Kosta Runjaić

Od kelnera do trenera, czyli Kosta Runjaić

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

23.05.2022 14:30

(akt. 25.05.2022 12:36)

Podglądał Juergena Kloppa, pomagał Oliverowi Kahnowi, trenowanie amatorów łączył z pracą w banku i w gastronomii. Był uczestnikiem mundialu. Uratował kilka klubów, w tym Pogoń Szczecin, którą zastał drewnianą, a zostawił murowaną. Zapraszamy na sylwetkę Kosty Runjaicia, nowego szkoleniowca Legii Warszawa. Niemiec obejmie stołeczną drużynę na początku przyszłego sezonu.

"Kosta to absolutny fachowiec. Klub, który ma go jako trenera, może się uważać za szczęśliwy".

"Jest zajęty piłką nożną przez całą dobę, chce się dokształcać".

"Rozwija nas nie tylko na boisku, ale również poprzez dokładne analizy".

"Rzucał nowe światło na niektóre zagadnienia, wyrobił nawyk przywiązywania dużej wagi do szczegółów, np. w którym kierunku zawodnik powinien prowadzić piłkę, kiedy podać, a kiedy oddać strzał".

Rodzice Kosty Runjaicia pochodzą z byłej Jugosławii. On urodził się w stolicy Austrii – Wiedniu, a dorastał w Niemczech, w Ruesselsheim. Grał w piłkę, miał talent, ale większych sukcesów nie odniósł. Reprezentował kluby lokalne, okoliczne, rywalizował w Oberlidze (odpowiednik V ligi polskiej), studiując jednocześnie sport w Moguncji. Plany piłkarskie pokrzyżowała mu kontuzja, która zmusiła go do zakończenia kariery zawodniczej.

Pracował w banku i gastronomii, obserwował Kloppa

Miał posadę w banku. – Po zakończeniu pracy prowadziłem treningi różnych zespołów amatorskich, a w weekendy i nocami dorabiałem w gastronomii jako kelner – opowiadał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym". Nie przestawał marzyć o futbolu. Jako szkoleniowiec zaczynał na najniższym szczeblu, w szóstej-siódmej lidze. Z czasem otrzymał wszystkie licencje trenerskie.

Regularnie obserwował Juergena Kloppa, gdy ten prowadził jeszcze FSV Mainz. – To był dla mnie ważny czas. Mieszkałem niedaleko Moguncji, więc wykorzystywałem każdą wolną minutę, by oglądać treningi i mecze FSV. Ten zespół grał w piłkę tak, jak dziś robi to Liverpool – bardzo emocjonalnie, intensywnie i prąc do przodu mówił Niemiec.

Uczestniczył w MŚ, pomagał Kahnowi

Był też… opiekunem kadry Serbii i Czarnogóry podczas MŚ w 2006 roku, kimś w rodzaju kierownika drużyny. – Zostałem łącznikiem między reprezentacją a organizatorami turnieju. Z selekcjonerem szukaliśmy odpowiedniego ośrodka treningowego. Podczas obozu przygotowawczego i w trakcie mundialu całą dobę byłem z drużyną i sztabem. W składzie znajdowali się wówczas piłkarze światowej klasy, a ja mogłem się im przyglądać. Niesamowite doświadczenie. To była duża sprawa być uczestnikiem mistrzostw świata – stwierdził Runjaić, cytowany przez "PS".

Pracował również w telewizji, za kamerami. Stanowił wsparcie – w kwestiach taktycznych – dla eksperta ZDF i zarazem byłego, świetnego bramkarza, Olivera Kahna. Analizował spotkania podczas mundialu (2010) i EURO 2012, a do 2014 roku także mecze niemieckich zespołów w Lidze Mistrzów. – Kosta to absolutny fachowiec. Klub, który ma go jako trenera, może się uważać za szczęśliwyopowiadał Kahn.

