Po Barcelonie czas na Legię

Valencia, która już w najbliższy czwartek zagra przy ul. Łazienkowskiej z Legią, zremisowała dziś na Camp Nou ze słynną Barceloną 2:2 (1:1). Pierwszą bramkę Valencia zdobyła z kontrataku. W 27 min. Salva Ballesta w zasadzie tylko przyłożył nogę po znakomitym odegraniu Sancheza.
Kilka minut później boisko musiał opuścić kapitan Valencji – bramkarz Canizares, który zderzył się przy dośrodkowaniu z jednym z obrońców i Frankiem de Boerem. Pomiędzy słupkami stanął 27 letni Palop, jednak wydaje się, że uraz Canizaresa nie był zbyt groźny i kapitan Hiszpanów zagra w Warszawie.
Drugi gol dla Valencji padł w 73 min. po znakomitym strzale z dystansu Marchena – etatowego pomocnika młodzieżowej reprezentacji Hiszpanii. Była to bramka bardzo podobna do tej, jaką strzelił w sobotnim meczu z Groclinem Mariusz Piekarski.
Valencja zagrała dziś bardzo nietypowym dla siebie systemem 4 - 4 – 2. Zwykle gra bowiem tylko jednym wysuniętym napastnikiem. Na tle silnej Barcelony wypadła jednak bardzo dobrze. W grze Valencji widać przede wszystkim dobrze zorganizowaną grę obronną. Nie ma krycia każdy swego, a strefą, gdzie każdy zawodnik odpowiada za „swój” kawałek boiska. Widać było, iż najbliższy rywal Legii w pucharze UEFA jest też niesłychanie groźny w grze z kontrataku.
Warto wspomnieć, iż na ławce rezerwowych Valencji siedziały przez cały mecz takie gwiazdy jak argentyński napastnik Aimar, czy norweski atakujący - John Carew.
Po tym remisie Valencja zajmuje po 8 kolejkach piąte miejsce w Primera Division z 14 punktami na koncie (3 zwycięstwa, pięć remisów – bramki 9–6).
Skład Valencji: Canizares (29’ Palop) – Torres, Ayala, Pellegrino, Carboni – Rufete (85’ Vicente), Albeida, Marchena, Kily Gonzales – Juan Sanchez, Salva Ballesta (75’ Ilie).
Jeszcze dziś zapraszamy do przeczytania opinii Maćka Murawskiego o grze Valencji.