Ondrej Duda: Berg to idealny fachowiec
10.12.2014 12:26
Wszyscy o tobie mówią tylko dobrze, pojawił się nawet na twój temat artykuł na stronach UEFA, byłeś w nim określany jako Dudinho i Ondrej di Maria. To miłe i o czymś świadczy.
- Czytałem ten tekst, to miłe, ale to tylko papier. Ja staram się nie przywiązywać większej wagi do tego, co się o mnie mówi lub pisze. To może być zgubne, bo raz pisze się dobrze, a za chwilę źle. Dlatego z dużym dystansem podchodzę do tego, co się o mnie mówi, do wywiadów czy materiałów filmowych. To część mojego zawodu, rzecz potrzebna przede wszystkim kibicom. Dla mnie ważna jest opinia tylko najbliższych i trenera. Liczę się tez z tym, co mówią koledzy z szatni. Być może gdzieś już zrobiono ze mnie gwiazdę, ale ja nią nie jestem, nie czuję się tak.
A który z tych przydomków bardziej ci pasuje? Brazylijski Dudinho czy argentyński Ondrej di Maria?
- Żaden (śmiech). Najlepiej po prostu Duda. Takie określenia są miłe, lepsze takie niż inne. To drugie jest autorstwa „Rado” – więc coś dla mnie znaczy. Ale spokojnie, by stać się gwiazdą, jeszcze dużo pracy przede mną.
Twoja gra dla Legii została też doceniona przez selekcjonera Słowacji – zadebiutowałeś w dorosłej kadrze, zmieniając słynnego Marka Hamsika. Brzmi jak bajka!
- To dla mnie duże wydarzenie, jestem z tego bardzo dumny. Dostałem szansę, mogłem zagrać w dorosłej reprezentacji swojego kraju, zmieniłem na boisku najlepszego piłkarza Słowacji, jednego z lepszych w Europie – Marka Hamsika, prawdziwą gwiazdę. To był wspaniały wieczór, nie zapomnę go do końca życia.
Czułeś tremę? Serce zabiło ci mocniej?
- Tak, było inaczej niż na zwykłych meczach. Ale nie ma się co dziwić, to był mój debiut – serce musiało zabić mocniej i z większą częstotliwością. Trema też była, ale to był pierwszy mecz, nie robiłbym z tego problemu. Zresztą już pod koniec spotkania czułem się lepiej, byłem sobą. Pewnie gdyby zagrał jeszcze dłużej, byłoby lepiej. Te pierwsze minuty są zwykle trudne – po wejściu z ławki piłkarz musi poczuć jaki jest mecz i dobzre w niego wejść.
A selekcjoner mówił ci coś przed meczem, że zadebiutujesz?
- Tak rozmawiałem. Mówił, że na pewno zadebiutuję, nie zdradził jednak w jakim wymiarze czasowym. Mówił bym podszedł do tego na luzie, bym za dużo o tym nie myślał. Zapowiedział, że doczekam się wejścia na boisko w drugiej połowie meczu, no i się doczekałem. Mam nadzieję, że będę dostawał kolejne szanse. Oczywiście jeśli będę zdrowy i będę dobrze grał dla Legii. Bez wysokiej formy nie będzie przecież również reprezentacji. Mam więc teraz podwójną motywację do treningów. Muszę być zawsze gotowy by godnie reprezentować barwy narodowe.
W tym meczu w bramce stanął były piłkarz Legii – Jan Mucha. Gratulował ci po meczu debiutu?
- Janek zna mnie od momentu, gdy byłem małym chłopcem. Chodziłem z nim na boisko, gdy mój tata go trenował. Znamy się więc dobrze. Zagrał super mecz, a po ostatnim gwizdku wyściskał i pogratulował. Kazał mi też pozdrowić wszystkich w Legii – kolegów i kibiców. On ma wciąż duży sentyment do Legii.
