może nie był aż tak słaby występ, ale zawalony gol wpływa na znaczne obniżenie noty.
Yuri Ribeiro 4 (3,34). Na początku meczu odstawił teatrzyk śmiertelnie rannego po lekkim szturchnięciu – takie obrazki są po prostu niesmaczne. Potem niestety wrażenia nie poprawił swoją grą – o ile w obronie grał solidnie, to przy rozegraniu stracił mnóstwo piłek czy wskutek nieudanych dośrodkowań, czy prób dryblingów, gdy odbijał się od rywali. Jedno miał tylko udane dośrodkowanie do Verbica, który nie przeciął piłki, o pozostałych wrzutkach należy zapomnieć. Po zmianie stron było podobnie – poprawna gra w obronie, pomimo iż grał dość wysoko i mnóstwo nieudanych dośrodkowań. Ponosi część odpowiedzialności za pierwszego gola, bo to on krył Zahovicia, nie wiadomo czemu zresztą od strony przeciwnej niż piłka, a nie od bramki i to spod jego opieki tak naprawdę uwolnił się Słoweniec. Słaby mecz Portugalczyka.
Bartosz Slisz 4 (2,79). W pierwszej połowie raz dobrze piłkę wyprowadził, raz rozrzucił i raz dobrze interweniował w defensywie, za to spóźnień w obronie i niedokładnych podań było po kilka. Do tego spowodował jeden rzut wolny na własnej połowie po zagraniu ręką i nie wykorzystał dośrodkowania Rosołka uderzając głową ponad bramką. Po zmianie stron był jeszcze mniej widoczny, dwa tylko dobre wyjścia z piłką, jedno niedokładne prostopadłe podanie. Dużo przebiegniętych kilometrów, ale pożytek z tego był niewielki.
Patryk Sokołowski 4 (3,14). Aktywny w pierwszej połowie, wywalczył dwa rzuty rożne, w tym jeden po własnym odbiorze, dwie piłki przejęte, zmarnowana sytuacja, ale i celny strzał. W sumie była to niezła połowa Sokołowskiego, niestety pomocnik Legii po zmianie stron zaginął. Zapamiętaliśmy go tylko z jednego nieudanego dryblingu, poza tym gdzieś był, pewnie nawet czasem zagrał piłkę, ale w poprzek albo do tyłu. Zarówno w przypadku Slisza, jak i Sokołowskiego brakowało bardzo prób strzałów zza pola karnego, nikt nie chciał brać na siebie odpowiedzialności. Zmieniony w końcowej fazie meczu w pełni zasłużenie, choć pewnie i kilku innych piłkarzy zasługiwało na to w nie mniejszym stopniu. Pierwsza połowa w porządku, druga bardzo słaba i w sumie ocena podobna do innych zawodników, czyli niska.
Paweł Wszołek 7 (5,13). Od pierwszych minut akcje Legii organizowane były głównie prawą stroną i to głównie dzięki aktywności Wszołka. Choć skrzydłowy Legii dopiero co wrócił po kontuzji i niemal nie trenował, to i tak był najaktywniejszym w ofensywie legionistą. Kilka dobrych dośrodkowań, duża ruchliwość, mało strat, a do tego zmuszenie do błędu Dąbrowskiego przy golu – już przed przerwą Wszołek był najlepszym spośród legionistów. A po zmianie stron był jeszcze częściej przy piłce, zarówno jako skrzydłowy, jak i potem prawy obrońca – w końcówce nie schodził praktycznie z połowy Pogoni, ale żadnych błędów w obronie też przy tym nie popełniał. Wprawdzie trzeci gol padł po jego nieudanym dryblingu, ale od tego jest skrzydłowy, by próbować takich akcji na połowie przeciwnika, a od tego są koledzy z tyłu, by przeciwdziałać kontratakom zaczynającym się z dala od bramki. Wywalczył kilka stałych fragmentów gry, wypracował dobrą pozycję do strzału Josue, a przede wszystkim wyeliminował z gry Zecha – po odbiorze Wszołka właśnie Pogoń musiała grać w dziesiątkę, tych odbiorów w drugiej połowie miał zresztą kilka. Jako jedyny legionista zagrał dobry mecz i otrzymuje od nas pozytywną ocenę.
Josue Pesqueira 5 (4,96). „Strzelaj. Nie, ty strzelaj. Nie, ja nie chcę. Daj Josue, niech on strzela.” Tak chyba można by odzwierciedlić grę większości legionistów pod polem karnym w niedzielnym meczu. Piłkarze Legii będąc kilkanaście metrów od bramki nie mieli ochoty brać na siebie odpowiedzialności za wykończenie akcji i Portugalczyk stanowił tu wyjątek. Strzałów oddawał dużo – tyle, że w ogóle w niedzielę w bramkę nie trafiał, często piłka leciała daleko od celu. Strat niestety też miał dużo, więcej niż dokładnych zagrań w pole karne. W pierwszej połowie miał jedno dobre długie podanie, parę rozegrań, no i przy golu dośrodkował z rzutu rożnego na dalszy słupek, przy którym pomylił się najpierw Stipica, a potem Dąbrowski. Po zmianie stron wyglądało to niestety podobnie. Mocno przeciętny występ Portugalczyka, który ma ostatnio zniżkę formy lub po prostu zwyczajnie nie radzi sobie przy mocniejszych przeciwnikach.
Benjamin Verbic 5 (4,11). Aktywny w pierwszych trzydziestu minutach, raz ograł przeciwnika zakładając mu siatkę, odebrał jedną piłkę, oddał dwa strzały, w tym jeden celny i zmarnował jedno dośrodkowanie nie trafiając w piłkę, potem jakby stracił siły. Nieźle rozpoczął też drugą połowę, od przechwytu i wyprowadzenia piłki, ale szybko zniknął i został zmieniony. Najlepszy mecz Verbica w barwach Legii, ale i tak mocno przeciętny.
Maciej Rosołek 4 (2,59). Wreszcie zagrał w ataku i Legia miał ruchliwego napastnika, który wychodził do piłki, szukał gry, schodził na boki. I w pierwszej połowie prezentował się przyzwoicie, sporo wymian piłki z kolegami, niezłe dośrodkowanie do Slisza, wywalczony rzut rożny, brakło jednak strzałów. Po zmianie stron był bardzo blisko strzelenia gola, piłka zatrzymała się na słupku i od tego momentu zaczął się prawdziwy festiwal nieudanych zagrań, złych przyjęć, strat i fatalnych dośrodkowań i to niezależnie od tego, czy grał w ataku, czy na skrzydle. Mecz zakończył jedynym swoim celnym strzałem obronionym przez Stipicę. Mimo tej bardzo słabej gry po przerwie Rosołek i tak z trójki napastników w tym meczu zaprezentował się najlepiej, co wiele mówi o jakości ławki rezerwowych Legii.
Tomas Pekhart 2 (2,82). Czech był chyba myślami gdzie indziej, bo po wejściu na boisko przez ponad dwadzieścia minut pokazał się tylko faulując rywala w defensywie przy linii bocznej. Nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką, nie pokazywał się do gry i był kompletnie niewidoczny.
Bartosz Kapustka 5 (4,38). Zaczął od kilku strat, w tym jednej na własnej połowie, ale potem było lepiej – trzy odbiory, jedno dobre rozegranie, strzał po którym był rzut rożny. W sumie zaprezentował się naprawdę przyzwoicie.
Rafael Lopes (2,96) grał zbyt krótko, by go oceniać, jego wejście nie poprawiło poziomu gry Legii.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu w zgodnej opinii Czytelników i redaktorów był Paweł Wszołek.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.