Domyślne zdjęcie Legia.Net

Polacy ustawiali mecz Chorwatów ze Szwedami

Redakcja

Źródło:

15.11.2007 09:47

(akt. 21.12.2018 19:04)

Polska mafia piłkarska próbowała ustawić mecz w europejskich pucharach – wynika z akt śledztwa w sprawie futbolowej korupcji, do których dotarliśmy. Wrocławska prokuratura bada teraz ten wątek głośnej sprawy korupcji w polskim futbolu. Jednym z "bohaterów" tej afery, która opisana jest w dzisiejszym wydaniu dziennika Polska jest były piłkarz Legii <b>Zbigniew M.</b>.
– Zaoferowano mi 10 tys. euro za nieuczciwe sędziowanie meczu w Pucharze UEFA – ujawnił podczas przesłuchania sędzia Krzysztof S., wprawiając tym oświadczeniem śledczych w konsternację. Chodzi o spotkanie pomiędzy Dynamem Zagrzeb a szwedzką drużyną IFK Elfsborg rozegrane we wrześniu 2004 r. we wstępnej rundzie tych prestiżowych europejskich rozgrywek piłkarskich. Dynamo wygrało wówczas 2:0. Krzysztof S. twierdzi, że korupcyjnej propozycji nie przyjął i sędziował uczciwie. Choć jednocześnie przyznał, że spotkanie zakończyło się dokładnie takim wynikiem, jakiego sobie życzyła jedna z osób składających korupcyjną propozycję. – Badamy ten wątek sprawy – przyznają funkcjonariusze wydziału do walki z korupcją dolnośląskiej komendy wojewódzkiej, od wielu miesięcy pracujący nad sprawą piłkarskich łapówek. Sędzia Krzysztof S. jest jednym z setki podejrzanych w tym ogromnym śledztwie. Podczas przesłuchania 27 ma-rca tego roku opowiedział w szczegółach o złożonej mu korupcyjnej propozycji dotyczącej spotkania w Pucharze UEFA. „Około dwa–trzy tygodnie przed tym meczem zadzwonił do mnie sędzia Zbigniew M. (...) Powiedział, że jest kwota około 10 tys. euro dla mnie, jeśli Zagrzeb wygra. Zależało mu, by mecz był wygrany różnicą dwóch bramek" – zeznał Krzysztof S. Jego rozmówca przekonywał, że to czysto polska inicjatywa i nie stoi za nią żaden z zagranicznych klubów. Nie chciał ujawnić, od kogo pochodzi łapówka, ale sugerował, że od któregoś z zawodników Legii Warszawa. Dlaczego interesował go wynik meczu między Chorwatami a Szwedami? Prawdopodobnie postawił dużą sumę w zakładach bukmacherskich na dwubramkowe zwycięstwo drużyny z Zagrzebia. Chciał wykorzystać fakt, że arbitrem będzie polski sędzia i zarobić majątek. Niedługo później – relacjonował policjantom Krzysztof S. – zadzwonił kolejny oferent. Był to Krzysztof P. – znany wielkopolski arbiter. „Powiedział, że jest dla mnie kwota 10 tys. euro za pomoc w zwycięstwie Zagrzebia. (...) Zapytałem, kto za tym stoi, czy jest to bukmacherka? (...) Mówił, że to nie bukmacherka, lecz Dynamo chce się zabezpieczyć u sędziego" – opowiadał sędzia. Nie wiadomo, czy obaj niedoszli łapówkarze działali w porozumieniu, czy każdy na własną rękę. Dodajmy, że cała sędziowska trójka – Krzysztof S., Zbigniew M. i Krzysztof P. – to podejrzani o ustawianie piłkarskich meczów w krajowych rozgrywkach. Żaden z nich nie chciał z nami rozmawiać. Tłumaczyli się koniecznością zachowania tajemnicy śledztwa, do czego zobowiązała ich prokuratura. Ze względu na dobro śledztwa sprawą nie zajął się dotychczas wydział dyscypliny Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jego szef Michał Tomczak przyznał jednak w rozmowie z nami, że o sprawie wiedział. Wiadomo, że prokuratura ujawniła część materiałów, żeby wydział dyscypliny mógł ukarać niektóre zamieszane w korupcję kluby piłkarskie. – Prokuratura zobowiązała nas do trzymania informacji w tajemnicy, dlatego nikomu o tym nie powiedziałem – mówi mecenas Tomczak. – Znam jeszcze inne ciekawe wątki, o których na razie nikt nie wie. Prezes PZPN Michał Listkiewicz o rewelacjach sędziego Krzysztofa S. dowiedział się od nas. – Nic o tym nie wiedziałem. Czekam na oficjalną informację z prokuratury – twierdzi Michał Listkiewicz. Po chwili dodaje, że jeśli o tym napiszemy, to – nawet bez pisma z prokuratury – o przekręcie w Pucharze UEFA powiadomi władze europejskiego futbolu. – Tam jest komisja dyscyplinarna, która będzie musiała zająć się całą sprawą – mówi prezes PZPN. Przypomnijmy, że skandal w futbolu zaczął się niewinnie – wrocławska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie handlowania meczami przez kluby Zagłębie Lubin i Polar Wrocław. Przełom nastąpił w maju 2005 r., kiedy współpracujący z policją działacz Piotr Dziurowicz, prezes GKS Katowice i syn byłego szefa PZPN wręczył łapówkę za ustawienie dwóch meczów. W tej policyjnej prowokacji zatrzymany został Antoni F. zaraz po przyjęciu 100 tys. zł. Miał on być obserwatorem ustawianego meczu, czyli osobą wyznaczoną przez władze piłkarskie do oceny pracy sędziego. Cała Polska zobaczyła w dziennikach telewizyjnych moment zatrzymania i pliki banknotów ukryte w zapasowej oponie spoczywającej w bagażniku samochodu. Co ciekawe, to właśnie Antoni F. był sędzią technicznym pracującym obok płyty boiska w meczu Dynama Zagrzeb i szwedzkiej drużyny IFK Elfsborg w Pucharze UEFA. Kolejny przełom to zatrzymanie Ryszarda F. „Fryzjera". Według śledczych, ten były działacz klubu Amica Wronki kierował futbolową mafią. Brał pieniądze od klubów zainteresowanych „wydrukowaniem" meczu, a później opłacał sędziów i oceniających ich obserwatorów. Jako jedyny od ponad roku siedzi w areszcie, bo pozostali podejrzani wychodzili po złożeniu zeznań i wpłaceniu kaucji

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.