Domyślne zdjęcie Legia.Net

Po porażce z Groclinem

Źródło:

19.03.2003 22:12

(akt. 03.01.2019 20:05)

Piłkarze Legii Warszawa przegrali z Groclinem Grodzisk Wlkp. 0:2. Mecz toczył się w nerwowej atmosferze, a po jego zakończeniu omal nie doszło do bójki w szatni pomiędzy zawodnikami obydwu drużyn. Spotkanie z Groclinem nie ułożyło się po myśli podopiecznych trenera Dragomira Okuki. Praktycznie pierwsza groźna akcja gości zakończyła się strzeleniem bramki (Marcin Zając), a kilka minut po zmianie stron gospodarzy pogrążył Piotr Piechaniak. Legioniści przegrali na własnym obiekcie pierwszy mecz ligowy od półtora roku. 16 września 2001 roku ulegli Śląskowi Wrocław 3:4. Warszawscy piłkarze mogli być w jeszcze gorszych humorach, gdyby sędzia Robert Małek zdecydował się pokazać czerwoną kartkę młodemu bramkarzowi gospodarzy, Arturowi Borucowi. Wychowanek Pogoni Siedlce został sfaulowany przez Andrzeja Niedzielana, ale jego reakcja była nazbyt gwałtowna - wstał i przewrócił napastnika piłkarza Groclinu. Po krótkotrwałej przepychance pomiędzy zawodnikami obu zespołów, arbiter zarówno Borucowi, jak i Niedzielanowi pokazał żółtą kartkę. - Z pewnością zachowanie Boruca było zbyt impulsywne, mógł osłabić zespół, ale takie rzeczy zdarzają się w ferworze walki. Wiem jednak, że Boruc żałuje swojego zachowania. Czy poniesienie karę? Nie wiem. Zadecyduję o tym po spotkaniu z trenerami zespołu - powiedział prezes stołecznego klubu, Edward Trylnik. Nerwowa atmosfera z boiska przeniosła się poza linię boczną i na trybuny. Kibice zaczęli słownie obrażać wielkopolską jedenastkę, natomiast o mało co nie pobiliby się kierownik Legii Ireneusz Zawadzki z drugim trenerem Groclinu, Markiem Kostrzewą. - Nie mam sobie nic do zarzucenia. Zresztą sędzia techniczny Artur Radziszewski i obserwator spotkania Stefan Socha opisali całe zajście w protokole. Również oni są zdania, że winę za wydarzenie ponosi Kostrzewa, który zachowywał się agresywnie. W feralnej minucie wybiegł w naszą strefę techniczną, gdzie doszło pomiędzy nami do utarczki słownej. Kostrzewa naubliżał mi, dlatego wykonałem ruch, jakbym chciał go uderzyć. Jednak tego nie zrobiłem, bowiem nie chciałem tego uczynić. Niektórzy dziennikarze widzieli jednak inaczej. Decyzja o ewentualnych karach zapadnie podczas posiedzenia Wydziału Dyscypliny PZPN, na które stawię się i złożę wyjaśnienia - powiedział kierownik Legii, Ireneusz Zawadzki. Po spotkaniu "zaiskrzyło" w szatni. Według piłkarzy Legii, zawodnicy gości w sposób niecenzuralny manifestowali swoją radość, jednocześnie obrażając legionistów. - Nie mogliśmy pozwolić, aby drużyna Groclinu szargała nazwę, dobre imię Legii i tradycje klubu. Dlatego wspólnie z kolegami postanowiliśmy pójść do ich szatni i uciszyć ich. Do żadnych rękoczynów nie doszło. Rozumiem, że mogli cieszyć się z wygranej z Legią, ale nie w taki sposób! My wiele razy zwyciężaliśmy na wyjazdach, ale nigdy się tak nie zachowywaliśmy. Po meczu trener Bogusław Kaczmarek przepraszał nas, ale wiemy już, czego możemy spodziewać się po graczach Groclinu... - powiedział kapitan Legii, Cezary Kucharski. Zdaniem kibiców gości, do takiego zachowania ich pupili mogła sprowokować m.in. sytuacja z drugiej połowy, w której jeden z zawodników Groclinu wybił umyślnie piłkę na aut, a legioniści jej nie oddali. - Faktycznie, to ja nie oddałem im tej piłki, bowiem widziałem, że cały czas grają na czas. Dostrzegłem, że Kriżanac najpierw uczestniczy w akcji, a później udaje, że go coś boli. Dlatego postanowiłem nie zwracać piłki, a w prawidłowości mojej decyzji utwierdziła mnie przeprowadzona chwilę później krótka rozmowa z arbitrem, który podzielił moją opinię - wytłumaczył Kucharski. Takie mecze jak ten z Legią wywołują emocje nie tylko sportowe - uważa dyrektor sportowy i kierownik drużyny Groclinu Władysław Kowalik. - Nie będę komentował gwałtownego zachowania bramkarza warszawskiego Artura Boruca w stosunku do Andrzeja Niedzielana. To rola sędziego. Był też obserwator, który ocenia pracę arbitra. Taktu zabrakło Markowi Jóźwiakowi, który swoją wypowiedzią przed kamerami Canal + mówiąc o naszych piłkarzach jako o chłopcach ze wsi sam sobie wystawił cenzurkę. Po meczu podpisałem protokół, ale z adnotacją, że opisanego w nim zdarzenia między Markiem Kostrzewą a Ireneuszem Zawadzkim nie widziałem, bo taka jest prawda. Trwał wtedy mecz i obserwowałem to, co działo się na boisku, a nie poza nim - powiedział Kowalik. - Kiedy wróciłem po meczu do szatni minęło trochę czasu, ponieważ musiałem załatwić sprawy formalne związane ze spotkaniem. Nie było mnie więc tam zaraz po zakończeniu pojedynku. Przed drzwiami szatni naszej drużyny zastałem piłkarzy Legii. Uważali, że drużyna z Grodziska ich obraziła. Chwilę porozmawialiśmy i nerwowa atmosfera została zażegnana - dodał Kowalik. Jeśli liderująca Wisła pokona w środę Garbarnię Szczakowiankę Jaworzno, jej przewaga nad Legią wzrośnie do sześciu punktów. [w tym meczu padł remis 2:2 i przewaga Wisły wzrosła do "jedynie" czterek punktów - przyp. red.] - Zwycięstwo krakowskiej drużyny zapewni jej dużą przewagę nad nami, ale nie zamierzamy składać broni. Będziemy walczyli do ostatniej kolejki, do ostatniego gwizdka sędziego. Myślę, że porażka z Groclinem doda nam jeszcze więcej animuszu, zmobilizuje nas - dodał Kucharski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.