Oceny piłkarzy Legii za mecz z Puszczą – senność ligowej szarzyzny
15.08.2023 18:30
Gra zespołu 5 (4,31 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Sztab szkoleniowy znów postanowił pomieszać w składzie mając w perspektywie rewanż z Austrią. O ile sama rotacja to pomysł dobry, o tyle na traktowanie meczu ekstraklasowego niczym testowego sparingu przyzwolenia być nie może. Podziwiamy stacje telewizyjne, że potrafiły zrobić z tej sennej szarzyzny jakikolwiek skrót, bo na boisku w zasadzie nic się nie działo, tempo było senne, w pierwszej połowie legioniści nie przebiegli nawet pięćdziesięciu czterech kilometrów, a w zeszłym sezonie biegali po sześćdziesiąt. W drugiej połowie było biegania tylko nieco więcej. Jeśli ktoś w Legii zagrał w tym meczu w „chodzonego” na niezłym poziomie, to obrona, Puszcza oddała jedyny celny strzał po zamieszaniu po wrzucie z autu i zdobyła z tego gola. Legia nie zremisowała jednak z powodu tej straconej bramki, tylko dlatego, że nie tworzyła sobie żadnych sytuacji. A tworzyć można je wtedy, gdy jest dużo ruchu bez piłki. Tymczasem legioniści grali atak pozycyjny na stojąco, stali napastnicy, stali pomocnicy, wszystko ograniczało się do szukania przestrzeni pod linią boczną do dośrodkowania. A że w pole karne też zbyt wielu legionistom się wbiegać nie chciało, to i dośrodkowywać nie było do kogo. „Wojskowi” oczywiście mieli przewagę, oddali więcej strzałów, ale dopiero w końcówce meczu po wejściu Guala zaczęli tworzyć sobie poważniejsze szanse na zmianę wyniku. Stałe fragmenty gry, poza tym jednym, gdy Josue zmusił mocnym dośrodkowaniem do katastrofalnego błędu Komara, też nie stwarzały problemów obrońcom Puszczy. Mecz ten z pewnością można było wygrać nawet w eksperymentalnym zestawieniu, gdyby legioniści biegali więcej, zmuszali pressingiem rywali do błędów na ich połowie, a do tego więcej ruszali się bez piłki w ataku. Taką ślamazarną Legię oglądaliśmy często w poprzednich latach, ale za kadencji trenera Runjaicia to jak na razie na szczęście rzadkość.
Dominik Hładun 6 (5,01 - ocena Czytelników). Na początku meczu musiał wypiąstkować piłkę po rzucie rożnym, przy golu był bez szans, poza tym nie miał kompletnie nic do roboty. Pod koniec meczu nie zrozumiał się z Augustyniakiem i Sliszem, przez co o mało Puszcza nie zdobyła zwycięskiej bramki. Jak było widać, bramkarz Legii nie musi stać cały czas dwadzieścia metrów od bramki, by legioniści mogli wyprowadzić piłkę, może spokojnie zostawać na swoim miejscu między słupkami. Ocena wyjściowa.
Artur Jędrzejczyk 6 (4,26). Nie widzimy żadnego powodu, by obniżać ocenę Jędrzejczykowi, żadnych błędów w obronie nie popełnił, przy straconej bramce krył innego piłkarza. Nie tracił piłki przy wyprowadzaniu, starał się podłączać do ofensywy, wywalczył rzut wolny, dwa razy dośrodkował. Żółtą kartkę zarobił naprawiając błąd Slisza. Trener najwyraźniej jest pełen obaw o jego przygotowanie, bo posadził go na ławce już w przerwie, a z racji kontuzji Pankova Jędrzejczyk w Wiedniu w podstawowym składzie wyjść musi.
Rafał Augustyniak 5 (4,38). Nie wiemy, dlaczego przy straconym golu w sektorze po prawej stronie na dwóch rywali przypadał jeden Wszołek, ale do tej sytuacji by w ogóle nie doszło, gdyby Augustyniak najpierw nie wystrzelił świecy w powietrze we własnym polu karnym, a potem nie przegrał główki, przez co Sołowiej znalazł się sam na sam z bramkarzem parę metrów od bramki. W tej sytuacji na pewno na Augustyniaka należy zwalić sporą część winy za straconego gola. Do spółki z Hładunem i Sliszem mało nie zawalił drugiego tuż przed końcem meczu, gdy nikt się nie mógł zdecydować, kto ma wybić piłkę. Do tego trzeba dodać jeden faul czterdzieści metrów od bramki i jedno zamieszanie w drugiej połowie w polu karnym, też z jego winy. Natomiast wyprowadzanie piłki było bez zarzutu, pamiętamy tylko jedno niecelne podanie, ale to było pod bramką Puszczy, a nie na własnej połowie. Generalnie to nie był zły mecz obrońców, Puszcza miała bardzo mało szans na gole, ale akurat Augustyniak specjalnie dobrze też w nim nie wypadł.
