Pomeczowe komentarze - Skorża reaktywacja
26.08.2011 09:46
Marcin Komorowski - Przed rewanżem w Moskwie wiele osób nas skreślało. Mówiono, że w Moskwie nie mamy w starciu z Rosjanami większych szans. Te opinie, jak się okazało, były dla nas mocno krzywdzące. Ja mocno podkreślałem, że nie składamy broni i że jeszcze wszystko jest możliwe, bo jesteśmy dopiero na półmetku rywalizacji. Po drugim golu awans się od nas oddalił, ale cały czas powtarzałem sobie, że remis 2:2 da nam dogrywkę. I udało się! Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo najbliższe kilka miesięcy da nam kolejne mecze z silnymi rywalami. Biorąc pod uwagę, że w fazie grupowej Ligi Europy zagra jeszcze Wisła Kraków, zapowiada się bardzo fajny okres dla polskiej piłki klubowej.
Antoni Bugajski (dziennikarz Przeglądu Sportowego) - Dwa lata temu Skorża znalazł się w najgorszym momencie swojej trenerskiej kariery. Jego Wisła odpadła z walki o Ligę Mistrzów z Levadią Tallinn. W tym miejscu krytykowaliśmy trenera, który zaprowadził mistrza Polski na europejskie manowce. Zresztą później stracił pracę pod Wawelem, bo w następnym sezonie okazało się, że również w polskiej lidze Wisłę leje każdy, kto sobie tego szczerze zażyczy. Skorża z dyżurnego kandydata na selekcjonera reprezentacji Polski coraz bardziej stawał się trenerem, który dużo chce, ale niewiele może - świetnie tę zależność ilustrował poprzedni sezon, kiedy Skorża pracował już w Legii i przegrał z nią aż jedenaście ligowych meczów. Jakimś cudem ocalił jednak posadę. Nie oszukujmy się - tylko dlatego, że właściciel Legii poskąpił pieniędzy na zatrudnienie następcy. Ale w tym nowym sezonie Skorża jest już innym człowiekiem. Coś w nim pękło. Nabrał dystansu do otoczenia, a przede wszystkim pewności siebie. Paradoksalnie zyskał ją dzięki takim piłkarzom jak Michał Żewłakow czy Danijel Ljuboja, choć zdawało się, że to oni będą rządzić nie tylko szatnią, ale również trenerem. Maciej Skorża pucharowymi meczami pięknie się obronił. Chciałoby się napisać: „odzyskał należne mu miejsce w hierarchii trenerów", ale to przecież zbyt patetyczne.
Rafał Zarzycki (felietonista Gazety Wyborczej) - Wczoraj Legia przeszła do historii. W momencie kiedy pokonuje się wyżej notowanego rywala na wyjeździe, przegrywając 0:2, to żadne analizy nie mają sensu. Takiego triumfu nie powstydziłby się żaden klub na świecie! Doprawdy trzeba być prawdziwym herosem, aby powstać z kolan w tak niesprzyjających okolicznościach. Każdy, kto brał udział w wyprawie moskiewskiej, tworzył chwałę Legii. Nie mam, niestety, miejsca, by napisać o wszystkich. Największą przyjemność sprawił mi Maciej Rybus - według mnie Man of the Match. Zagrał genialnie i bynajmniej nie chodzi jedynie o cudowną bramkę. Ta dynamika, ta odwaga, ta zadziorność. Ten chłopak wyglądał jak Terminator, którego nie da się zatrzymać. W takiej chwili należy być uczciwym i podziękować trenerowi Urbanowi za to, że kiedyś dał mu szansę. A sam piłkarz powinien poważnie przemyśleć, czy dla takich pięknych chwil nie warto czasami wcześniej położyć się spać.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.