Domyślne zdjęcie Legia.Net

Pance Kumbev: Albo będę grał albo odejdę

Marcin Szymczyk

Źródło: Życie Warszawy

20.01.2009 08:54

(akt. 18.12.2018 08:43)

Legioniści w Hiszpanii mają mało siły, by myśleć o czymś poza futbolem. Wyjątkiem był wczoraj Macedończyk <b>Pance Kumbev</b>: dumny jak paw, bo jego rodacy pokonali Polskę na mistrzostwach świata w piłce ręcznej. Okazało się, że Macedończyk jest wielkim fanem piłki ręcznej. W czasie popołudniowego treningu co chwilę spoglądał w stronę obserwatorów z pytaniem, jaki jest wynik meczu naszych reprezentacji. Gdy dowiedział się, że Macedonia niespodziewanie pokonała wicemistrzów świata, Pance z dumy mało nie pękł.
– My, ludzie z byłej Jugosławii, tacy jesteśmy: zadziorni i ambitni. Dlatego jesteśmy mocni w sportach zespołowych – mówił nam szczęśliwy Kumbev. Zaraz jednak przeszedł na futbol. – Ja też lubię grę agresywną. Nigdy nie odpuszczam. Przekonacie się o tym wiosną. Jeśli jednak nie będę miał miejsca w składzie, raczej odejdę. Ławka rezerwowych mnie nie interesuje – dodał. Macedończyk naprawdę mocno pracuje, by mieć miejsce w składzie drużyny Jana Urbana. Chce udowodnić, że jest udanym nabytkiem. Jednak jesienią grał niewiele razy, często był krytykowany. – Miałem olbrzymiego pecha. Co chwilę zdarzały mi się kontuzje, jedna nawet w trakcie przedmeczowej rozgrzewki w Płocku – wspomina. – Gdy się nie gra regularnie, nie można złapać odpowiedniej formy. Liczę, że wiosną to się zmieni. Zamierzam zdobyć miejsce w składzie, by przyczynić się do zdobycia mistrzostwa Polski. Lech? Jaki Lech! Liczy się tylko Legia, my musimy zdobyć mistrzostwo – zapowiada. Kumbev błyszczy w Hiszpanii. Co chwilę koledzy biją mu brawa, gdy w efektownym stylu wykańcza akcje po dośrodkowaniach ze skrzydeł.– Zawsze miałem łatwość do zdobywania bramek. Od początku kariery trenerzy mówili mi, bym przy każdym stałym fragmencie gry biegł w pole karne rywala. Tak było w Macedonii, tak było w Grodzisku i tak jest w Legii. Do tej pory Pance zdobył dla Legii jednego gola w lidze, w meczu ze Śląskiem Wrocław. – To był piękny wieczór. Zagrałem przy pełnych trybunach, przy wspaniałym dopingu, wygraliśmy 4:0, zdobyłem gola i urodziło mi się dziecko – wylicza Kumbev, który świetnie czuje się w stolicy. – Warszawa bardzo mi się podoba. To zupełnie inne miejsce, inna atmosfera niż w Grodzisku, gdzie było cicho, mało ludzi, kibiców. A w Legii? Tu liczy się tylko mistrzostwo. I nasi kibice. Pamiętam, jak przed trzema laty przyjechałem z Groclinem na Legię. Takiej atmosfery nigdy nie widziałem. Liczę, że wiosną taki doping jak w meczu ze Śląskiem będzie nam towarzyszył na wszystkich meczach. Wtedy łatwiej będzie zdobyć mistrzostwo – dodaje Kumbev.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.