Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piłka sama go znajduje

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

23.10.2008 07:48

(akt. 18.12.2018 19:44)

- Jakoś udaje mi się wyczuwać te sytuacje podbramkowe. Ale to dlatego, że wiem, gdzie mam pobiec, jak się ustawić. Trener Urban zawsze dokładnie mi to objaśnia na odprawach. Jeśli gram na lewej pomocy, staram się zbiegać w kierunku pierwszego słupka, jeśli na prawej, robię odwrotnie. Wszystkie cztery gole, jakie dotychczas strzeliłem w lidze, padły po takich właśnie akcjach. Te wspomniane dwa, przeciwko Wiśle, również - mówi młody pomocnik Legii <b>Maciej Rybus</b>.
Wiosną dzięki twoim bramkom Legia jako jedyny zespół pokonała Wisłę Kraków. Teraz będzie tak samo? - Chciałbym, ale ostatnio z moją skutecznością nie jest najlepiej. Ale ja wolę takie spotkania, przeciwko bardzo wymagającym rywalom. W ich trakcie zawsze jestem maksymalnie skoncentrowany i skupiam się tylko na tym, co mam robić na boisku. Masz jakiś swój sposób na tę koncentrację? - Staram się tak podchodzić do każdego przeciwnika. Szczególnie że jestem świadomy, iż kolejny mecz jest dla mnie krokiem do przodu do tej wielkiej piłki, w którą w przyszłości chciałbym zagrać. Jaki jest sposób na Wisłę? - To się dopiero okaże. Z pewnością nie jest to ta sama drużyna, co w tamtym sezonie, kiedy łatwo ogrywała praktycznie wszystkich. Lech pokazał, że spokojnie można z nią wygrać i mam nadzieję, że tak stanie się w niedzielę. Dochodzisz do wielu sytuacji bramkowych. To dar czy zwykły przypadek? - Jakoś wyczuwam te sytuacje. Ale to dlatego, że wiem, gdzie mam pobiec, jak się ustawić. Trener Urban zawsze dokładnie mi to objaśnia na odprawach. Jeśli gram na lewej pomocy, staramsię zbiegać w kierunku pierwszego słupka, jeśli na prawej, robię odwrotnie. Wszystkie cztery gole, jakie dotychczas strzeliłem w lidze, padły po takich właśnie akcjach. Te wspomniane dwa, przeciwko Wiśle, również. Teraz już wszyscy wiedzą, kim jest Maciej Rybus. Przed rokiem było łatwiej? - Oczywiście. Wtedy dopiero wchodziłem do ligi, byłem anonimowym zawodnikiem. Nikt nie wiedział, jak gram. Pokazałem się kilka razy z dobrej strony i jest inaczej. Jaki jesteś dla obrońców? - Lubię grać zadziornie, dużo walczę, tylko wtedy, kiedy mogę, staram się grać jeden na jednego. Nie patrzę, kto jest moim rywalem. Czy jest to obrońca z Wisły Płock, czy Marcin Baszczyński. Wolisz prawą czy lewą stronę pomocy? - Jest mi to bez różnicy, choć ostatnio trener ustawia mnie raz na jednej, raz na drugiej pozycji. Z pewnością sam chce zobaczyć, gdzie lepiej się czuję. Różnica jest taka, że grając na prawej pomocy, mogę wykorzystać element zaskoczenia przeciwnika, zejść do środka i uderzyć lewą nogą Dlatego, że prawa jest słaba? - Wcale taka słaba nie jest, choć dużo muszę w niej poprawić. Siła już jest, brakuje precyzji. Kiedy rok temu przychodziłeś do Legii chyba nie myślałeś, że tak się to wszystko szybko potoczy. - Absolutnie nie. Jednak już po trzech miesiącach awansowałem do pierwszej drużyny, a na dodatek cztery tygodnie straciłem przez kontuzję. Debiut, bramki, to był szok. Wcześniej byłeś w Wolfsburgu. Wrócisz tam kiedyś? - Teraz chciałbym pójść do lepszego klubu, ale w swoim czasie. Felix Magath to rzeczywiście taki kat? - To ostry trener. Byłem tam tydzień, w czasie okresu przygotowawczego. Porządnie dawał w kość. Nie patrzył, czy ktoś jest młody, czy starszy. Dał mi się we znaki. Mimo to, chciałem tam zostać. Przyzwyczaiłeś się już do życia w Warszawie? - Teraz nie mam już z tym kłopotu, choć z początku było ciężko. Szczególnie że wcześniej mieszkałem w małych miastach, w Łowiczu, Szamotułach. Ale po roku się oswoiłem. Jeżdżę jeszcze metrem, choć zamierzam właśnie zrobić prawo jazdy. Może w końcu skończysz szkołę średnią? Podobno wspólnie z Arielem Borysiukiem nie chcieliście do niej chodzić. - Rzeczywiście, nie chciało się nam. Ten poprzedni rok straciliśmy, w ogóle nie chodziliśmy. Teraz jest drugie podejście, na wiosnę matura, mam nadzieję, że ją zdam. Trener Magiera cały czas powtarza, jak ważne jest wykształcenie, bo w życiu różnie bywa. Ma rację, choć wcześniej jak nas ochrzaniał, zdarzyło się, iż się na niego pogniewaliśmy. Ile lepszym zawodnikiem możesz być? - Oj, dużo. Mam głębokie rezerwy i jeśli głowa będzie szła w parze z nogami, to wiem, że mam szansę zostać w przyszłości piłkarzem. Wszystko leży w głowie. Jak w niej jest poukładane, widać to na boisku. Rozmawiał: Adam Dawidziuk

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.