Piotr Giza: Nikt nie podaruje nam mistrzostwa kraju
28.02.2009 13:01
- Jestem bohaterem, gdyż wybiłem dwa razy piłkę z linii bramkowej? Tyle w tym mojej zasługi, że wykonałem polecenie trenera. Kazał pilnować przy rzutach rożnych krótkiego słupka, no to stałem i pilnowałem. To był typowy mecz na remis. Na przebieg gry miał z pewnością wpływ fakt, że to dopiero początek rundy wiosennej i brakowało nam trochę ogrania. Za dużo było chaosu na boisku, niecelnych podań i bezsensownych strat. Swoje zrobił też stres, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, o co walczymy - tłumaczy dzisiejszy jubilat <b>Piotr Giza</b>.
Czuje się Pan bohaterem spotkania?
- Pana zdaniem powinienem?
Chyba tak, bo gdyby nie wybił Pan dwukrotnie piłki z linii bramkowej,to warszawska Legia przegrałaby ten mecz.
- Tyle w tym mojej zasługi, że wykonałem polecenie trenera. Kazał pilnować przy rzutach rożnych krótkiego słupka, no to stałem i pilnowałem.
Widział Pan, że w obu przypadkach piłka zmierza do bramki, czy to były raczej instynktowne reakcje?
- Za pierwszym razem na pewno zmierzała i miałem szczęście, bo leciała na takiej wysokości, że mogłem ją wybić nogą. W drugiej sytuacji - można się zastanawiać.
Chyba faulowany był w tej sytuacji Jan Mucha?
- Też mi się tak wydaje. W polu bramkowym golkiper jest nietykalny, więc wydaje się, że sędzia powinien zareagować.
Arbiter chyba Wam nie pomagał w tym meczu. Uważa Pan, że Wojciech Szala zasłużył na czerwoną kartkę?
- Nie będę tego komentował, zostawiam to wam - dziennikarzom. Zwłaszcza, że sytuacji z Szalą po prostu nie widziałem. Wojtek twierdzi, że nie powinien dostać tej kartki.
Był Pan zaskoczony, że wybiegł Pan w pierwszym składzie?
- Nie, dobrze przepracowałem okres przygotowawczy i myślę, że trener Urban to zauważył. Mam nadzieję, że nie był to tylko epizod.
Jak się grało na prawej pomocy? To nie jest typowa dla Pana pozycja.
- Faktycznie, ale nie widzę problemu. Zagrałem tam, gdzie chciał trener, i starałem się, jak tylko mogłem. Sami oceńcie, jak wyszło.
Tak jak Pana kolegom. Nie da się u kryć, że trochę Wam ten mecz się nie udał.
- Czy ja wiem... To był typowy mecz na remis. Na przebieg gry miał z pewnością wpływ fakt, że to dopiero początek rundy wiosennej i brakowało nam trochę ogrania. Za dużo było chaosu na boisku, niecelnych podań i bezsensownych strat. Swoje zrobił też stres, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, o co walczymy.
Stan murawy też chyba nie ułatwiał Wam zadania?
- Na pewno, ale nie można wszystkiego zwalać na boisko. Kilka zimowych sparingów rozegraliśmy w gorszych warunkach i jakoś to nie przeszkadzało.
No właśnie. Maciej Iwański powiedział, że nie zagraliście tego, co
w sparingach i on nie bardzo rozumie dlaczego. Liczyliście z pewnością na zwycięstwo.
- Fakt, liczyliśmy. Po raz kolejny potwierdziło się jednak, że sparing to coś zupełnie innego niż mecz o punkty. Na szczęście to dopiero początek.
Paradoksalnie, to po tak przeciętnym meczu jesteście liderem. Musicie tylko teraz liczyć na to. że Lech potknie się w niedzielę z GKS-em w Bełchatowie.
- Nie liczymy na innych. Nikt nie podaruje nam mistrzostwa Polski. Poza tym ten remis wcale nie jest taki zły. Graliśmy na wyjeździe, a Polonia to bardzo groźna drużyna i z pewnością jeszcze niejeden zespół się o tym przekona.
Na trybunach siedział dziś Stefan Majewski - trener, przez którego musiał Pan opuścić Cracovię.
- Bez komentarza.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.