Yuri Ribeiro 7 (4,97). Ribeiro trzyma dość równy poziom ostatnio, bezbłędna gra w obronie, jedno wejście ofensywne zakończone dośrodkowaniem i rzutem rożnym, zdecydowanie największy przebiegnięty w całym zespole dystans, ponad jedenaście kilometrów. Nie widzimy żadnego powodu, by obniżać ocenę Portugalczykowi tylko dlatego, że jego kolegom z ataku nic nie wychodziło. Mało miał okazji do interwencji, bo Puszcza generalnie rzadko atakowała swoją prawą stroną, ale Ribeiro zagrał po prostu dobry mecz, a i zaangażowania odmówić mu nie można. A nie o każdym z legionistów w niedzielę można powiedzieć, że dał z siebie wszystko.
Paweł Wszołek 4 (4,55). Puszcza postanowiła zagrać mocno cofnięta, nie było miejsca na wyjście na wolne pole i Wszołek bez wolnej przestrzeni przed sobą kompletnie zniknął. W końcówce pierwszej połowy dwa razy dośrodkował, był mocno zamieszany w straconego gola, bo wyprzedził go kryty przez niego Sołowiej – tyle że tam pod koniec akcji miał dwóch rywali do krycia naraz. Ze wszystkich wahadłowych Wszołek zagrał tym razem najsłabiej.
Jurgen Celhaka 3 (3,91). Nie bardzo wiemy, co trener widzi dziś w Albańczyku, skoro daje mu tyle grać, a na ławce jest kilku innych piłkarzy do rotacji. Celhaka zagrał cały mecz i podobnie jak w większości poprzednich prawie go na boisku nie było. Trzy ledwie udane interwencje w defensywie (w tym jedna prawidłowo na szczęście ułożoną ręką we własnym polu karnym), ani jednej dobrej piłki do przodu, jeden zablokowany strzał i parę strat. Celhaka w Legii biega, ale ani nie gra w piłkę, ani też jej rywalom nie odbiera – kiedyś tak wyglądała „gra w przesuwanie się” Michała Kopczyńskiego, tyle że Albańczyk robi to chyba gorzej od „Kopy”. Trener Runjaić może na tej pozycji wystawić nie tylko Slisza i Elitima, ale przede wszystkim cofnąć tam Josue, zwłaszcza z tak słabą w ataku Puszczą, a na ławce jest jeszcze Sokołowski i młodzieżowcy. Skoro Celhaka tak niewiele daje drużynie w kolejnych meczach, nie warto spróbować na tej pozycji kogoś innego?
Bartosz Slisz 4 (3,63). Drugi to mecz, w którym coś ze Sliszem jest nie tak, oby nie powtórzyła się sytuacja, że trzeba go będzie na parę spotkań znów posadzić na ławce, jak w zeszłym sezonie. Pierwsza połowa bardzo słaba, nie grał lepiej od Celhaki, jedna dobra interwencja w obronie, strzał z dystansu daleko od bramki, sporo podań niecelnych i koszmarna strata, po której Jędrzejczyk musiał naprawiać błąd Slisza faulem taktycznym. Po zmianie stron Slisz nieoczekiwanie został obrońcą i radził sobie nieźle aż do końcówki meczu, gdy najpierw zachował się niepewnie, a dwie minuty później popełnił błąd tracąc piłkę pod linią końcową. Grając jako obrońca dokładniej operował piłka niż w pierwszej połowie, raz po wejściu ofensywnym kiepsko dośrodkował. Słaby mecz Slisza i bezsensowne naszym zdaniem przesunięcie go do obrony, gdy na ławce jest Rose, który w meczu z tak marnym w ataku przeciwnikiem na pewno by sobie poradził, a dodatkowo by się nieco ograł. Problem w linii obrony w niedzielę był ale niekoniecznie przez wąską kadrę.
