Okienko transferowe ponad stan!
01.09.2022 00:50
Przed dyrektorem sportowym Jackiem Zielińskim stało bardzo trudne zadanie. Musiał nie tylko posprzątać kadrę pierwszego zespołu czyli pozbyć się zawodników nieprzydatnych, przepłaconych ale i dokonać takich ruchów, by zespół mógł walczyć o najwyższe cele – przynajmniej o europejskie puchary. A potrzeby były ogromne – legioniści okienko transferowe zaczynali choby bez skrzydłowych – Lirima Kastratiego nie liczę, Kacper Skibicki nie osiągnął jeszcze ekstraklasowego poziomu, a Jasurbek Yaxshiboyev skrzydłowym zwyczajnie nie jest. Nie było też napastników na miarę tego klubu i jego potrzeb. Po dwóch latach odszedł Tomas Pekhart. Trener Kosta Runjaić chciał zatrzymać Czecha, ale za mniejsze pieniądze, niż dotychczas. Taka propozycja nie przypadła jednak do gustu piłkarzowi. Potrzebny był też środkowy i prawy obrońca.
By myśleć o uzupełnieniu braków, najpierw trzeba było pozbyć się graczy, którzy nie spełniali pokładanych w nich nadziei, byli zbędnym obciążeniem dla klubowego budżetu. I to się udało. Umowę z klubem rozwiązał Richard Strebinger, który miał fajny początek, ale kolejne mecze zawalił. Grał wprawdzie z urazem, ale nie zmienia to faktu, że popełniał błędy. Zdecydowano, że lepiej postawić na swoich bramkarzy i dodatkowo ściągnąć kogoś z doświadczeniem w ekstraklasie. Postawiono na Kacpra Tobiasza, który spisuje się co najmniej dobrze, rezerwowym jest Cezary Miszta, zaś numerem trzy ściągnięty z Zagłębia Lubin Dominik Hładun. Trafił do Warszawy bez sumy odstępnego, nie przedłużył wygasającej umowy z „Miedziowymi”. Oprócz Strebingera z klubem pożegnał się też Artur Boruc, który zakończył barwną karierę.
W obronie trochę posprzątano i dokonano jednej roszady. Nie przedłużono umowy z Mateuszem Hołownią, który spędził w Legii wiele lat, ale nigdy nie przebił się do pierwszego składu. Przy Łazienkowskiej uznano, że zawodnik nie rozwija się tak, jak zakładano i podziękowano mu za współpracę. Postanowiono, że na poważną szansę zasługuje Joel Abu Hanna, który zaczynał o trenera Runjaicia z czystą kartą. Ale im dłużej trwał okres przygotowawczy, a później również sezon, tym częściej dało się usłyszeć, że najlepszym rozwiązaniem dla obu stron będzie zmiana barw klubowych. Ostatecznie piłkarz został wypożyczony do Lechii Gdańsk, gdzie z marszu zadebiutował w zaległym meczu z Lechem Poznań.
Odszedł Mateusz Wieteska, co było dużym zaskoczeniem. Warto zaznaczyć, że był to jedyny piłkarz podstawowej jedenastki, jaki został sprzedany. „Wietes” otrzymał propozycję z Francji, a Legia okazję do zarobku. Niewielkiego, bo 1,3 miliona euro za piłkarza, który dopiero co zadebiutował w reprezentacji Polski, to niewiele. Ale w sytuacji Legii były to bardzo ważne pieniądze, które spowodowały iż klub mógł spojrzeć w kierunku zawodników, którzy do tego momentu byli poza finansowym zasięgiem. Wietesce zmiana z pewnością się przydała, od dawna potrzebował zmiany klimatu i otoczenia. A legioniści dość szybko znaleźli następcę. Przymierzani byli David Bates i Aleksandar Radovanović, ale ostatecznie postawiono na Rafała Augustyniaka, który załatał w Legii od razu dwie pozycje – środkowego obrońcy, ale daje też nowe możliwości na pozycji defensywnego pomocnika. Piłkarz dobrze wprowadził się do zespołu i pokazuje spore możliwości. Jedyną pozycją, która nie została wzmocniona jest prawa strona bloku defensywnego, ale był to też świadomy wybór. W klubie uznano, że potrzeby zespołu są o wiele większe w innych miejscach, więc sprowadzenie prawego defensora przełożono na zimę. Sezon na prawej stronie rozpoczynał Artur Jędrzejczyk, zaś obecnie gra tam z powodzeniem Mattias Johansson.