Runjaić mnóstwo podróżował, poznał wiele osób z branży piłkarskiej. – Dzięki nim w wieku 33 lat otrzymałem w Kaiserslautern pierwszą umowę o pracę w zawodowej piłce. Nie musiałem się długo zastanawiać nad ofertą objęcia posady drugiego trenera w zespole rezerw – komentował szkoleniowiec, dla którego był to pierwszy i najważniejszy krok w profesjonalnym futbolu. Pełnił rolę asystenta zespołu U-23, w duecie z Hansem Moserem awansował do wyższej klasy rozgrywkowej. – Jeździłem z Ruesselsheim do Kaiserslautern i z powrotem prawie codzienniemówił Niemiec, wspominając lata 2004-2006, kiedy miesięczne wynagrodzenie w FCK ledwo pokrywało koszty podróży.

Potem przeniósł się do SV Wehen Wiesbaden (2006-2008), był tam… szefem skautów, szkoleniowcem U-19, a później drugiej drużyny, co się opłaciło, bo wprowadził ją do IV ligi. Nie miał jednak okazji popracować z tym zespołem na wyższym szczeblu. Związał się z klubem z III ligi – VfR Aalen, dwukrotnie pełniąc rolę asystenta trenera "jedynki".

Stał się wybawcą

Zapłaciłem w różnych ligach sporo frycowego. Nie potrafiąc pływać, rzucałem się na głęboką wodęmówił Runjaić, który doświadczył tego zwłaszcza w marcu 2010 roku, gdy dostał piekielnie trudną misję. Miał uratować SV Darmstadt, czyli klub z dorobkiem zaledwie 15 punktów po 22 meczach, balansujący na krawędzi, z bardzo realną wizją spadku na V poziom rozgrywkowy w Niemczech. – Zatrudnienie noname’a to odważna decyzja, ale mam dobre przeczucia – powiedział sam zainteresowany podczas powitalnej konferencji.

I się nie pomylił. Znalazł się w beznadziejnej sytuacji, postawiono przed nim olbrzymie wyzwanie, ale dał radę, jego drużyna pozostała w Regionallidze. – Został okrzyknięty wybawcą, utrzymanie uznano za mały cud – czytamy. – Jest zajęty piłką nożną przez całą dobę, chce się dokształcać – stwierdził Bruno Huebner, będący do niedawna dyrektorem sportowym Eintrachu Frankfurt, który pracował z nim w Wiesbaden. Gdyby tego było mało, to w kolejnym sezonie Runjaić… awansował do III ligi. – Po raz kolejny zdołał wydobyć maksimum z zespołu, który uważano za słabszy – pisał serwis liga3-online.de.

To z pewnością jeden z najbardziej komunikatywnych szkoleniowców, bardzo dobrze trenuje i rozwija nas nie tylko na boisku, ale również poprzez dokładne analizy. (…) Nie czekamy biernie, aż przeciwnik popełni błędy, tylko kreujemy szanse dzięki dużemu posiadaniu piłki, dobremu rozplanowaniu przestrzeni i odpowiedniej taktyce opowiadał ówczesny bramkarz SV Darmstadt, Jan Zimmermann.

Runjaić rozwiązywał wiele problemów, nie tylko piłkarskich. Był złotą rączką, odnowił nawet kilka pomieszczeń na stadionie. Pojechał do sklepu meblowego, napakował do pełna bagażnik, ułożył parkiet i skręcił szafki. W tamtym czasie… usuwał też kretowiska z boiska.

Przemalował Duisburg

Wrzesień, rok 2012. Runjaić skorzystał z klauzuli umożliwiającej wycofanie się z umowy i podpisał kontrakt z MSV Duisburg. Jednak wspomniana opcja zawierała też dość drogi haczyk. Niemiec trafił do nowego klubu za… 100 tys. euro.

