Domyślne zdjęcie Legia.Net

Piotr Giza: Bardzo mi się tutaj spodobało

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

31.07.2007 04:05

(akt. 22.12.2018 13:43)

- Dla mnie najważniejsze jest to, że w Legii mam szansę się odbudować. W stołecznym klubie występuje wielu świetnych piłkarzy. Trenując z nimi, łatwiej mi będzie osiągnąć dobra formę. Zespół ma ogromny potencjał, a ja jestem tu po to, by pomóc mu odzyskać mistrzostwo - mówi w rozmowie z "Życiem Warszawy" wypożyczony w piątek z Cracovii do Legii środkowy pomocnik, <b>Piotr Giza</b>.
Zdaje sobie Pan sprawę, że po przyjściu do Legii Pana wartość wynosi ponad mln euro? - Dlaczego? Marcin Burkhardt i Junior zostali za taką kwotę kupieni przez Legię. Po Pana pozyskaniu właściciele klubu chcą ich się pozbyć... - Takimi spekulacjami nie zamierzam się zajmować. Przyjechałem do Warszawy, żeby grać, a nie kombinować. Trener Cracovii Stefan Majewski mówił, że Pan właśnie kombinuje, zamiast trenować. - Niech trener lepiej popatrzy na siebie, a dopiero później ocenia innych. Przez poprzednie 4,5 roku, które spędziłem w Cracovii, nikt nie miał do mnie pretensji o moje podejście do treningów. Nagle przez pół roku miałbym inaczej pracować? Miał Pan z Majewskim na pieńku? - Nie. Po prostu trener miał inną koncepcję gry drużyny. Nie było w niej dla mnie miejsca. Dlatego siedziałem na ławce. Może dlatego, że „Doktor” Majewski uważał Pana za lenia. Nie ukrywał swego zdania przed dziennikarzami. - Nie chcę ciągnąć tego wątku. Teraz jestem w Legii. Znalazł się Pan w niej dość niespodziewanie... - Dla mnie nie była to niespodzianka. Pierwsze pogłoski w prasie na temat mojego przyjścia do Legii nie były do końca wyssane z palca. Prowadziłem rozmowy z działaczami tego klubu i w końcu doszliśmy do porozumienia. Z Lechem, Górnikiem, Groclinem, Koroną i Rapidem Bukareszt też ponoć doszedł Pan do porozumienia... - Oferta Legii była najbardziej konkretna i korzystna. Jak się Panu udało podpisać roczny kontrakt z Legią, skoro właściciel Cracovii profesor Filipiak nie zarzekał się, że nie puści Pana do innego polskiego klubu? - Uczciwie z nim porozmawiałem. Powiedziałem, że chcę, by Cracovia sprzedała mnie lub wypożyczyła. Jakich argumentów Pan użył? - Każdy używał swoich. Moje przeważyły i profesor zmienił zdanie. Dlaczego tak bardzo chciał Pan opuścić Cracovię? - Bo przez ostatnie miesiące nie grałem. Było mi w tym okresie bardzo ciężko. W Legii też Pan nie ma pewnego miejsca w jedenastce. Są w niej Vuković, Roger, Ekwueme, nie mówiąc o Burkhardtdzie i Juniorze... - Dla mnie najważniejsze jest to, że w Legii mam szansę się odbudować. W stołecznym klubie występuje wielu świetnych piłkarzy. Trenując z nimi, łatwiej mi będzie osiągnąć dobra formę. Zespół ma ogromny potencjał, a ja jestem tu po to, by pomóc mu odzyskać mistrzostwo. Wie Pan to już po pierwszym treningu z Legią? - Tak, bo zacząłem od wysokiego C. Podczas pierwszych zajęć trenowałem jak równy z równym z pozostałymi piłkarzami. Pograłem, pobiegałem. Bardzo mi się tutaj spodobało. I już zaprzyjaźnił się Pan z Bartkiem Grzelakiem? Znamy się jeszcze z czasów reprezentacji. A Łukasza Surmę Pan zna? - Tylko z boiska. Kibice nie lubili go zbytnio... - Dlaczego? Bo był krakusem. Tak jak Pan. - Cóż, może mnie polubią... Jaki jest na to sposób? - Jedyny możliwy – dobra gra. Komu Pan kibicował w niedzielnym meczu? - W piątek zostałem piłkarzem Legii, więc wolałem, żeby to mój nowy klub wygrał. Ale Cracovii życzę wszystkiego najlepszego.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.