W Legii odkąd kontuzjowany jest Miro Radović wziąłeś na siebie odpowiedzialność za ofensywną grę Legii. Trudno jest zastąpić Rado?
- Ja mogę tylko próbować go zastąpić, ale na pewno nie zastąpię w stu procentach takiego piłkarza. To jest bardzo trudne, a Miro Radović jest tylko jeden.
Rado się ucieszy, jak to przeczyta.
- Ale nie mówię tak dlatego, by się przypodobać czy zrobić mu przyjemność. Taka jest po prostu prawda. Wszyscy wiemy, co potrafi Rado, jak wiele daje drużynie. Takiego gracza ciężko jest zastąpić. Staram się brać odpowiedzialność za grę, wychodzi mi to z różnym skutkiem. Wygrywaliśmy mecze, ale często go brakowało. Jak wróci będzie dużo lepiej. Fajnie, że zdrowieje i powoli już wraca na boisko.
Gol z Metalistem w Kijowie był najładniejszy w karierze?
- Tak, chyba najładniejszy. Nie przypominam sobie bardziej efektownej bramki. Udało mi się (śmiech). Ale ten gol w Warszawie z Metalistem też był ładny, padł po świetnym dograniu Orlando Sa. Wyszedł taki wzorowy kontratak.
Zaskakujesz luzem w grze, sposobami rozegrania piłki. Dużo masz jeszcze ukrytych zagrań, których do tej pory nie pokazałeś kibicom?
- Mam 19 lat i cały czas się uczę i rozwijam. Jak podpatrzę coś nowego, albo wyjdzie mi coś na treningu, to potem staram się to powtórzyć w meczach. W Legii mam idealne warunki do rozwoju, tu jest wszystko, czego mi trzeba, jest się od kogo uczyć. Rozwijam się.
Duża w tym wszystkim zasługa trenera Henninga Berg, który odkąd jest w Legii odnosi same sukcesy.
- To chyba dla mnie idealny szkoleniowiec, ale chyba też dla wszystkich w klubie. To świetny fachowiec, fajnie że mam z nim możliwość współpracy. Jeszcze bardziej się cieszę, że obdarzył mnie zaufaniem. Ja teraz mam tak, że jeden mecz zagram dobrze, a potem mecz słabo. Jest taka przeplatanka. Mimo to gram prawie zawsze, Henning Berg mi ufa i to jest dla mnie bardzo istotne, daje komfort psychiczny. Często jest tak, że trenerzy po słabszym meczu sadzają na ławce, a potem trudno się jest z niej podnieść. To niby normalna sprawa, że w tym wieku raz się gra lepiej, a raz gorzej, ale szkoleniowcy nie zawsze to rozumieją, nie zawsze mają cierpliwe podejście.
Co jest największą siłą Legii? Indywidualności, zespół, a może przygotowanie taktyczne?
- Mamy bardzo dobry zespół, tworzymy silny kolektyw o wysokich umiejętnościach. Dodając do tego taktykę mamy naprawdę ciekawą mieszankę. Potrafimy zagrać na wynik. Nie zawsze przecież gramy ładnie dla oka, ale potrafimy osiągnąć zamierzony rezultat. To super sprawa.
Miałeś w przeszłości trenera, który tak dużą wagę przywiązywałby do taktyki?
- Tak, mój obecny trener w kadrze Jan Kozak, jest taktycznym maniakiem, wiele się od niego nauczyłem. Też ma świetne wyniki i jest podobny do trenera Berga.
Media spekulują, że długo w Legii nie pograsz, bo pytają się o ciebie najlepsze kluby. Jaki moment będzie najlepszy? Po sezonie, a może po tym jak zagrasz z Legią w Lidze Mistrzów? A może wcale nie chcesz odchodzić z Legii?