Tam także spisał się na medal, znowu udowodnił, że radzi sobie w ekstremalnie trudnych sytuacjach. Mimo że przejmował drużynę mającą na koncie cztery mecze i tyle samo porażek, to zdołał ją uratować i utrzymać w 2. Bundeslidze. Ale… tylko chwilowo, ponieważ pojawiły się olbrzymie kłopoty organizacyjne, które zburzyły świetną pracę wykonaną na boisku. – Amatorszczyzna kierownictwa MSV kosztowała klub licencjęczytamy. To sprawiło, że zespół pożegnał się z II poziomem rozgrywkowym, a Runjaić – z Duisburgiem.

Niemiec zrezygnował, choć nie mógł mieć sobie nic do zarzucenia. Wykonał świetną robotę, dokonał odpowiednich zmian na kilku płaszczyznach, udzielał się też w kwestiach, które nie były bezpośrednio związane z futbolem. Zadbał choćby o to, by szafki na odzież roboczą i szare drzwi szatni zostały pomalowane na czerwono oraz wzbogacone o nadrukowane nazwiska wszystkich zawodników, trenerów i sztabu. Wydaje się zatem, że w kwietniu br. Jacek Zieliński nieprzypadkowo wspominał o tym aspekcie. – Mamy świetny ośrodek (LTC – red.), w stylu industrialnym, fajnie zrobiony. Komuś może nie pasować – mi się bardzo podoba. Ale tam są szare, zimne ściany. Musimy je ubarwić, ocieplić. Na każdym kroku trzeba czuć klimat, zapach Legii, jej historii, wartości. Tego nam brakuje, to jest istotnemówił dyrektor sportowy "Wojskowych".

Jest nadzwyczaj lubiany, odbywa dużo rozmów indywidualnych, słusznie nazywa się go lisem taktycznymkomentował jeden z jego byłych zawodników, Soeren Brandy. Mówiło się też, że niemiecki trener… opanował specjalne sztuczki w tym elemencie, ale on miał na ten temat nieco inne zdanie. – Nie jestem ani taktycznym lisem, ani Herkulesem. Chodzi o to, by drużyna roznosiła po boisku swoje mocne strony stwierdził Runjaić, który wypowiada się bardzo elokwentnie, ciekawie, barwnie, zwraca na to uwagę.

Przebywał na stażu w FC Barcelonie, zadziwił Rijkaarda

Uczył się od najlepszych, podglądał nie tylko Kloppa. W przeszłości był na stażach m.in. w Arsenalu i FC Barcelonie. Sporą rolę odegrał jego kolega, który załatwił mu dwutygodniową obecność w klubie z Hiszpanii oraz… jednostronicowy artykuł w "Mundo Deportivo". Tam Niemiec przeanalizował pracę ówczesnego trenera "Blaugrany", Franka Rijkaarda, dokładniej, niż mógłby to zrobić sam Holender. – Mówiło się, zadziwił go szczegółowym spojrzeniem na futbolczytamy.

W końcówce 2013 roku miał odbyć staże w Anglii i Portugalii. Nic z tego nie wyszło, ponieważ wrócił na stare śmieci, do Kaiserslautern, ale tym razem jako trener "jedynki". Przejmował zespół po porażce z SV Sandhausen (0:1), a Stefan Kuntz (ówczesny prezes zarządu FCK) był pod wrażeniem jego obserwacji na temat wspomnianego spotkania. – Obejrzeliśmy powtórkę tego meczu, a Kosta ciągle naciskał przycisk stop i szczegółowo analizował każdy drobiazg – opowiadał aktualny selekcjoner reprezentacji Turcji. 

