Piotr Mosór: Zdecydowała wizja rozwoju
09.06.2021 22:00
Z formalnego punktu widzenia, Ariel Mosór za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt na miesiąc przed jego zakończeniem. Piast zapłaci ekwiwalent za wyszkolenie.
Legia była najbliższa panu i synowi, to dlaczego nie doszło do przedłużenia umowy?
- Trzy lata temu oddałem syna do Legii, chciałem by Legia przedstawiła mi ścieżkę dla niego, taki plan, jak ma wyglądać w założeniu jego rozwój i postęp. Do dziś takiego planu nie przedstawiono – ani mnie, ani synowi. Umowa wygasała Arielowi z końcem czerwca. Do pierwszego spotkania w sprawie nowego kontraktu doszło 4 lutego. Następnie czekaliśmy trzy miesiące na jakąkolwiek odpowiedź. Gdy ją otrzymaliśmy, ustosunkowaliśmy się do propozycji po dwóch dniach, wysłaliśmy odpowiedź. I chciałbym podkreślić, że nie chodziło o pieniądze. W tym wieku nie są dla piłkarza najważniejsze. Są ważne, ale znacznie ważniejsze jest to, by chłopak mógł się rozwijać. Gdyby chodziło o pieniądze, to… Ariel na pewno zostałby w Legii.
W Gliwicach mieli plan na Ariela?
- Tak, dostaliśmy propozycję nowej umowy i przede wszystkim właśnie plan – taką ścieżkę prowadzącą do gry w pierwszym zespole, w ekstraklasie. Rozmawialiśmy zarówno z trenerem jak i dyrektorem sportowym i wszyscy mieli pomysł na syna. Nie chodzi o to, by już za chwile zaczął grać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mamy świadomość, że to potrwa, ale też widzimy chęć Waldemara Fornalika, by powoli wprowadzać go do zespołu. A to, że potrafi to robić wiemy – wystarczy podać przykład Pyrki czy Sokołowskiego. I to nas najbardziej przekonało. Było sporo zapytań o Ariela, w sumie 6 czy 7 klubów z ekstraklasy pytało o syna. Po rozmowie ze swoim doradcą, nie jestem nim ja, syn zdecydował się na Gliwice i grę w Piaście. Wszyscy uznaliśmy, że to dobry pomysł i jeszcze raz podkreślam, nie chodziło nam o pieniądze. Bo te w Legii miałby większe.
Jeszcze rok temu wydawało się, że Legia ma plan na Ariela – była gra w rezerwach u boku Astiza czy Pruchnika, było zgrupowanie z jedynką, debiut w ekstraklasie, dwa ostatnie mecze w sezonie i potem coś się zacięło.
- Niestety nie wiem co, o to trzeba by zapytać w Legii. Jak każdy rodzic rozmawiałem w klubie o swoim synu, tak robi każdy, bo każdemu zależy na dobru dziecka. Naprawdę na tym etapie najważniejsze jest zadowolenie dziecka. Po rozmowach Ariela z Piastem, z trenerem i działaczami, dostrzegłem u niego błysk w oku – bo ktoś chce mu w końcu zaufać i dać poważną szansę. Można zadać sobie pytanie, dlaczego tego nie było w Legii? Przecież mój syn nie jest wyjątkiem, młodzi chłopcy, uważani za talenty, są często na bocznym torze. Rozumiem, że to jest Legia Warszawa, najwyższa półka i to są wysokie progi, może nawet za wysokie. Ale trzeba tym chłopcom pokazać jakiś kierunek, wyznaczyć jakiś plan, by każdy z nich widział sens w tym co robi i szedł do przodu. Legia, Lech czy Pogoń zbierają największe piłkarskie talenty w Polsce w wieku 14-15 lat. Tylko co z tymi młodymi ludźmi dalej się w Legii dzieje? To jest bardzo ważne pytanie i nie chodzi o Ariela, ale o każdego z nich.
Uważam, że Ariel był dla Legii ciekawą opcją. Tylko zabrakło tego planu. A taki musi być na każdego – obojętnie jak się nazywa i skąd pochodzi. Trzeba przyjąć jakiś plan i iść obraną ścieżką. Mnie się wydaje, że tak to powinno wyglądać. A czy tak to wygląda? To już sami wszyscy możemy sobie na to pytanie odpowiedzieć. Nie chcę sam udzielać odpowiedzi, bo jestem ojcem zawodnika i również trenerem. To po prostu niezręczna sytuacja, a ja nie chcę tylko krytykować i wyjść na faceta, któremu się teraz złość wylała. Fakt jest taki, że Ariel w Gliwicach dostał kredyt zaufania, dostrzeżono w nim potencjał. W Legii spotkał się z krytyką gdyż jest za niski, usłyszał sporo nieprzyjemnych uwag.
Przy Łazienkowskiej można usłyszeć, że Ariel miał pecha – w minionym sezonie miał COVID, uraz stawu skokowego i przez to nie dostał szansy.
- Będę bronił syna. COVID miał jesienią, na zgrupowaniu reprezentacji Polski do lat 19 u trenera Magiery. Kontuzje zdarzają się u każdego, są częścią sportu. Nie szukajmy wytłumaczeń. Legia jest wielkim klubem i fajnym miejsce do życia. Jeśli Ariel będzie się dobrze rozwijał, będzie grał, to może kiedyś na Łazienkowską wróci. Nie zamykamy sobie do tego drogi. Ale na razie najważniejsze by był zadowolony z tego co robi, by uśmiechał się jadąc na trening i wracając do domu. Ostatnio niestety tego brakowało, częściej pojawiało się przygnębienie. Niestety nie ma tak tylko mój syn więc wszyscy w Legii powinni zadać sobie pytanie czemu tak się dzieje.
Piast od dawna obserwował Ariela. Kiedy nastąpiło poważniejsze zainteresowanie? To było po meczu Piasta z rezerwami Legii w Pucharze Polski w Ząbkach?
- Dokładnie tak. Gdy trener Waldemar Fornalik dowiedział się o tym, że syn ma jeszcze tylko rok kontraktu, to zaczął mu się przyglądać. Potem spotkaliśmy się w Chorzowie, rozmawialiśmy na luzie na Wigilii, wtedy twierdziłem, że Legia jest priorytetem, bo tak było, ale też zaznaczyłem, że życie może pisać różne scenariusze i na inne opcje się nie zamykamy. Mijały kolejne miesiące, zaczęły się pojawiać zapytania. W końcu usiedliśmy i zadaliśmy sobie pytanie gdzie Ariel będzie miał stworzone warunki do rozwoju? Wybór padł na Piasta, choć jak podkreślam, Legia z finansowego punktu widzenia byłaby lepszym wyborem. I gdyby tata był pazerny na pieniądze, to syn zostałby w Warszawie. Co mogę powiedzieć więcej? Z jednej strony jestem nieco rozgoryczony, bo nie będę miał syna w domu. Ale z drugiej cieszę się, że odzyska radość z tego co robi. Ma pracować na swoje nazwisko i ciężką pracą dojść do sukcesów.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.