Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piłkarze – damy lekkich obyczajów

Fantom

Źródło:

17.08.2001 15:15

(akt. 01.01.2019 19:16)

Niegdyś jakiś czytelnik zarzucił tej stronie, że brakuje na niej tekstów podejmujących polemikę na tle sportu. Znaczy może nie tyle co sportu, a Naszej krajowej piłki. Jednak, że jest to witryna o Legii, to nie będzie tu żadnej rodzimej dyskusji piłkarskiej, tylko normalne spostrzeżenia pisane okiem szarego, legijnego fanatyka - kibica, który nie jest nim od wczoraj...

To tyle jeśli chodzi o wstęp, dodajmy, nudny wstęp. Ale wszystko musi być w kolejności. Tj. w Naszej drużynie hierarchia musi być zachowana. A ona się nie zmienia. Na początku „czegoś” zawsze jesteśmy w dobrych nastrojach, licząc, że to „coś” zakończy się dla Nas pomyślnie. Potem – kiedy wystartuje „coś” – nasze samopoczucie gwałtownie spada, aż osiągnie stan krytyczny. Drużyna jednak na szczęście znów zaczyna wygrywać i od razu jest lepiej. Niestety na finiszu „czegoś ”jesteśmy w rozpaczy, żeby nie powiedzieć, że jak „coś” się skończy to wpadamy w furię... Dlaczego tak się dzieje? Za jakie grzechy piłkarze sprawiają Nam taką katorgę? No właśnie – problem tkwi w piłkarzach.

Czasem jak na nich patrzę, wysłuchuję co mówią, wydaje mi się, że kibicuję... damom lekkich obyczajów. „Mogę grać choćby przez rok w drugiej drużynie, aby dojść do odpowiedniej formy, gwarantującej, że klub będzie miał ze mnie pożytek” – słowa Marka Citko, opublikowane 13 czerwca w Naszej Legii. Swoją decyzję Marek poparł tym, że z Warszawą związał swoje życie. Tymczasem dwa tygodnie później, w tym samym tygodniku, czytam o tym, że „Citek” odchodzi. „...W tej sytuacji mam trenować z rezerwami. Chciałem zostać w Warszawie, ale w tej sytuacji nie ma to raczej większego sensu” – mówi ofensywny pomocnik. Przecież sam mówiłeś, że rok czasu możesz pograć z „dwójką”!!!!!!!!
Citek wyjechał do Izraela, wyjechał za pieniędzmi, wyjechał... tam gdzie jego miejsce. Zachowanie godne dziwki – zamiast walczyć, poszedł za pieniędzmi. Kibice Widzewa oskarżali już „brata Marka” o brak szacunku. Wpierw w prasie mówił o tym, jaka Łódź wspaniała, potem Warszawa miała być jego domem. Skończyło się na Izraelu. I dobrze.

Po Citko można było (?) się tego spodziewać. Ale nie po... Wojciechu Kowalczyku! Jednak i „warszawiak z krwi i kości” zawiódł. Wszyscy pamiętamy jego deklaracje, że będzie walczył o miejsce w składzie do upadłego, że Legia jest dla niego drugim domem, że kocha warszawską publiczność, że chce tu zakończyć karierę, że da z siebie wszystko, tylko po to, by móc cieszyć fanatyków swoją grą. „Kontrakt podpisałem na trzy lata. Z tym że po każdym sezonie będę mógł opuścić Anorthosis” – powiedział tymczasem „Kowal” po tym, jak okazało się, że opuścił swoją ukochaną Legię dla jakiegoś tam klubiku z Cypru... „Mam nadzieję, że mimo wszystko karierę skończę jako zawodnik klubu z Łazienkowskiej. Liczę, że tu jeszcze wrócę, najlepiej z trenerem Wójcikiem” – dodał jednak Kowalczyk. Odpowiem wprost: Po co masz wracać, skoro boisz się rywalizacji?

To był przykład boiskowych pań, dla których barwy nie znaczą więcej niż kawałek płótna, dla których barwy nie znaczą więcej niż zwitek banknotów, dla których barwy nie znaczą więcej niż... zdrowy rozsądek. Kiedy wreszcie doczekamy się zawodników chcących grać dla Legii -- dla dumy Warszawy, a nawet całej Polski? Nie wiem. Oby tylko jak najszybciej..

Na koniec jeszcze jedna uwaga a propos „Kowala”. Inna strona o Naszym zespole dała sondę dotyczącą odejścia tego piłkarza. Ponad połowa głosujących stwierdziła, że to „kolejna fatalna decyzja działaczy, którzy pozbyli się idola kibiców”. Dodam tylko tyle – gdyby Kowalczyk chciał zostać, na pewno mógłby. Napiszę więcej – wręcz chciano go tutaj. Niestety był zbyt słaby, by grać w pierwszej jedenastce...

Do usłyszenia!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.