Będąc przy formacji defensywnej nie można zapomnieć o wykupieniu Maika Nawrockiego. By było to możliwe, trzeba było wykazać się sporą sztuką negocjacji – przekonać do rat, odroczonych płatności. Udało się, a to że warto było widać już w Niecieczy, choć to pierwszy występ po zabiegu i dłuższej przerwie.
Najwięcej zmian zaszło na skrzydłach – jeszcze dwa miesiące temu Legia nie posiadła w swoich szeregach klasowego skrzydłowego. Wypożyczenie w Legii zakończył Benjamin Verbić, rozstano się z kapryśnym i niepasującym mentalnie do zespołu Jasurbekiem Yaxschiboyevem, udało się też pozbyć Lirima Kastratiego, co nie było łatwym przedsięwzięciem. Reprezentant Kosowa stawiał warunki – po pierwsze chciał odszkodowania od Legii za wcześniejsze zakończenie współpracy, a w nowym klubie chciał zarabiać więcej niż w Legii – a wszystko to po sezonie, w którym nie grał, w momencie gdy był w drużynie piątym kołem o wozu. Ostatecznie udało się jednak znaleźć klub, który zaspokoił żądania zawodnika i jego małżonki, a przy okazji przekonać też do tego, by nie domagał się żadnych pieniędzy od Legii. Ktoś może powiedzieć, że to słaby interes pozbyć się za darmo gracza, który rok temu kosztował 1,3 miliona euro, ale w obecnych okolicznościach odciążenie budżetu płacowego o zawodnika niechcianego i przepłaconego jest naprawdę sporym osiągnięciem. O tym, że nie było to proste zadanie niech świadczy fakt, że klubu od paru miesięcy szukało mu kilkunastu agentów.
Do klubu przyszli zaś Robert Pich, Makana Baku i Paweł Wszołek. Pich od lat w ekstraklasie pracował na swoją markę, w każdym sezonie miał dwucyfrowy dorobek statystyczny, nie miał poważnych urazów, znał się z trenerem Kostą Runjaiciem. Postanowiono na niego postawić, jako na skrzydłowego, który będzie wchodził z ławki rezerwowych, a jak trzeba będzie wystąpi od pierwszej minuty. Piłkarz w barwach Legii zdołał już pokazać, że to ma sens.
Makana Baku został zapamiętany jako dynamiczny skrzydłowy grając w Warcie Poznań, to zawodnik, który z racji wieku wciąż ma potencjał sprzedażowy. W Legii miał niezły początek i z pewnością pokazał, że warto było go ściągnąć do Warszawy. Powinien być z niego pożytek. Podobnie jak z Pawła Wszołka, który już dwa razy grając z „eLką” na piersi pokazał, że można na niego liczyć. Ściągnięcie go z Unionu wcale nie było łatwe, był moment gdy wydawało się że sprawa upadnie. Dzięki determinacji władz Legii udało się jednak doprowadzić do tego, że po raz trzeci wrócił na Łazienkowską. Zaczął bardzo dobrze, później miał nieco słabsze mecze, ale to zawodnik, który z pewnością będzie miał na koncie jeszcze niejedną asystę czy bramkę, który powinien być w czołówce punktacji kanadyjskiej.
Na skrzydło został też przesunięty Maciej Rosołek, który dobrze wypadał na tej pozycji u trenera Aleksandara Vukovicia. Było to możliwe dzięki temu, że do klubu pozyskano dwóch innych napastników – Blaza Kramera i przede wszystkim Carlitosa.
