Domyślne zdjęcie Legia.Net

Podpadł w samolocie

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

07.11.2006 08:52

(akt. 24.12.2018 12:42)

Jeszcze niedawno grał w reprezentacji, zdobył nawet gola w eliminacjach mistrzostw świata 2006 roku. Był też postrachem bramkarzy w polskiej lidze. Dziś <b>Piotr Włodarczyk</b> występuje w czwartoligowych rezerwach Legii. Włodarczyk nie jest zwykłym piłkarzem. Są tacy, których irytuje ogromem sytuacji jakich nie wykorzystuje, inni go bronią, bo przecież jednak je sobie stwarzał.
Zawodnik najbardziej zdenerwował właścicieli Legii, którzy postanowili pozbyć się go z drużyny. On nie dał za wygraną i jest na dobrej drodze, aby rozwiązać swój kontrakt z mistrzami Polski. I to z winy klubu. Parszywe Tbilisi Aby zrozumieć obecną sytuację, w jakiej teraz się znalazł, należy cofnąć się w czasie nieco ponad dwa lata. Dokładnie do sierpnia 2004 roku. Legia wracała z dalekiego Tbilisi, gdzie rozgrywała mecz w Pucharze UEFA z miejscowym FC. Jednak nie sam mecz i jego wynik (1:0 dla Legii) były najważniejsze, a zachowanie Włodarczyka na pokładzie samolotu. Delikatnie mówiąc, niestosowne. Wówczas to pierwszy raz poważnie podpadł właścicielom klubu. - Nie mam takiego problemu jak Dennis Bergkamp. Na pokład wsiądę, ale w podróży mam katastroficzne myśli - tłumaczy zawodnik, który każdy lot poprzedzał przyjęciem środków uspokajających. Włodarczyk za ten występek został surowo ukarany. Jak sam zapewniał, za pieniądze, które musiał wpłacić do klubowej kasy, spokojnie wyczarterowałby ten samolot Od tamtego czasu był na cenzurowanym. Dwa miesiące wcześniej, po znakomitej rundzie wiosennej sezonu 2003/2004 (10 goli w 12 meczach), zdążył otrzymać podwyżkę i parafować nowy kontrakt. Przy Łazienkowskiej tej decyzji żałują do dziś. Czara goryczy przelała się miesiąc temu. Po blamażu w Pucharze Polski ze Stalą Sanok, właściciele zastosowali terapię wstrząsową. Postanowili odsunąć od zespołu dwóch napastników - Włodarczyka i Michała Gottwalda. Zabronili im treningów nawet z zespołem rezerw. I tu popełnili błąd. W kontrakcie każdego profesjonalnego piłkarza zawarty jest zapis, iż klub musi mu zapewnić możliwość wykonywania zawodu. Włodarczyk szybko postanowił to wykorzystać Poważne pismo Wspierany przez przewodniczącego Wydziału Dyscypliny, prawnika i swojego przyjaciela Krzysztofa Malinowskiego, złożył wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. Przy okazji rozpętał kolejną wojenkę, gdyż pojawiły się wątpliwości, czy członek jednego wydziału PZPN może być stroną w sprawie rozpatrywanej przez inną komórkę związku. -Jak zgłaszałem 5 pażdziernika gotowość wyłączenia się ze sprawy Włodarczyka, przeszło to bez echa. Potem nagle pojawił się problem i to nie Legia go widziała, a PZPN. Nie wiem sam, co o tym myśleć. Najwyrażniej niektórzy ludzie w związku uznali, że uzdrawianie powinno zacząć się ode mnie - przyznał Malinowski Zawodnik nie powinien mieć problemu z wygraniem tej sprawy. Chyba, że sytuacja nagle diametralnie się zmieni. W miniony piątek rada drużyny złożyła do zarządu KP Legia wniosek o przywrócenie Włodarczyka i Gottwalda do kadry pierwszej drużyny. - Pismo to traktujemy bardzo poważnie - deklaruje wiceprezes, Paweł Kosmala. - Decyzję podejmiemy na pewno przed wtorkowym posiedzeniem Wydziału Gier PZPN - dodaje. Reprezentacji żal Chociaż jeszcze nie kończy kariery, to na pewno Włodarczyk mógł w jej trakcie osiągnąć dużo więcej. W wieku 24 lat trafił do francuskiego Auxerre, gdzie - jak się wówczas wydawało -polski diament mógł zostać oszlifowany przez światowej klasy fachowca, jakim był Guy Roux. - Przegrałem rywalizację z Djibrilem Cisse, więc nie mam się czego wstydzić - przyznaje Włodarczyk. - Rozegrałem tam zaledwie kilka meczów i podjąłem decyzję o powrocie do Polski. Zastanawiałem się, czy nie powinienem tam zostać jeszcze pół roku. Jednak doszedłem do wniosku, że nic bym w swoim piłkarskim życiu nie zmieniał - dodaje. Do Legii ciągnęło go zawsze. Tu strzelił swojego pierwszego ligowego gola, tutaj wreszcie wyszedł z cienia sławniejszej siostry, Urszuli, jednej z najlepszych polskich siedmioboistek. Jako zawodnik klubu z Łazienkowskiej zadebiutował w reprezentacji Polski, został mistrzem kraju. - Tej reprezentacji żałuję najbardziej. Byłem wtedy w gazie. Strzeliłem Irlandczykom gola, ale jedna nieodpowiedzialna interwencja spowodowała, że wyleciałem z kadry. Szkoda. Przecież specjalnie nie uderzyłem przeciwnika. Jednak zrobiłem ruch ręką czym sprowokowałem arbitra - kończy zawodnik.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.