"Piłka Nożna": Bogusław Leśnodorski człowiekiem roku
08.01.2014 09:58
Po drugie - jeśli idzie o rozmach działania. Niby już od kilku lat Legia zmierzała w dobrym kierunku, ale nieustannie czegoś brakowało, aby nawet odzyskać mistrzostwo. Diabeł tkwił w szczegółach, ale Leśnodorski nie okazał się detalistą i nie szukał niezbędnych detali z lupą i przy pomocy magnesu. Ostro wszedł w rynek transferowy, korzystając ze skautingu poznańskiego Lecha, jak przyznawał ze śmiechem, ale przede wszystkim postawił na nowoczesność. W zarządzaniu, marketingu, PR, co zaprocentowało skomponowaniem rekordowego w historii naszego futbolu klubowego budżetu.
- Bardzo dziękuję, że mnie doceniliście, czuję się wyróżniony, ale po pierwsze, nie wiem, czy zasłużyłem, a po drugie, to pachnie... kłopotami. W Polsce raczej nie lubi się ludzi nagradzanych. Mam jednak nadzieję, że klubowi, którym kieruję, nie tylko to nie zaszkodzi, ale że tak będzie dla Legii najlepiej - skomentował Leśnodorski.
Prezes Legii udzielił obszernego wywiadu "Piłce Nożnej", przytaczamy kwestię trenera i transferów.
Jan Urban i Henning Berg
- Urban pewnie gdyby wyszedł z grupy, to zostałby. Tyle że w czerwcu nie planował na dłużej zostać w Warszawie, więc nie wiem, czy służyłoby to rozwojowi klubu? Skoro się rozstaliśmy, to oznacza, że mieliśmy do wielu kwestii inne podejście. Naprawdę uważa pan, że gdyby Kosa strzelił gola Lazio w Rzymie, gdzie w pierwszej połowie miał setkę, i zdobylibyśmy na przykład cztery punkty więcej w Lidze Europy, bo Wojtek Skaba puściłby dwie bramki mniej, a Lado Dwaliszwili wykorzystał dwie sytuacje więcej, to Urban byłby lepszym trenerem? Mielibyśmy co najwyżej trochę więcej pieniędzy w kasie, ale w tym momencie zupełnie nie o to chodzi. Piłkarze muszą po prostu dawać z siebie w każdym meczu po 110 procent. Bo tylko przy takim podejściu możemy zacząć gonić Europę. Przecież z góry możemy założyć, że przez najbliższe pięć lat nie staniemy w czwartej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów naprzeciw zespołu, od którego Legia będzie miała lepszych piłkarzy. Dlatego musimy górować nad rywalami kondycyjnie, taktycznie i mentalnie. Wszyscy, łącznie z Robertem Lewandowskim, którzy ostatnio wyjeżdżali, potrzebowali minimum roku, aby dostosować się do wymagań lepszych lig pod względem mentalnym i fizycznym. A skoro nie byli gotowi, to wniosek, że każdy zawodnik, który u nas trenuje, potrzebuje codziennie indywidualnego trenera do rozwoju mentalnego, fizycznego i piłkarskiego, nasuwa się samoistnie. I w tym aspekcie myślenie Berga jest takie jak nasze w Legii.
Transfery
- Gros nazwisk, które pojawiły się a propos występów w Legii, to głównie medialna gra inspirowana przez menedżerów, którzy podbijają bębenek. I to na tej zasadzie, że jeśli nagłośnią rzekome zainteresowanie z naszej strony, kontrahent, którego chcą upolować, poczuje się bardziej zmotywowany do działania. Niemal codziennie, odkąd jestem w Legii, na moje biurko trafiają podania od menedżerów. Przez rok propozycji przewinęło się ponad 300. A ilu zatrudniliśmy zawodników? Przejdźmy do konkretów. Znam Martina Dubravke. Rozmawialiśmy ze słowackim bramkarzem, którego polecili nam agenci Dusana Kuciaka, a nasz golkiper wystawił rodakowi świetną rekomendację. Mamy w Polsce dwóch, może nawet trzech młodych golkiperów porównywalnych zdolnościami i umiejętnościami do Dubravki, a może nawet z wyższymi, ale kiedy zaczynamy się nimi poważnie interesować, ceny wariują. Tymczasem Słowak ma jeden niezaprzeczalny atut w postaci doświadczenia. Rozegrał kilkadziesiąt meczów w ekstraklasie słowackiej, występował też w Lidze Mistrzów z zespołem Żyliny. Jawo, Sa, Regan, Keane? Dwa z tych nazwisk są mi znajome, ale szansa, że trafią do Legii, teraz jest nie większa niż pięć procent. Michał Masłowski? Jeśli ekstraklasa ma się rozwijać, to tylko razem. A w moim przeokonaniu nie pójdziemy do przodu, jeśli najlepsi zawodnicy z polskich klubów nie będą trafiali do kilku czołowych zespołów, które potem pokażą ich w Europie. Przecież aby dobrze sprzedać zawodnika z kraju, trzeba go najpierw wypromować w rozgrywkach międzynarodowych. Z tego względu uważam, że na przykład Zawisza ma większy interes w tym, żeby oddać Masłowskiego do Legii, nie kłócąc się o 100, 200 czy nawet 500 tysięcy euro, tylko 30, 40 czy 50 procent udziału w przyszłym transferze. Bo tylko tak wszyscy zarobią, a piłkarz optymalnie się rozwinie.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.