Domyślne zdjęcie Legia.Net

Odmieniony Burkhardt

Adam Dawidziuk

Źródło: Życie Warszawy

03.11.2005 04:35

(akt. 27.12.2018 06:38)

Koń Trojański – tak działacze z Wronek ochrzcili <b>Marcina Burkhardta</b>, kiedy przed trzema miesiącami trafił z Amiki do Legii. Śmiano się, że rozbije zespół do cna. – Bardziej mnie to rozśmieszyło niż zdenerwowało. Potraktowałem to jak żart, choć kilka dni o tym myślałem – mówi „Bury”. – Rozstaliśmy się w przyjaźni. Wolę kompromis niż obrażanie się. To, co zrobiłem podczas zgrupowania w Austrii, było moim błędem, było złe – dodaje.
Podczas letniego obozu został przyłapany na spożywaniu alkoholu. Został przesunięty do rezerw Amiki, a później wypożyczony do końca sezonu do Legii. – Nie miałem udanego początku. Nie grałem porywająco. Liczę, że po pierwszej bramce w Legii, którą strzelę we Wronkach, wszystko zmieni się – mówi z nadzieją. Widziano go bawiącego się w Trójmieście po meczu kadry młodzieżowej. Był widywany także w warszawskich lokalach. – Ludzie dużo mówią, choć nie zawsze prawdę. O godz. 22 może usiądę ze znajomymi. Ale chwilę później jestem już w domu. Nie ma mowy o łażeniu po knajpach i zabawie. Nie chce mi się. Jestem zmęczony, bo do tej pory nigdzie tak ostro nie trenowałem. Zabawę i alkohol odstawiłem. Jeśli do końca sezonu nie przebiję się w Legii i wrócę do Wronek, moja przygoda z piłką stanie w miejscu. Mimo że będę miał dopiero 23 lata – zadumał się „Bury”. Co sprawiło, że utalentowany chłopak z Elbląga wrócił na właściwą drogę? – Wydoroślałem podczas pobytu w Legii. Przemyślałem kilka spraw. Zrozumiałem swoje grzechy. Jestem bogatszy o doświadczenia i na boisku, i poza nim. Moje życie jest podporządkowane temu, by zostać w Legii. Ustabilizowałem życie prywatne. Mam dziewczynę, Sylwię. Ona ma spory wpływ na moje poczynania, szczególnie poza boiskiem. Kontroluje mnie, poza tym jest przeciwna alkoholowi i wyskokom. Sprzyja mi to. W odpowiednim momencie pojawiła się w moim życiu – wyjaśnia Marcin Burkhardt. Sportowa część Polski wiązała z nim duże nadzieje. – Nie spełniłem ich. Teraz muszę pokazać, że warto jednak było na mnie postawić – kończy „Bury”. – Ma ogromne umiejętności i pół sezonu, żeby pokazać, że chce zostać w Legii. Musi zrozumieć, co chce w życiu osiągnąć i z czego chce żyć. Jeżeli ma inne, ciekawsze zajęcia, ja mu nie będę bronił, ale jednocześnie nie będę tego tolerował w zespole – ocenia Marcina trener Legii Dariusz Wdowczyk.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.