Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

10.08.2009 10:39

(akt. 17.12.2018 08:57)

Poniedziałkowa prasa co zrozumiałe traktuje o wczorajszym meczu Arki z Legią Podkreślany jest fakt, ze zwycięstwo zostało odniesione w męczarniach, ale także to, że legioniści po dwóch kolejkach mają komplet punktów i nie stracili jeszcze bramki. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: <i>Przegląd Sportowy</i> - Strzał Rybusa przesądził o wygranej legionistów; <i>Gazeta Wyborcza</i> - Chinyama wróć; <i>Rzeczpospolita</i> - Na trójkę nie mam mocnych; <i>Trybuna</i> - Równym krokiem; <i>Polska The Times</i> - Gołowąs Maciej Rybus strzelił jak stary wyga; <i>Fakt</i> - Wspaniały strzał Rybusa; <i>Super Express</i> - Bohater Rybus. <br>Bramka Macieja Rybusa <a href=http://ekstraklasa.tv/ekstraklasa/10,91850,6911126,2__kolejka__Arka___Legia_0_1__Rybus.html class=link target=_blank>kliknij tutaj</a>
Przegląd Sportowy - Długo wydawało się, że bardzo defensywnie ustawiona i grająca w obrzydliwy anty futbol Arka zdoła urwać faworyzowanej Legii punkty. Piłkarze Jana Urbana zagrali wczoraj w Gdyni o wiele gorzej niż w miniony czwartek przeciwko Broendby Kopenhaga, ale do Warszawy wrócili z trzema punktami. Tylko i wyłącznie dzięki pięknemu uderzeniu Macieja Rybusa z rzutu wolnego. Trener gospodarzy Marek Chojnacki postawił na defensywę i to niesamowicie skomasowaną. A doskonale wie, jak to robić, przecież w najwyższej klasie rozgrywkowej rozegrał 452 mecze jako obrońca. Wiedząc jakim potencjałem w środku pola dysponują legioniści, czwórce obrońców dał jeszcze do pomocy wspomnianego Mrowca, a pozostali dwaj rozgrywający, czyli Bartosz Ława i Marcin Budziński częściej pracowali w destrukcji niż próbowali konstruować akcje ofensywne. Gazeta Wyborcza - Od 30. min legioniści rządzili w środku boiska, na bramkę Arki sunął atak za atakiem, ale Mięciel nadal był kompletnie niewidoczny. W pierwszej połowie pokazał się tylko raz - kiedy zepsuł dobre prostopadłe podanie Macieja Iwańskiego. Wyszedł na dobrą pozycję, ale strzelił zbyt lekko po ziemi. Andrzej Bledzewski bez problemu złapał piłkę. W drugiej połowie przewaga Legii była już miażdżąca, ale znów atakowali wszyscy oprócz Mięciela. W 62. min napastnik Legii cofnął się po piłkę do środka boiska i chciał ją zagrać na prawą stronę do Miroslava Radovicia. Podał za mocno, niecelnie, piłka wypadła na aut. Po tym zagraniu trener Legii Jan Urban już nie wytrzymał - zawołał do zmiany Paluchowskiego. - "Miętowy" pracował tyle, ile mógł. Oczywiście spodziewamy się po nim więcej, ale tym razem się nie udało - ocenił Urban. - Trudno grać przeciwko drużynie, która przez 90 minut broni się na swojej połowie. Wiedzieliśmy, że w tym meczu o wyniku może decydować jedna sytuacja - czy to akcja czy stały fragment gry. Dobrze, że w końcu udało nam się strzelić bramkę. Jeśli chodzi o mnie, to wierzę, że szybko się przełamię, może już w następnej kolejce. Oczywiście jeśli zagram - mówił po meczu Mięciel. Mięciela i Legię uratował najlepszy na boisku Maciej Rybus, który genialnie wykonał rzut wolny (po faulu na Radoviciu). Rybus uderzył lewą nogą nad murem, a Bledzewski był bez szans. Fakt - Gospodarze jedyne realne zagrożenie pod bramką Jana Muchy stworzyli dopiero w doliczonym czasie gry kiedy, z około 25 metrów na bramkę uderzał Robert Bednarek. Wtedy było już 0:1, bo Maciej Rybus fantastycznie wykonał kilka minut wcześniej rzut wolny. Dobrze dotychczas broniący Andrzej Bledzewski tylko się przyglądał, jak uderzona lewą nogą piłka szybuje w okienko bramki. - W pierwszej połowie graliśmy słabiej w ofensywie. Na drugie 45 minut wyszliśmy skoncentrowani, a bramka udokumentowała naszą dominację. Na pewno wywożę z Gdyni miłe wspomnienia stwierdził po spotkaniu szczęśliwy Rybus.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.