Kramer jeszcze nie jest znany kibicom, przeszedł zabieg i kończy rehabilitację. Ale to rosły i silny piłkarz, nieprzyjemnie grający dla rywali, trudno mu odebrać piłkę, ciężko pracujący, potrafiący się przepchnąć i zastawić. Nie jest typem snajpera, ale gdy wyzdrowieje powinien być pożytecznym zawodnikiem. Zaś Carlitos był w tym oknie transferowym prawdziwą wisienką na torcie. Przy pierwszej przygodzie z Legią były do niego zastrzeżenia, głównie takie, że nie przykładał się do taktyki, że dobro swoje cenił wyżej niż dobro zespołu. Sportowo jednak dawał jakość. Hiszpan był na liście życzeń, ale finansowo wydawał się poza zasięgiem. Trener Panathinaikosu postanowił jednak poszukać innych rozwiązań, a samemu Carlitosowi na powrocie do Legii bardzo zależało. Wszedł do zespołu z drzwiami i futryną, w trzech meczach zdobył trzy bramki – dodajmy bardzo ważne bo dające trzy punkty ze Stalą Mielec i awans do 1/16 finału Pucharu Polski z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza. To atakujący, który jak na ligę polską jest znakomicie wyszkolony technicznie, dynamiczny, z ciągiem na bramkę, niezłym dryblingiem i balansem ciała, który gdy tylko ma trochę wolnej przestrzeni, to potrafi z niej zrobić użytek. Takiego napastnika Legii brakowało, a trener Runjaić szybko znalazł z nim nić porozumienia. Podobnie jak kapitan zespołu, Josue.
Z zespołem pożegnał się Rafel Lopes – piłkarz w Legii drugoplanowy, nieco niedoceniany, ale bardzo solidny, który strzelał dla Legii bardzo ważne gole. Portugalczyk chciał zmienić otoczenie, zarabiać lepsze pieniądze. Przy Łazienkowskiej na pewno zostawił po sobie dobre wrażenie i wspomnienia.
Podsumowując udało się w ostatnim czasie w kadrze zespołu i posprzątać i zrobić transfery, które załatały dziury ale i pozwolą walczyć o europejskie puchary. A to wszystko przy znikomym budżecie. Wprawdzie transfery powinno się oceniać po minimum pół roku, ale już teraz można powiedzieć, że dawno nie było okienka transferowego, w którym ruchy byłyby tak logiczne i przeprowadzane z głową. Każda złotówka była przed wydaniem oglądana dwa razy, ale może również dzięki temu królował rozsądek. Okienko transferowe można uznać za naprawdę obiecujące, a biorąc pod uwagę okoliczności nawet takie ponad stan!
Przyszli:
Dominik Hładun, Rafał Augustyniak, Robert Pich, Makana Baku, Paweł Wszołek, Blaz Kramer i Carlitos
Odeszli:
Richard Strebinger, Artur Boruc, Mateusz Hołownia, Joel Abu Hanna, Mateusz Wieteska, Mateusz Grudziński, Bartłomiej Ciepiela, Jasurbek Yaxschiboyev, Ramil Mustafajew, Benjamin Verbić, Lirim Kastrati, Rafael Lopes, Szymon Włodarczyk, Tomas Pekhart.
W sumie 21 ruchów transferowych. Sporo, ale takie były potrzeby. Kolejne okienka transferowe powinny być spokojniejsze, a teraz czas na pracę nad strukturą obowiązujących kontraktów. Z końcem sezonu umowy wygasają Arturowi Jędrzejczykowi, Filipowi Mladenoviciowi, Mattiasowi Johanssonowi, Batoszowi Kapustce, Josue, Patrykowi Sokołowskiemu i Igorowi Strzałkowi. Wkrótce rozpoczną się rozmowy na temat ich przyszłości przy Łazienkowskiej.
Kadra pierwszego zespołu Legii:
Bramkarze: Tobiasz, Miszta, Hładun
Lewi obrońcy: Mladenović, Ribeiro
Prawi obrońcy: Johansson
Środkowi obrońcy: Jędrzejczyk, Nawrocki, Rose, Augustyniak
Defensywni pomocnicy: Slisz, Charatin, Celhaka
Środkowi pomocnicy – Josue, Sokołowski, Kapustka, Muci, Strzałek
Skrzydłowi: Wszołek, Baku, Pich, Skibicki, Rosołek
Napastnicy: Carlitos, Kramer
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.