Powrót na szczyt
22.02.2007 08:26
Już mógł być gwiazdą. Przebojem wszedł do drużyny, a na dodatek jest warszawiakiem. - Nie wytrzymałem psychicznie - mówi Smoliński, który dostał drugą szansę. Od dwóch lat <b>Marcin Smoliński</b> nie ma szczęścia. Najpierw borykał się z kontuzjami. Potem nie utrzymał się w kadrze pierwszej drużyny i został wypożyczony do Odry Wodzisław, gdzie miał się ogrywać. W ciągu 12 miesięcy wystąpił tylko w 11 spotkaniach.
Wiele zrozumiał
Po jesieni obecnego sezonu wrócił do Legii i wszystko wskazywało na to, że ponownie będzie musiał szukać klubu. Tuż przed wyjazdem na obóz do Mrągowa rozmawiał z trenerem Dariuszem Wdowczykiem. Przyjął warunki: ma zostać w drużynie i walczyć.
W czasie obozów przygotowawczych "Smoła" starał się z całych sił, przekonać do siebie trenera. Wdowczyk to dostrzegł i włączył go do 23-osobowej kadry.
- Nie mam żadnych zastrzeżeń do Marcina i zgłosimy go do rozgrywek ligowych, chociażby z tego względu, że mamy trochę problemów. Kontuzjowani są Junior i SzałachowskL Po powrocie z Hiszpanii dowiemy się, który z nich szybciej wróci do drużyny. Wtedy go zgłosimy do ligi, a drugi nie zagra do końca sezonu. Po tym, co Marcin pokazał na treningach i w sparingach, uznaliśmy, że zasługuje na szansę. Dostaje ją więc i mam nadzieję, że ją wykorzysta - mówi szkoleniowiec.
- Bardzo się z tego cieszę. Moja praca przyniosła efekty. Poza tym wiele rzeczy zrozumiałem. W takim klubie, jakim jest Legia, trzeba bardzo się starać Nie oznacza to, że wcześniej nie przykładałem się do treningów. Ale żeby wykorzystać szansę gry w Legii, trzeba się temu poświęcić - przyznaje.
Bzdury o dyskotekach
Po bardzo dobrej rundzie jesiennej sezonu 2004/05 Smoliński otrzymał piłkarskiego Oscara. Został uznany odkryciem roku. Od tamtej pory zaczął tracić miejsce w składzie. Zastanawiano się, czy zawodnik nie popadł w samouwielbienie, donoszono o jego rzekomych nocnych eskapadach. - Oczywiście, że chodziłem na dyskoteki jak każdy młody człowiek. Tyle że wielu ludzi dorabiało do tego dziwne teorie, które nie były zgodne z prawdą. Dla kibica nie jest ważne, że idziesz sobie potańczyć i że w szklance, którą trzymasz w dłoni, jest sok. Pisano, że odbiła mi szajba, a to wcale nie było prawdą. Wszystko jest dla ludzi. Niektórym się wydaje, że piłkarz to taki robot, który ma grać i trenować. Dlatego teraz zaprzestałem wizyt nie tylko w dyskotekach, ale także restauracjach - twierdzi. - Nawet na moim podwórku na Bródnie potrafili na ścianach nabazgrać coś złego na mój temat. Jako warszawiak, miałem łatwiej w Legii, wszyscy mnie wspaniale przyjęli, ale i więcej ode mnie wymagano - dodaje.
Obok Kowalczyka
W zespole z Łazienkowskiej bardzo rzadko się zdarza, aby zawodnik przed ukończeniem 20 lat przebił się do podstawowego składu. Smolińskiemu się to niegdyś udało. Przed nim tej sztuki dokonał Wojciech Kowalczyk, z którym "Smoła" wychował się na jednym osiedlu. Mimo tego obaj nie darzą się jakąś szczególną sympatią.
- Doszło kiedyś między nami do pewnej scysji, ale ja Wojtka szanuję. Jakby przyszedł do mnie, to podałbym mu rękę. Był świetnym piłkarzem, chciałbym osiągnąć tyle co on. Przyjaciółmi nie będziemy, ale zawsze będzie w jakimś stopniu kolegą -wyjaśnia.
Odkąd Wdowczyk zakomunikował Smolińskiemu o tym, że zostanie włączony do kadry pierwszej drużyny, w piłkarza wstąpiły nowe siły. W meczach kontrolnych prezentuje się dobrze, ze Spartą Praga udanie zastąpił Aleksandara Vukovicia. Mimo tego ma być alternatywą dla Rogera na lewej pomocy. - Od początku swojego pobytu w Legii trener widzi mnie właśnie na tej pozycji. Mnie też to pasuje, ale jeśli będzie taka potrzeba, to mogę zagrać na środku czy prawej pomocy - twierdzi
Bez pustych słów
W tym roku piłkarz skończy 22 lata. Jego zdaniem to już najwyższy czas, żeby udowodnić, iż rzeczywiście zasługuje na pochwały sprzed lat. - Można powiedzieć, że przez ten czas dorosłem. Wiem, na czym polega profesjonalizm - deklaruje.
Trener Wdowczyk jest zadowolony z tego, co mówi jego zawodnik. - Oby to nie skończyło się tylko na słowach. Tak, jak jesteśmy zadowoleni z Maćka Korzyma, z tego co i jak robi, tak samo chciałbym, aby było w przypadku Marcina. Niech to nie będą puste słowa, ale poparte pracą i czynami - przyznaje.
Przychodząc do Legii z Targówka Smoliński wykonał bardzo duży krok w swojej karierze. Ale potem się cofnął. Teraz chce odzyskać pozycję. - Muszę z powrotem wejść na ten szczyt -kończy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.