Runjaić zaczął świetnie, bo od 8 ligowych meczów bez porażki (5 zwycięstw, 3 remisy), dzięki czemu w dwa miesiące awansował z drużyną z 11. na 1. lokatę w 2. Bundeslidze. – Na początku pracy mówiłem o trzech K: kolektywie, konsekwentności i komunikacji. To się udałomówił. Jednak później pojawiły się schody, zespół grał w kratkę i zakończył sezon na 4. miejscu, co było rozczarowujące dla wielu kibiców. Niewielkim pocieszeniem okazały się solidne występy w Pucharze Niemiec, czyli rozgrywkach, w których "Czerwone Diabły" dotarły do półfinału (na tym etapie przegrały z Bayernem Monachium).

Celem na kolejny sezon (2014/15) był awans do Bundesligi. Runda jesienna okazała się szarpana, drużyna balansowała przeważnie między 4. a 6. pozycją, natomiast wiosna zaczęła się dla niej obiecująco. Kaiserslautern szybko wskoczyło na podium, przez dłuższy czas było wiceliderem, lecz zawiodło w końcówce, nie wygrało żadnego z czterech ostatnich meczów. I znowu uplasowało się na niewdzięcznym, 4. miejscu w tabeli. – Był odpowiedzialny za to, że jego drużyna nie mogła dołożyć więcej w rundach rewanżowych dwóch ostatnich sezonów, przez co dwukrotnie przegapiła awans, do którego dążyłaczytamy. Po słabym starcie rozgrywek 2015/16 (2 zwycięstwa w 8 spotkaniach), Runjaić zrezygnował z funkcji trenera FCK.

Pierwszy raz został zwolniony

Musiałem walczyć jak lew, żeby dojść tu, gdzie jestem teraz – mówił Niemiec tuż po objęciu TSV Monachium, z którym związał się po prawie 9 miesiącach od odejścia z FCK. – Im lepiej go znam, tym bardziej jestem przekonany, że dokonałem właściwego wyboru – dodawał ówczesny prezydent klubu, Peter Cassalette.

Tym razem rzeczywistość okazała się brutalna. Runjaić poprowadził zespół z Monachium tylko w 15 meczach, w tym 13 ligowych, w których zdobył zaledwie 12 punktów. Szukając usprawiedliwień – pracował w bardzo toksycznym miejscu. Hasan Ismaik, nieobliczalny biznesmen i zarazem główny udziałowiec TSV, wyrzucił go wbrew woli dyrektora sportowego, Thomasa Eichina, którego zresztą też zwolnił. Jordańczyk wezwał również do – trwającego 11 dni – bojkotu mediów z powodu rzekomej "kampanii kłamstw", a chaos organizacyjny sprawił, że z funkcji przewodniczącego rady nadzorczej zrezygnował Karl-Christian Bay. – Potem Runjaić sądził się z klubem o to, że za szybko wystawił do gry kontuzjowanego Sebastiana Boenischa, co pogłębiło jego uraz – pisało Weszło.

To było bolesne, ale ważne doświadczenie. Miałem potem wiele czasu na refleksje. Gdy człowiek co roku jest w środku młyna, pojawia się niebezpieczeństwo, że nigdy nie zazna spokoju. Właściwie już po pobycie w Kaiserslautern czułem się wypalony. Jako trener myślisz tylko z sezonu na sezon. Trzeba być ciągle skoncentrowanym. Zapomina się o chwili wytchnienia. Po TSV się zresetowałem. Świadomie odrzuciłem kilka ofert – opowiadał Niemiec dla "Przeglądu Sportowego".

Potem otrzymał ciekawą propozycję i jednocześnie kolejne bardzo duże wyzwanie, którego nie mógł sobie odmówić…

Rozwinął Pogoń, ale nie zdobył żadnego trofeum

Listopad, rok 2017. Runjaić związał się z Pogonią Szczecin, którą zastał na… ostatnim miejscu w ekstraklasie. Zaczął przeciętnie, bo od czterech meczów bez zwycięstwa, ale tuż przed przerwą zimową odniósł dwie ważne wygrane – z Lechią w Gdańsku (3:1) i Arką Gdynia u siebie (1:0). To pozytywnie nakręciło zespół, który wiosną punktował regularnie, był pod tym względem na drugim miejscu w tabeli (za Cracovią). I zapewnił sobie utrzymanie na trzy kolejki przed końcem rozgrywek.