Makana Baku 6 (5,30). Po dobrej zmianie z Austrią wskoczył do pierwszego składu i jak zwykle zagrania udane przeplatał nieudanymi, tyle że tych udanych było nieco więcej, zwłaszcza gdy przeszedł na prawą stronę. Dużo lepiej prezentował się w obronie niż w poprzednich meczach, kilka akcji zakończył dośrodkowaniem, wywalczył jeden rzut rożny, był blisko asysty dobrze zagrywając Gualowi piłkę w pole karne, ale strzał Hiszpana obronił Komar. Całkiem niezły mecz Niemca, który powoli zaczyna wdrażać się na nowej dla siebie pozycji w taktykę trenera Runjaicia.
Josue Pesqueira 6 (5,12). W pierwszym kwadransie dwa razy próbował uderzać, ale oba strzały zablokowane, tak naprawdę dopiero po dwudziestu minutach zaczął grać na niezłym poziomie. Wywalczył rzut wolny, po którym iście polskim centrostrzałem zaskoczył Komara i strzelił wyrównującego gola. Drugie uderzenie z wolnego zatrzymało się na murze, kolejne dośrodkowanie z wolnego skończyło się kornerem. Po zmianie stron było już gorzej, poza dwoma żółtymi kartkami, które zarobili rywale, zapamiętaliśmy tylko jedno dobre prostopadłe podanie Portugalczyka do Rosołka i jedną akcję kombinacyjną z Ribeiro, a po jego jedynym po przerwie strzale piłka przeleciała wysoko nad bramką. Doceniamy gola, ale występ kapitana Legii w sumie przeciętny.
Ernest Muci 4 (4,63). Jak Albańczyk wchodzi z ławki, to szaleje, a jak wychodzi w podstawowym składzie, to jest gorzej. Tu poszalał przez kwadrans – dwa razy odebrał piłkę, świetnie przy tym wyprowadzając kontrę, raz utrzymał się dobrze przy piłce. A potem wrócił Muci chaotyczny - straty, nieudane dryblingi i niedokładne podania i tak niestety było już do końca. Słaby mecz Muciego, który nie może wciąż zagrać kilku meczów z rzędu na dobrym poziomie.
Maciej Rosołek 3 (3,01). W pierwszej połowie mało Komar nie strzelił Rosołkiem bramki, było to jedyne dobre zapamiętane przez nas zagranie młodego legionisty. Poza tym dwa razy stracił piłkę tyłem do bramki, było to więc bardzo złe czterdzieści pięć minut. Lepiej zaczął drugą połowę, od dwóch wywalczonych stałych fragmentów gry, a potem był już tylko niecelny strzał głową, problemy z wyprowadzeniem piłki. Ciężko się patrzy na to, gdy napastnik z piłką biegnie na tyle wolno mając przed bramką pustą przestrzeń, że bez trudu dogania go obrońca i odbiera mu piłkę. A do tego doszła jeszcze żółta kartka po stracie i faulu. Bardzo słaby mecz Rosołka, który na razie nie stanowi żadnej alternatywy w ataku dla podstawowych zawodników.
Patryk Kun 5 (3,83). Dwa niezłe dośrodkowania, jedno znakomite prostopadłe podanie do Guala, po którym Hiszpan miał dobra okazję, jeden odbiór, jeden strzał w krzaki i kilka niecelnych podań. Lepiej od Wszołka, ale gorzej od Baku, ocena wyjdzie gdzieś pomiędzy nimi. I mamy nieustanną nadzieję, że kiedyś w końcu zobaczymy Kuna wychodzącego na wolne pole blisko linii bocznej, a nie tylko schodzącego do środka.
Tomas Pekhart 4 (4,25). Przez pół meczu raz dobrze rozegrał piłkę, wywalczył jeden rzut wolny i oddał strzał głową z kilkunastu metrów nie rokujący żadnej nadziei na gola. Rzadko był przy piłce, nie dochodził też do dośrodkowań, bo nie potrafił oderwać się od obrońców. Słaba zmiana czeskiego snajpera.
Marc Gual 5 (3,83). Król chaosu miał kilka strat, ale to właśnie on ożywił niebywale senną grę w ataku Legii. Wszystkie trzy akcje zakończone interwencjami Komara w drugiej połowie to zasługa Hiszpana, który przez niecałe pół godziny stworzył zdecydowanie więcej zagrożenia niż Muci, Pekhart i Rosołek razem wzięci. Szkoda jednak, że niczego przy tym nie wykorzystał.
Igor Strzałek (4,07) i Jurgen Elitim (4,18) grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą niedzielnego meczu według Czytelników był Makana Baku, a według redaktorów Yuri Ribeiro.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.