- To trudne pytanie. Powiem tak, nie jestem w stanie jeszcze odejść z Legii do lepszego klubu, nie jestem w stanie zagrać jeszcze w Bundeslidze czy Premier League. Jeszcze mi trochę brakuje, muszę się dużo uczyć. A że stary nie jestem, to mam jeszcze trochę czasu na naukę. Legia jest idealnym miejscem do rozwoju, ale już o tym wspominałem. Cieszy mnie zainteresowanie klubów z zagranicy, ale spokojnie. Jestem w Legii, cieszę się z tego i zobaczymy ile lat tu jeszcze pogram.
Mówisz bardzo dojrzale. Młodzi ludzie w Polsce często po kilku meczach uważają, że już są gotowi by podjąć wielkie wyzwania i potem przepadają.
- Jestem po prostu szczery. Nie jestem w stanie grać co mecz na wysokim poziomie w Bundeslidze – np. w Hannoverze. By osiągnąć taki poziom potrzebuję minimum roku, może dwóch lat. Muszę ustabilizować formę, ale nie na średnim poziomie, tylko na wysokim. Dlatego na razie nie interesuję się tymi plotkami czy zapytaniami. Mam do zrobienia sporo w Legii – dla siebie i dla klubu.
Na co stać Legię w Lidze Europy?
- Bardzo ważne będzie dla nas losowanie. Jeśli w 1/16 trafimy na zespół do ogrania, to możemy potem pójść za ciosem i jeszcze coś ugrać. Możemy wykonać dobrą robotę w Lidze Europy, ale kluczowe będzie losowanie i pierwsze mecze w przyszłym roku.
O ekstraklasę nie pytam, bo każde inne rozwiązanie niż mistrzostwo Polski będzie rozczarowaniem.
- Nikt nie bierze pod uwagę innego rozwiązania niż obrona tytułu. Musi być mistrzostwo.
Przyszedłeś do Legii w lutym, minęło 9 miesięcy. Jak po tym czasie jak ocenisz polską ligę? Jest słaba, średnia, dobra? Mocniejsza od Słowackiej?
- Nie jest ani słaba, ani mocna. Jest dobra. Wcześniej grałem w lidze słowackiej i ekstraklasa jest dla mnie krokiem do przodu. Tym samym odpowiedziałem, że liga w Polsce jest mocniejsza, bardziej wyrównana.
Miałeś już okazję zobaczyć jak dopingują kibice Legii – mam na myśli doping od pierwszej do ostatniej minuty i oprawy. Czy jakiś klub w na Słowacji ma podobnych fanów?
- Nie, nie ma takich fanów na Słowacji. Kibiców głośnych ma tylko Spartak Trnava, ale nie da się ich porównać z fanami Legii. Takiej atmosfery jak przy Łazienkowskiej nie ma ani na Słowacji, ani w innych częściach Polski, a i w Europie trudno znaleźć taki stadion. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
W Legii jest trzech bardzo dobrych technicznie piłkarzy – ty, Radović i Guilherme. Ale jeszcze ani razu nie mieliście okazji zagrać razem w ofensywie. A szkoda, bo z przodu mogłoby się wtedy dużo dziać.
- Zgadzam się, że może to fajnie wyglądać, ale trzeba poczekać do takiego meczu. Gui teraz gra na lewej obronie, bo kontuzjowany jest Tomek Brzyski. Rado wraca do zdrowia. Kiedy obaj będą zdrowi, wtedy ja mogę nie być zdolny do gry… Ale może uda się na wiosnę? Faktycznie myślę, ze nasza gra kombinacyjna wyglądałaby wtedy ciekawie.
A co ci się najbardziej w Legii i w Warszawie podoba?
- Przy Łazienkowskiej największe wrażenie robi na mnie drużyna i atmosfera. Wszyscy tworzymy rodzinę. Do tego dochodzą wspaniali kibice. A miasto też mi się bardzo podoba. Jest duże, zróżnicowane, jest gdzie iść. No i język polski jest podobny do słowackiego.
Wywiad był opublikowany w Programie Meczowym na mecz z Cracovią. Program wciąż można zakupić w tym miejscu.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.