Domyślne zdjęcie Legia.Net

Polska piłka jest w dramatycznym stanie

Redakcja

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna

24.05.2007 06:45

(akt. 23.12.2018 03:56)

Pięć punktów przewagi w eliminacjach nad obecnym wicemistrzem Europy - Portugalią. Kilka fantastycznych spotkań reprezentacji. Czy polska piłka ma się dobrze? Wiara w coś takiego byłaby szczytem naiwności. Ostatnie sukcesy połączone z przyznaniem nam organizacji Euro 2012 doskonale maskują dramatyczny stan naszego futbolu - pisze Dziennik.
Im spojrzymy niżej, tym jest gorzej. Choć podobnie jak w przypadku pierwszej reprezentacji obraz tego, co dzieje się w światku juniorów, zamazuje bardzo dobra selekcja prowadzona przez trenerów młodzieżówek Globisza i Zamilskiego. I ich sukcesy - mistrzostwa Europy, czołowe miejsca na świecie, wygrane turnieje. Ale później talenty są wrzucane do jednego wora w piłce seniorskiej. I giną. Jak to możliwe, aby piłkarz, który w wieku 16 lat sięga po mistrzostwo Europy, nie był później w stanie zaistnieć nawet w trzeciej lidze? Takie marnotrawstwo zdarza się tylko w Polsce, bo nie ma u nas żadnego zunifikowanego systemu szkolenia. Nikomu to się obecnie nie opłaca. Nawet w czwartej lidze występują zatem obcokrajowcy zamiast wychowanków. Każdy chce wygrywać, nikt nie chce szkolić. Po co przez lata trenować zawodnika od wieku juniora, skoro można go kupić? Najlepiej za granicą, najlepiej przeciętnego. Tymczasem w wielu krajach mających znacznie większe tradycje swobód w przepływie zatrudnianych zawodników zawsze istniały ograniczenia. Po to, aby chronić swoich utalentowanych zawodników. I nie jest to żaden przejaw ksenofobii, lecz dbałość o własną przyszłość. Nasi trenerzy są zdolni, ale świat im ucieka. A ucieka dlatego, bo nie mają stworzonych elementarnych warunków do pracy. Nie mają gdzie trenować i za co. Na Wybrzeżu trener mistrzów Polski juniorów przy okazji prowadzi drużynę w piątej lidze i jest także trenerem konsultantem w A-klasie. W pewnym momencie doszedł bowiem do wniosku, że nie stać go na utrzymanie rodziny za 600 złotych płaconych najczęściej w ratach. Aby uciułać 2 tysiące, rozmienia się na drobne. I jak sam przyznaje, nie jest w stanie żadnej z tych prac wykonywać dobrze. Pasjonaci z dołu futbolowej piramidy z przyczyn ekonomicznych uciekają do góry albo zmieniają zawód. Potrzebna jest zdecydowana ingerencja rządu. Stworzenie odpowiedniej ustawy o kulturze fizycznej. Niekoniecznie trzeba patrzeć na bogatszych, warto sprawdzić, jak robili to mądrzejsi. Czeskie władze uznały, że dwie najważniejsze dyscypliny sportu to hokej i piłka nożna. Powstały ośrodki i system szkolenia obejmujący cały kraj, finansowany przez państwo. Potencjał mamy ogromy i nie jest tak, że każdy polski trener to zacofany gamoń. Ktoś mądry jednak tego Boruca, Matusiaka, Fabiańskiego czy Dudka dobrze wyszkolił, skoro za grube pieniądze kupiły ich najbogatsze europejskie kluby. Jak twierdzi jeden z polskich trenerów: "Jeśli grałeś kiedyś zawodowo w piłkę, skończyłeś AWF, znasz języki, jesteś odpowiednio zaangażowany i masz możliwość odbywania zagranicznych stażów, to nie sposób być gorszym trenerem od tych, którzy są na Zachodzie". Trener bramkarzy Andrzej Dawidziuk zupełnie nie był zaskoczony tym, czym próbował olśnić go sprowadzony przez Beenhakkera świetny skądinąd specjalista w tej dziedzinie Frans Hoek. Okazało się, że Dawidziuk ze swoimi zawodnikami robił dokładnie to samo w Szamotułach, co Holender w Ajaksie i Barcelonie. Futbol to co prawda - jak twierdzi Beenhakker - filozofia, ale za to banalnie prosta. Wystarczy mieć odpowiednią wiedzę, przejść na jasną stronę księżyca, myśleć pozytywnie. Ale jak to robić na kartofliskach? Ktoś może powiedzieć, że biadolenie o nierównych boiskach to banał, bo przecież za komuny wcale nie były lepsze. A goliliśmy wtedy wszystkich aż miło. Tyle że od tego czasu futbol poszedł zdecydowanie do przodu. Nawet najbardziej misternie zaplanowanych zajęć mistrzów strategii, takich jak Mourinho, Benitez czy Rijkaard, nie da się przeprowadzić na wertepach. Skonstatował to niedawno nasz holenderski selekcjoner, próbując zrobić pokazowe zajęcia na AWF. Mimo tego, że polska liga była przez lata skorumpowana aż do bólu (wtajemniczeni twierdzą, że niebawem liczba aresztowanych sięgnie 300), futbol wciąż jest w Polsce sportem numer jeden. 28 tysięcy biletów na ostatni mecz Lecha z Legią rozeszło się w ciągu dwóch godzin. Gdyby stadion mieścił dwa razy tyle widzów, miejsc i tak by zapewne zabrakło. Pięknie to wszystko wyglądało od wewnątrz, ale obok stadionu stały wozy opancerzone i polewaczki, które pamiętają jeszcze czasy, kiedy ZOMO rozpędzało demonstracje Solidarności. "To mecz piłkarski czy wojna" - mogłaby się zapytać osoba, która pojawiła się na stadionie pierwszy raz. Bezpieczeństwo na stadionach trochę się poprawiło, ale ciągle daleko od ideału. Minął miesiąc od przyznania nam mistrzostw Europy, a tak naprawdę poza samą decyzją nie mamy nic więcej. O, pardon! Jak doniósł "Dziennik", w Gdańsku jedna partia pokłóciła się z drugą o to, jak ma wyglądać jakiś pięćdziesiąty już komitet organizacyjny. "W ogniu słownych przepychanek pominięto, niestety, problem, którym jest budowa Baltic Arena" - napisał korespondent. Głupie to i irytujące strasznie. Bo przecież nie powinniśmy tracić czasu. Na transformacji ustrojowej w Polsce skorzystali wszyscy, tylko nie świat sportu. Euro 2012 jest szansą, aby polski futbol wrócił, i to na stałe, na europejskie salony. Prędzej czy później na pewno nastąpi eksplozja sukcesów drużyn klubowych, reprezentacji. Jak twierdzi Leo Beenhakker, Polska jest narodem stworzonym do gier zespołowych. My umiemy i lubimy kombinować...

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.