Piłkarze spieszyli się na bankiet
06.10.2001 22:14
Błyskawiczny prysznic, łyk szampana w szatni,
kilka krótkich rozmów i jak najszybsza podróż do Warszawy na
bankiet podsumowujący udane eliminacje mistrzostw świata - tak
wyglądało sobotnie popołudnie polskich piłkarzy po meczu z Ukrainą.
23 kadrowiczów Jerzego Engela, którzy uczestniczyli w meczach eliminacyjnych, robili po meczu wszystko aby jak najszybciej opuścić Stadion Śląski i udać się w drogę powrotną do Warszawy.
A wszystko to za sprawą prywatnego spotkania, które czeka reprezentantów Polski w warszawskim hotelu Sheraton.
"Jedziemy do Konstancina, zabieramy nasze rzeczy i przenosimy się do Sheratona. Na miejscu przebieramy się w +stroje galowe+ i ruszamy na parkiet" - powiedział Jacek Krzynówek.
Pomocnik FC Nuernberg nie chciał się przyznać czy jest dobrym tancerzem. "To pytanie raczej do mojej żony. Nie potrafię również ocenić tanecznych umiejętności kolegów z reprezentacji. A to z prostego powodu - na takiej imprezie spotykamy się bowiem po raz pierwszy" - dodał Krzynówek.
Żona czekała na niego w Warszawie, ale towarzyszki życia niektórych piłkarzy pofatygowały się na Śląsk. "Transport był zapewniony więc nie było problemu i żony kilku kolegów przyjechały do Chorzowa, aby z trybun oglądać ich ostatni występ w eliminacjach mistrzostw świata" - powiedział reprezentacyjny pomocnik.
Szampańskiej zabawy w stołecznym hotelu nie mógł się doczekać również Marek Koźmiński. "Kilka korków od szampanów wystrzeliło już w szatni. Ale prawdziwa zabawa dopiero przed nami. Sądzę, że zasłużyliśmy na +odrobinę szaleństwa i luksusu+. Trzeba odreagować stres i wysiłek włożony w te eliminacje" - powiedział zawodnik, który dokładnym podaniem otworzył Emmanuelowi Olisadebe drogę do ukraińskiej bramki w sobotnim meczu.
Feta z okazji awansu do mistrzostw świata zacznie się w hotelu Sheraton zapewne dopiero ok. północy. "Nie ma więc wątpliwości, że skończy się nad ranem. Mamy przy tym zapewnienie, że będzie trwała +do ostatniego gościa+" - zaznaczył Jacek Krzynówek.
Piłkarze obiecali, że szybko nie opuszczą parkietu, na którym będą się radować z historycznego sukcesu. "Awans do mistrzostw świata to wielka sprawa, więc trzeba ten sukces godnie uczcić" - mówili zgodnie.
Jednak większość z nich już w niedzielę będzie musiała wracać do macierzystych, najczęściej zagranicznych, klubów. "Harówka, kilka chwil wspaniałej zabawy i znowu harówka - taka jest dola piłkarza" - mówili reprezentanci uśmiechając się przy tym, gdy zadowoleni opuszczali Stadion Śląski.
Tuż przed godziną 19.00 +wesoły autobus+ z piłkarską reprezentacją Polski w asyście kilku policyjnych samochodów wyruszył spod Stadionu Śląskiego w drogę do Warszawy.
23 kadrowiczów Jerzego Engela, którzy uczestniczyli w meczach eliminacyjnych, robili po meczu wszystko aby jak najszybciej opuścić Stadion Śląski i udać się w drogę powrotną do Warszawy.
A wszystko to za sprawą prywatnego spotkania, które czeka reprezentantów Polski w warszawskim hotelu Sheraton.
"Jedziemy do Konstancina, zabieramy nasze rzeczy i przenosimy się do Sheratona. Na miejscu przebieramy się w +stroje galowe+ i ruszamy na parkiet" - powiedział Jacek Krzynówek.
Pomocnik FC Nuernberg nie chciał się przyznać czy jest dobrym tancerzem. "To pytanie raczej do mojej żony. Nie potrafię również ocenić tanecznych umiejętności kolegów z reprezentacji. A to z prostego powodu - na takiej imprezie spotykamy się bowiem po raz pierwszy" - dodał Krzynówek.
Żona czekała na niego w Warszawie, ale towarzyszki życia niektórych piłkarzy pofatygowały się na Śląsk. "Transport był zapewniony więc nie było problemu i żony kilku kolegów przyjechały do Chorzowa, aby z trybun oglądać ich ostatni występ w eliminacjach mistrzostw świata" - powiedział reprezentacyjny pomocnik.
Szampańskiej zabawy w stołecznym hotelu nie mógł się doczekać również Marek Koźmiński. "Kilka korków od szampanów wystrzeliło już w szatni. Ale prawdziwa zabawa dopiero przed nami. Sądzę, że zasłużyliśmy na +odrobinę szaleństwa i luksusu+. Trzeba odreagować stres i wysiłek włożony w te eliminacje" - powiedział zawodnik, który dokładnym podaniem otworzył Emmanuelowi Olisadebe drogę do ukraińskiej bramki w sobotnim meczu.
Feta z okazji awansu do mistrzostw świata zacznie się w hotelu Sheraton zapewne dopiero ok. północy. "Nie ma więc wątpliwości, że skończy się nad ranem. Mamy przy tym zapewnienie, że będzie trwała +do ostatniego gościa+" - zaznaczył Jacek Krzynówek.
Piłkarze obiecali, że szybko nie opuszczą parkietu, na którym będą się radować z historycznego sukcesu. "Awans do mistrzostw świata to wielka sprawa, więc trzeba ten sukces godnie uczcić" - mówili zgodnie.
Jednak większość z nich już w niedzielę będzie musiała wracać do macierzystych, najczęściej zagranicznych, klubów. "Harówka, kilka chwil wspaniałej zabawy i znowu harówka - taka jest dola piłkarza" - mówili reprezentanci uśmiechając się przy tym, gdy zadowoleni opuszczali Stadion Śląski.
Tuż przed godziną 19.00 +wesoły autobus+ z piłkarską reprezentacją Polski w asyście kilku policyjnych samochodów wyruszył spod Stadionu Śląskiego w drogę do Warszawy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.