Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piłkarze Legii przed meczem z Valencią

Źródło:

17.10.2001 23:40

(akt. 07.01.2019 12:22)

"Valencia to wielki faworyt czwartkowego spotkania" - mówił napastnik Legii Warszawa, Nigerczyk Moussa Yahaya po środowym treningu warszawskiej drużyny. "Nie boję się Hiszpanów" - zapewniał pomocnik Mariusz Piekarski. Piłkarze Legii rozpoczęli środowe zajęcia - ostatnie przed czwartkowym meczem 2. rundy Pucharu UEFA z CF Valencia - od odprawy technicznej. Później na bocznym boisku stadionu przy ulicy Łazienkowskiej grali w rugby, przeprowadzili też wewnętrzną grę - bez strzałów na bramkę. Stadion Wojska Polskiego legioniści opuszczali w dobrych nastrojach. Zawodnicy stołecznego klubu zdają sobie sprawę z klasy rywala, ale zamierzają walczyć o jak najlepszy rezultat. Cezary Kucharski, oblegany przez hiszpańskich dziennikarzy pamiętających go jeszcze z czasów gry w Sportingu Gijon - klubie Primera Division - mówił dziennikarzowi PAP, że pojedynek z Valencią będzie dla niego dobrą okazją do sprawdzenia się w starciu ze "świetnym przeciwnikiem". Napastnik Legii zapewnił, że warszawska drużyna nie zamierza powtarzać błędu Wisły Kraków, która zbyt bojaźliwie zagrała z FC Barcelona. "Oczywiście nie będziemy też grali "na hurra". Musimy być bardzo skoncentrowani i od początku grać agresywnie, tak jak robi to Valencia" - przekonywał Kucharski. Nigerczyk Moussa Yahaya, również mający za sobą grę w iszpanii - w drugoligowym Albacete Balompie - zapewniał, że mecz z Hiszpanami będzie dla Legii niezwykle trudny. "Valencia to wielki faworyt czwartkowego spotkania. Nam ozostaje jedynie pokonać strach i starać się powalczyć o jak najlepszy rezultat. Jeśli uda nam się wygrać - nieważne, czy bez straty bramki czy nie - będzie to duże osiągnięcie" - mówił Yahaya. O tym, że Valencii bać się nie należy, przekonywał w rozmowie z PAP Mariusz Piekarski. "Największym atutem Hiszpanów jest na pewno gra w defensywie. Słyną z tego, że strzelają mało bramek, ale i mało ich tracą. Ale ja się ich nie boję - czemu miałbym się bać?" - pytał pomocnik Legii. "Kiedy byłem zawodnikiem brazylijskiego Flamengo Rio de Janeiro, mój zespół zmierzył się z Valencią. Ja siedziałem wówczas na ławce, bo byłem we Flamengo dopiero od tygodnia, ale moi koledzy pokonali Hiszpanów 3:1" - opowiadał Piekarski. "To była Valencia z Mendietą i Romario, a moja drużyna wcale nie przewyższała znacznie obecnej Legii umiejętnościami piłkarskimi. Brazylijczycy są jednak mocni psychicznie, wierzą w swoje umiejętności i dzięki takiemu nastawieniu mogą wygrać każdy mecz. Może tak właśnie powinni podejść do meczu z Valencią moi koledzy z Legii?" - zastanawiał się Piekarski. Piłkarze Legii nie wrócili po zajęciach do domu. Ich samochody pozostały na parkingu przy ulicy Łazienkowskiej, a oni sami udali się do pobliskiego hotelu w parku Agrykola - tam będą się koncentrować przed czwartkową próbą.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.