Powiało Europą
10.05.2002 22:55
Liga już praktycznie zakończyła swe rozgrywki, zostały tylko rewanżowe spotkania baraży. Kilka minut temu Wisła zdobyła Puchar Polski, a jej piłkarze odgrażają się, że w finale Pucharu Ligi zrewanżują się Legii za odebranie mistrzostwa. Jak będzie, zobaczymy...
Jednak ostatnie tygodnie pokazały, że tytuł tego artykułu nie jest tylko pobożnym życzeniem, gdyż jak widzieliśmy wszyscy, troszkę się w tej naszej ekstraklasie pozmieniało na lepsze. Okazało się, że nie można rozegrać tylko dwóch, trzech genialnych spotkań, aby zdobyć prymat. Teraz potrzebna jest wysoka, ale też i równa forma we wszystkich ligowych kolejkach. Właśnie dlatego reforma odważnie wprowadzona przez PZPN dała Legii szansę na upragniony triumf. Przecież z 3 przegranych spotkań w tym sezonie, dwa razy nasz zespół doznał klęski z rąk Śląska, który w przyszłym sezonie grać będzie w II lidze. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby takich drużyn Legia na swej drodze spotkała więcej. To takie małe nawiązanie do wydarzeń z wielu poprzednich rozgrywek, kiedy pomimo wspaniałych spotkań z tymi silniejszymi, przegrywaliśmy z Górnikiem, Stomilem, Orlenem czy Bóg wie kim jeszcze. Teraz na szczęście nikt nie był w stanie odebrać tego, na co stołeczny klub zasłużył, a raczej zasłużyli przede wszystkim jego kibice, którzy od tylu lat nieprzerwanie wierzyli w końcowy sukces. I doczekali się. Doczekali się silnego zespołu, najlepszego w kraju, potrafiącego rozgrywać wspaniałe spotkania u siebie i na wyjeździe, a także w europejskich pucharach (choć może rewanż w Walencji pominiemy). Legii sprzyjało też w końcu szczęście, które w ostatnich latach stadion przy Łazienkowskiej omijało szerokim łukiem. Okazało się, że po raz pierwszy od dawna nie było prawie żadnego chybionego transferu, poza boskim Marijanem G. no i częściowo Yahayą. Spłacili się w zupełności Omeljańczuk, Svitlica, Stanew. A na zupełną gwiazdę wyrósł, sprowadzony do Warszawy jako "zapchajdziura", Vukovic. Ci obcokrajowcy wprowadzili na nasze boiska grę, jaką wcześniej mieliśmy okazję głównie oglądać w telewizyjnych transmisjach z Francji czy Hiszpanii. Do poziomu kolegów dostosowali się też w końcu nasi rodzimi gwiazdorzy. Czarek Kucharski był klasą sam dla siebie, Sokołowski z Kiełbowiczem godnie zastąpili Karwana i Wróblewskiego, Murawski udowodnił wszystkim, że nie ma lepszego defensywnego pomocnika nad Wisłą. Do elementu szczęścia należy dodać również Franka Smudę, który w popisowy sposób "przygotował" zespół "Białej Gwiazdy", umożliwiając Legii odrobienie lwiej części strat. Kiedy team z Reymonta złapał wreszcie formę, mógł już tylko oglądać plecy pewnie liderujących legionistów. To potwierdziło tylko przekonanie, że murowanym faworytom jest strasznie trudno. Nie tylko w Polsce, przecież Manchester, Real, Inter, Bayern też są wielkimi przegranymi tego sezonu. Oczywiście nie śmiem porównywać do tych zespołów Wisły.
Faworyci zawiedli też w grupie spadkowej. Groclin po olbrzymich wzmocnieniach, dopiero w ostatniej kolejce uratował się przed barażami, Radomsko z Wojciechowskim, Banaczkiem, Matyskiem i Moskalewiczem jest o krok od drugiej ligi. W końcu nasza ekstraklasa stała się ciekawa, choć wolałbym jednak oglądać dalej zespół z Radomska niż Szczakowiankę, która nawet nie ma trybun na swym stadionie. Wróćmy jednak do tej Europy. Oto w pierwszej części sezonu, nasze eksportowe teamy - Legia i Wisła zanotowały bardzo dobre rezultaty na arenie międzynarodowej. Najpierw piękne spotkanie z Barceloną, które przy większej dyscyplinie taktycznej można było wygrać, potem mecze Legii z Walencją i Wisły z Interem ( a właściwie po jednym ze spotkań). Rozgrywki ligowe też miały swoje szlagiery. Mecz Legii z Amiką, z Polonią, oba z Wisłą, dwumecz finału Pucharu Polski... A cały czas wszyscy mają nadzieję na finał PL Legia - Wisła. Byłoby to wspaniałe zakończenie jakże udanego dla polskiej i warszawskiej piłki sezonu, w którym naprawdę nastąpił duży postęp. Oby ta tendencja zwyżkowa została ukoronowana przyszłorocznym awansem naszej drużyny (oczywiście po wzmocnieniach) do Champions League. Czego Wam i sobie życzę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.