Jednak początek drugiego sezonu (2018/19) okazał się fatalny. Zero zwycięstw w ośmiu ligowych kolejkach, plus odpadnięcie z Pucharu Polski (z GKS-em Katowice) – pojawił się niepokój. Ale drużyna Niemca zareagowała dobrze, wygrała 7 z 8 meczów w ekstraklasie i zajęła ostatecznie 7. pozycję, prezentując futbol ciekawy. Wówczas Runjaić postawił też mocniej na Adama Buksę czy Sebastiana Walukiewicza, którzy odpłacili się solidnymi występami i od 2-3 lat występują za granicą, odpowiednio w USA i we Włoszech.

Dostrzegał podczas analiz rzeczy, na które nikt ze sztabu nie zwracał uwagi. Rzucał nowe światło na niektóre zagadnienia, wyrobił nawyk przywiązywania dużej wagi do szczegółów, np. w którym kierunku zawodnik powinien prowadzić piłkę, kiedy podać, a kiedy oddać strzał. (…) Nieraz podczas analiz mówił „zawodnik x, ty powinieneś zrobić tu to i to, oczekuję tego i tego”. Ważne były też dla niego wizualizacje, przygotowywanie takich odpraw zabierało nam dużo czasu. Chwilami stawało się to męczące. Wiedziałem jednak, jak ważne są te materiały dla zawodników. Trener każdą odprawę wcześniej oglądał, nie szczędził uwag. Nad 20-minutowym materiałem potrafiliśmy siedzieć dwa dni. Liczyła się nawet sama estetyka, wygląd graficzny – opowiadał w rozmowie z Weszło ówczesny asystent Runjaicia, Dietmar Brehmer.

W rozgrywkach 2019/20 Pogoń uplasowała się na wyższym miejscu niż wcześniej (6.), lecz zbytnio nie zachwycała z przodu. Strzeliła raptem 37 goli w 37 ligowych meczach, tworzyła mało sytuacji w ofensywie, co z pewnością było spowodowane niedostatecznym załataniem dziur po odejściach Buksy czy Radosława Majewskiego. Zespół funkcjonował za to nieźle w defensywie, będąc pod tym względem czwartą siłą ekstraklasy.

Sezon 2020/21 przyniósł więcej radości, bo brązowy medal mistrzostw Polski. Jednak jeszcze na dwa miesiące przed końcem ligi Pogoń była liderem i liczyła się w walce o tytuł. Nie wykorzystała szansy, bo na przełomie lutego i marca poniosła trzy porażki z rzędu, a na początku kwietnia wyłożyła się w Warszawie w spotkaniu z Legią (2:4), która strzeliła cztery gole w… 29 minut. Gdyby wówczas wygrali szczecinie, to doskoczyliby do prowadzących "Wojskowych" na zaledwie cztery punkty i mieliby siedem spotkań na próbę odrobienia strat. Ale wynik w Wielką Sobotę sprawił, że "Portowcy" tracili już 10 "oczek" i mieli praktycznie zerowe nadzieje na dalszą rywalizację o pierwsze miejsce. Wywalczyli trzecią pozycję, nie zwyciężając na finiszu w żadnym z czterech ostatnich meczów.

Runjaić scala klub, łączy drużynę z władzami czy dyrektorem sportowym. Dysponuje świetnym wyczuciem, wie, czego potrzebuje zespół. Wymaga od nas wiele, ale to przekłada się na efekty. Każdy zauważy, że drużyna ciągle idzie do przodu – mówił dla TVP Sport bramkarz Pogoni, Dante Stipica.

