Piotr Giza: Znowu uwierzyć w siebie
30.10.2007 10:07
W 80. minucie niedzielnego meczu Wisły z Legią <b>Piotr Giza</b> niespodziewanie znalazł się w sytuacji sam na sam z <b>Mariuszem Pawełkiem</b>. Jednak przestrzelił. - Bardzo żałuję, bo to mógł być nie tylko moment przełomowy tego spotkania, ale i zespołu. Zabrakło precyzji, do tego myślałem, że jestem na spalonym. Może to też mnie zdekoncentrowało - opowiada Giza, który pierwszy raz od momentu wypożyczenia z Cracovii zagrał w swoim rodzinnym mieście. - Na trybunach było kilku moich kolegów, ale nie pomogli w uzyskaniu korzystnego rezultatu - dodaje.
Pomocnik przyznaje, że Wisła zasłużyła na wygraną. - Nie grała pięknie, ale bardzo agresywnie. Tym nas przewyższali. W pierwszej połowie oprócz sytuacji, po której Marek Zieńczuk zdobył bramkę, innych nie mieli. Po przerwie już je stwarzali, ale wynikało to z tego, że my się odkryliśmy - twierdzi.
Wszyscy zastanawiają się, co jest powodem takiej obniżki formy legionistów, którzy nie zdobywają punktów i nie strzelają bramek - Rozmawiamy na ten temat między sobą. Presja cały czas rośnie, może to nas paraliżuje? - zastanawia się Giza. - Jest kiepsko, ale trzeba się podnieść. Wpadliśmy w dołek, ale to nie oznacza, że nie możemy z niego wyjść. Moim zdaniem przeciwko Wiśle zagraliśmy na 50 procent swoich możliwości - dodaje.
Teraz przed Legią w lidze spotkanie z Ruchem Chorzów. - Rozmyślamy o tych niepowodzeniach, ale nie możemy się załamywać. Wiemy, że potrafimy grać dobrze i wygrywać, jak to miało miejsce na początku sezonu. Każdy z nas musi ponownie uwierzyć w siebie, w swoje umiejętności. Jeśli tak się stanie, odbijemy się od dna - podkreśla.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.