Piotr Giza: Bardzo mi się tutaj spodobało
31.07.2007 04:05
- Dla mnie najważniejsze jest to, że w Legii mam szansę się odbudować. W stołecznym klubie występuje wielu świetnych piłkarzy. Trenując z nimi, łatwiej mi będzie osiągnąć dobra formę. Zespół ma ogromny potencjał, a ja jestem tu po to, by pomóc mu odzyskać mistrzostwo - mówi w rozmowie z "Życiem Warszawy" wypożyczony w piątek z Cracovii do Legii środkowy pomocnik, <b>Piotr Giza</b>.
Zdaje sobie Pan sprawę, że po przyjściu do Legii Pana wartość wynosi ponad mln euro?
- Dlaczego?
Marcin Burkhardt i Junior zostali za taką kwotę kupieni przez Legię. Po Pana pozyskaniu właściciele klubu chcą ich się pozbyć...
- Takimi spekulacjami nie zamierzam się zajmować. Przyjechałem do Warszawy, żeby grać, a nie kombinować.
Trener Cracovii Stefan Majewski mówił, że Pan właśnie kombinuje, zamiast trenować.
- Niech trener lepiej popatrzy na siebie, a dopiero później ocenia innych. Przez poprzednie 4,5 roku, które spędziłem w Cracovii, nikt nie miał do mnie pretensji o moje podejście do treningów. Nagle przez pół roku miałbym inaczej pracować?
Miał Pan z Majewskim na pieńku?
- Nie. Po prostu trener miał inną koncepcję gry drużyny. Nie było w niej dla mnie miejsca. Dlatego siedziałem na ławce.
Może dlatego, że „Doktor” Majewski uważał Pana za lenia. Nie ukrywał swego zdania przed dziennikarzami.
- Nie chcę ciągnąć tego wątku. Teraz jestem w Legii.
Znalazł się Pan w niej dość niespodziewanie...
- Dla mnie nie była to niespodzianka. Pierwsze pogłoski w prasie na temat mojego przyjścia do Legii nie były do końca wyssane z palca. Prowadziłem rozmowy z działaczami tego klubu i w końcu doszliśmy do porozumienia.
Z Lechem, Górnikiem, Groclinem, Koroną i Rapidem Bukareszt też ponoć doszedł Pan do porozumienia...
- Oferta Legii była najbardziej konkretna i korzystna.
Jak się Panu udało podpisać roczny kontrakt z Legią, skoro właściciel Cracovii profesor Filipiak nie zarzekał się, że nie puści Pana do innego polskiego klubu?
- Uczciwie z nim porozmawiałem. Powiedziałem, że chcę, by Cracovia sprzedała mnie lub wypożyczyła.
Jakich argumentów Pan użył?
- Każdy używał swoich. Moje przeważyły i profesor zmienił zdanie.
Dlaczego tak bardzo chciał Pan opuścić Cracovię?
- Bo przez ostatnie miesiące nie grałem. Było mi w tym okresie bardzo ciężko.
W Legii też Pan nie ma pewnego miejsca w jedenastce. Są w niej Vuković, Roger, Ekwueme, nie mówiąc o Burkhardtdzie i Juniorze...
- Dla mnie najważniejsze jest to, że w Legii mam szansę się odbudować. W stołecznym klubie występuje wielu świetnych piłkarzy. Trenując z nimi, łatwiej mi będzie osiągnąć dobra formę. Zespół ma ogromny potencjał, a ja jestem tu po to, by pomóc mu odzyskać mistrzostwo.
Wie Pan to już po pierwszym treningu z Legią?
- Tak, bo zacząłem od wysokiego C. Podczas pierwszych zajęć trenowałem jak równy z równym z pozostałymi piłkarzami. Pograłem, pobiegałem. Bardzo mi się tutaj spodobało.
I już zaprzyjaźnił się Pan z Bartkiem Grzelakiem?
Znamy się jeszcze z czasów reprezentacji.
A Łukasza Surmę Pan zna?
- Tylko z boiska.
Kibice nie lubili go zbytnio...
- Dlaczego?
Bo był krakusem. Tak jak Pan.
- Cóż, może mnie polubią...
Jaki jest na to sposób?
- Jedyny możliwy – dobra gra.
Komu Pan kibicował w niedzielnym meczu?
- W piątek zostałem piłkarzem Legii, więc wolałem, żeby to mój nowy klub wygrał. Ale Cracovii życzę wszystkiego najlepszego.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.