Minione rozgrywki (2021/22) ułożyły się tak, że zespół ze Szczecina był jeszcze bliżej mistrzostwa. Na początku kwietnia plasował się na pierwszej lokacie w tabeli, w połowie wspomnianego miesiąca miał tyle samo punktów, co lider, lecz domowa porażka z Rakowem Częstochowa w 31. kolejce (mecz rozgrywany awansem) w zasadzie definitywnie przekreśliła szanse na trofeum. Drugiego brązu z rzędu dla Pogoni nie należy co prawda rozpatrywać w kategoriach porażki, ale apetyty w Szczecinie na pewno były większe.

Nie radził sobie w ważnych meczach

Kłopoty Runjaicia w spotkaniach istotnych, na ogół pod koniec rozgrywek, nie są nowością. Pierwsze oznaki niepokoju pojawiły się już w Kaiserslautern. Niemiec miał wtedy dwie okazje na wprowadzenie drużyny do Bundesligi. Mógł żałować zwłaszcza drugiej szansy, gdy spadł z podium dopiero na dwie kolejki przed końcem sezonu, nie wygrywając żadnego z czterech ostatnich meczów.

Sezon 2019/20. Od 29. do 35. kolejki Pogoń nie zwyciężyła ani razu (3 remisy, 4 porażki), przez co pogrzebała szanse na miejsce w TOP 3 i zarazem europejskie puchary. I nie zmieniły tego dwie ostatnie wygrane (z Piastem oraz Legią). W rozgrywkach 2020/21 drużyna ze Szczecina poniosła trzy porażki z rzędu (od 19 lutego do 7 marca), a potem uległa Legii w stolicy (2:4), co sprawiło, że pożegnała się z marzeniami o tytule. Na finiszu, gdy praktycznie wszystko było już jasne, też się nie popisała (2 remisy, 2 porażki).

W ostatnim sezonie nastąpiła powtórka z rozgrywki, co może powodować jeszcze większy niedosyt. Na początku kwietnia Pogoń prezentowała się bardzo dobrze, ale w kluczowym momencie poniosła dwie domowe porażki z rzędu. Po tej pierwszej, z Wisłą Płock, zrównała się punktami z Lechem i Rakowem, lecz została wybita z rytmu. Mimo że potem zwyciężyła Jagiellonię w Białymstoku, to przegrała w Szczecinie z Rakowem (1:2) w prawdopodobnie najważniejszym meczu sezonu. I już wtedy było na dobrą sprawę po zawodach.  

Bilans Kosty Runjaicia w meczach z rywalami z TOP 3 w sezonach 2020/21 i 2021/22:

  • Lech Poznań – 1 remis, 1 porażka
  • Raków Częstochowa – 1 wygrana, 1 remis, 2 porażki
  • Legia Warszawa – 1 remis, 1 porażka

Wydaje mi się, że klub stworzył już fundament, podstawę, aby w przyszłości również osiągać ogromne sukcesy w polskiej piłce. Kiedy stąd odejdę, to zostawię po sobie drużynę, która dobrze gra. Tutaj wszystko działa. Sądzę, że się sprawdziłem – tak jak sztab szkoleniowy, drużyna też świetnie pracowała. Czasami mieliśmy bardzo trudne warunki, ale daliśmy radę – opowiadał niedawno Runjaić, który dołożył sporą cegiełkę do tego, że Pogoń nie musi mieć już kompleksów i może rywalizować z czołowymi klubami w kraju. Najpierw ją utrzymał, a potem co roku dokręcał śrubę do jej rozwoju.

W trakcie prawie 5-letniej pracy w Szczecinie zabrakło mu tylko (lub aż) trofeów. Teraz związał się z Legią, która co sezon – poza poprzednim, przejściowym – walczy o mistrzostwo, Puchar Polski i europejskie puchary. I tutaj trzeba będzie już coś wstawić do gabloty.  

Ankieta

Jak oceniasz wybór Kosty Runjaicia na trenera Legii?

Polecamy

Komentarze (38)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.