Piotr Rocki - piłkarz z charakterem
04.01.2009 19:42
- Jakim jestem piłkarzem? Chyba niezłym. Prawa noga - całkiem, całkiem. Lewa coraz częściej mnie pozytywnie zaskakuje. Za wysoki nie jestem, więc głową za dużo goli nie strzeliłem, ale jak mam sytuację, to uderzę - mówi ofensywny zawodnik naszego klubu <b>Piotr Rocki</b>. "Rocky" podpisał roczny kontrakt z Legią. Jakie plany na przyszłość? - Chciałbym jeszcze gdzieś wyjechać na południe Europy i wygrzać stare kości, jestem w dobrej kondycji, mocno pracuję nad sobą i kilka lat mogę jeszcze pograć. Jeśli jednak zostanę w Warszawie, to będzie dobrze - mówi Rocki.
Pierwszym klubem, dzięki któremu usłyszano o Piotrze Rockim, była trzecioligowa wówczas Marcovia, gdzie szybki 19-latek w rundzie jesiennej zdobył tyle goli, że w przerwie zimowej włączono go do kadry seniorów Polonii Warszawa. Polonia była wówczas najsłabszym zespołem ekstraklasy i szybko z niej spadła, ale Rocki zrobił wrażenie. Zdobył nawet jednego gola... w derbach z Legią.
Był to mecz przedostatniej kolejki, dzięki któremu Legia mogła otworzyć sobie drogę do mistrzostwa. Do przerwy przegrywała 0:1, właśnie dzięki Rocky'emu. Ostatecznie zespół z Łazienkowskiej wygrał 2:1, zdobył mistrzostwo, a Polonia na dwa lata pożegnała się z ekstraklasą.
Piotr grał na zapleczu pierwszej ligi, a gdy „Czarne Koszule" do niej wróciły, odszedł do Hetmana Zamość. - Przychodził Janusz Romanowski, łączył klub z Pogonią Konstancin, wprowadził swoich piłkarzy i ja z Darkiem Dźwigałą się nie załapaliśmy - tłumaczy piłkarz. Dźwigała to jeden z najbliższych kolegów Rockiego, znają się od małego. - Zawsze graliśmy razem - w Polonii, Hetmanie, potem obaj trafiliśmy do Górnika Zabrze i dopiero tam nasze drogi się rozeszły - wspomina.
Kafelki zamiast kasy
W Zabrzu Rocki spędził trzy i pół sezonu: - Wszyscy mnie tam cenili, bo nigdy nie owijałem w bawełnę. Zawsze waliłem prawdę w oczy: kolegom z zespołu, trenerowi i prezesowi. Z Zabrzem jestem związany do dziś - tam poznałem żonę.
W Górniku zauważył go Zbigniew Drzymała i w 2000 roku Piotrek trafił do Dyskobolii. - Pierwszy pobyt w Grodzisku był zdecydowanie nieudany. Grałem mało. Prezes nawet powiedział, że spodziewał się klasowego piłkarza, a nie kogoś takiego, jak ja. Zapamiętałem to sobie - wspomina piłkarz. Po pół roku trafił do Odry Wodzisław. - Odra to taki rodzinny klub, nie obywało się bez kłopotów z wypłatami, ale jak było krucho, zbieraliśmy się i mówiliśmy sobie: „Gramy na Iksińskiego, bo jego trzeba dobrze sprzedać". Iksiński strzelał sporo bramek, sprzedawało się go i znów dawało się żyć. Ja odzyskałem wszystkie zaległości. Jak nie było pieniędzy, jechałem do hurtowni któregoś z prezesów lub sponsorowi brałem kafelki, armaturę itp. Właśnie budowałem w Zabrzu dom i w ten sposób nie traciłem pieniędzy - wspomina wodzisławskie czasy piłkarz.
Właśnie tam, na granicy polsko - czeskiej narodziły się słynne wodzisławskie cieszynki czyli charakterystyczny sposób objawiania radości po zdobywanych golach. Jak Odra wygrywała z Polonią, były warszawskie kaszkiety, jak z krakowskimi zespołami - Lajkonik, jak z Dyskobolią - Piotrek przeistoczył się w dyskobola, na oczach prezesa Drzymały. Prezes wielkopolskiego klubu na skutek tego pokazu oraz coraz lepszej sportowej formy Rocky'ego, wykupił go z Odry i piłkarz po raz drugi, wiosną 2003 roku, pojawił się w Grodzisku. - Prezes lubi charakternych ludzi i to zaprocentowało w moim przypadku. Szybko się dogadaliśmy. W Grodzisku Rocki spędził, z przerwą na sezon 2004/05, gdy wypożyczono go do... Wodzisławia, pięć lat. Był z drużyną, gdy awansowała do trzeciej rundy Pucharu UEFA, eliminując Herthę Berlin i Manchester City. Był z nią i w ubiegłym roku, gdy w pierwszej rundzie tych samych rozgrywek lepsza okazała się Crvena Zvezda Belgrad.
- W zeszłym roku wcale nie byliśmy gorsi niż pięć lat temu, to była tylko kwestia wiary we własne umiejętności i odrobiny szczęścia. Moim zdaniem, polskie drużyny w pucharach europejskich grają gorzej niż potrafią - analizuje.
W meczu ligowym Dyskobolia - Legia zdobył bramkę i pokazał kibicom Legii „elkę", ale odwróconą do góry nogami. Po meczu o Superpuchar Polski, gdy zdobył gola decydującego o zwycięstwie Legii, przeprosił kibiców. - Zawsze umiałem się zachować - mówi.
Jakim jestem piłkarzem? - Chyba niezłym. Prawa noga - całkiem, całkiem. Lewa coraz częściej mnie pozytywnie zaskakuje. Za wysoki nie jestem, więc głową za dużo goli nie strzeliłem, ale jak mam sytuację, to uderzę - zastrzega się. Reprezentacja Polski? - Kiedyś trener Jerzy Engel zapowiadał moje powołanie, ale kilka dni później zwolniono go. Szkoda, bo byłem wtedy w odpowiednim wieku i niezłej formie.
Z Legią podpisał kontrakt na rok. Jeśli Legia zaproponuje mu przedłużenie, to je rozważy. Ale... - Chciałbym jeszcze gdzieś wyjechać na południe Europy i wygrzać stare kości, jestem w dobrej kondycji, mocno pracuję nad sobą i kilka lat mogę jeszcze pograć. Jeśli jednak zostanę w Warszawie, to będzie dobrze.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.