Domyślne zdjęcie Legia.Net

Pierwsza taka przegrana Legii

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

22.10.2007 03:40

(akt. 21.12.2018 23:26)

Wiem, że przyjdzie czas na krytykę. Jestem przygotowany - mówił trener <b>Jan Urban</b>, gdy Legia wygrywała. Ten czas właśnie nadszedł. Legia przegrała w lidze drugie kolejne spotkanie. U siebie ze słabą Odrą Wodzisław. Takiego początku stołeczna drużyna nie miała nigdy w 91-letniej historii klubu. Siedem kolejnych wygranych, w tym sześć do zera. Wyraźne prowadzenie w tabeli i peany nad grą. Jakże to wygląda inaczej po kilku następnych tygodniach - przegrane trzy z czterech ostatnich meczów, tracone gole w pięciu kolejnych (choć nigdy więcej niż jeden).
W tabeli właśnie wyprzedziła ją Korona, co oznacza spadek aż na trzecią pozycję (cóż za satysfakcja dla prowadzącego kielczan Jacka Zielińskiego - Legia go nie chciała, no to najpierw wygrał w bezpośrednim spotkaniu, a teraz, mając w sumie słabszy skład, wyprzedził ją w tabeli). Powiększa się też strata do prowadzącej Wisły. Niepokonany zespół trenera Macieja Skorży po wygranej w sobotnich derbach z Cracovią ma już pięć punktów przewagi. A w perspektywie jest niedzielny mecz Wisły z Legią w Krakowie. Gdyby faworyzowana "Biała Gwiazda" wygrała... dystans do niej urósłby do ośmiu punktów. A to już dużo. - Nie spodziewałem się, że nasza gra może tak wyglądać - stwierdził trener Urban po meczu z Odrą. W domyśle - tak słabo. Zamiast gry kombinacyjnej, zorganizowanej, było wiele dalekich przerzutów, w dodatku głównie niecelnych. Tym razem jednak trener do tego przyłożył rękę. Na początku sezonu wystawiał do gry dwóch napastników jak teraz, ale w pomocy było klasycznie - jeden środkowy wysunięty, drugi defensywny. Po przyjściu Piotra Gizy grano z jednym graczem w ataku, lecz dopóki napastnicy prezentowali formę, dobrze to wyglądało. Na zajmującego daleką lokatę rywala Urban zmienił jednak taktykę. Nie tylko wrócił do koncepcji z dwoma napastnikami, lecz oszczędzając zagrożonego absencją w spotkaniu z liderem Aleksandara Vukovicia, zostawił go na ławce rezerwowych (ale ten po wejściu w drugiej połowie i tak zarobił żółtą kartkę - inna sprawa, że niesłusznie - czwartą w sezonie, więc nie zagra w Krakowie). Giza i Roger to gracze ofensywni. W nowej rzeczywistości, bez wsparcia, zwłaszcza ten pierwszy sobie nie radził. Już drugi raz (pierwszy raz pod koniec meczu w Poznaniu) można było się zastanowić, czy trener Cracovii Stefan Majewski nie tak bezpodstawnie miał pretensje do Gizy za to, że nie odnajduje się w defensywie. Legia w piątek, nie tylko zresztą w drugiej linii, także w niewidocznym ataku, była całkiem dziurawa. Inna sprawa, że piłkarzom nie pomagały trybuny. Jednak kiedy wygrywali, też im nie pomagały. Zresztą na temat trybun już ani słowa. Trener Urban debiutował, przegrywając w Pucharze Intertoto. Wydarzenia pozaboiskowe sam mecz zepchnęły jednak w niepamięć. Od tamtej pory Legia miała już "z górki". Nawet przegrane w Kielcach czy Poznaniu dały się wytłumaczyć, bo to przecież zespoły czołówki. Przegrana z Odrą to pierwsza taka prawdziwa porażka Legii Urbana u siebie ze znacznie niżej notowanym rywalem. W dodatku po grze beznadziejnej. Co także niepokoi, trzecia porażka 0:1, co znaczy, że drużyna nie potrafi zareagować na pierwsze niepowodzenie. - Czym zaskoczyła nas Odra? Niczym. Bardziej to my zaskoczyliśmy siebie - tak skomentował występ Wojciech Szala, kapitan zespołu tego kompletnie nieudanego wieczoru. Ubiegły sezon został uznany za słaby, pomimo tego że Legia zakończyła na podium. Poniosła jednak aż dziesięć porażek. Teraz - do piątkowego występu - wszystko wydawało się lepsze. Tymczasem dopiero minęliśmy jedną trzecią rozgrywek, a już są trzy porażki. Jeżeli nie powiedzie się przy ul. Reymonta będą cztery. Czyli prawie połowa tego, co wtedy. Październik miał być miesiącem prawdy dla nowej Legii. Ta prawda okazała się bardzo bolesna. Czyżby wcześniejsze wygrane były ponad stan tego zespołu? - Długo nie zapomnimy przegranej z Odrą. Trzeba też pamiętać, że mistrzostwo zdobywa się dzięki zwycięstwom nad takimi rywalami, jak Odra, a nie takimi, jak Korona, Lech, czy też Wisła - stwierdził Urban. Wcześniej jednak mówił także, że trzy punkty z Odrą są tyle samo warte, co z Wisłą. Także teraz więc trzeba wygrać (a Legia nie zrobiła tego na stadionie w Krakowie od 1997 roku). No, przynajmniej nie przegrać.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.