Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd Prasy

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.08.2007 10:56

(akt. 22.12.2018 10:28)

Wczorajsze zwycięstwo Legii jest szeroko komentowane przez dzisiejsza prasę. Oto kilka tytułów prasowych: Dziennik - Szczęściarz Bartłomiej ; Dziennik Łódzki - Widzewski gol dla Legii ; Fakt - Grzelak znów upokorzył ŁKS ; Gazeta Wyborcza - Legia za silna dla ŁKS, Słaba Legia liderem ; Przegląd Sportowy - Gola na ... ulewę ; Rzeczpospolita - Czwarte zwycięstwo Legii bez straty gola ; Super Express - Legia znów liderem ; Trybuna - Nadal bez strat ; Życie Warszawy ŁKS - Legia 0:1
Rzeczpospolita - Legia przełamuje złe serie. Tydzień temu wygrała u siebie z Groclinem pierwszy raz od siedmiu lat. W piątek - po dwunastu latach pokonała w Łodzi ŁKS. Czwarty mecz w lidze, czwarte zwycięstwo, a do tego bez straty gola - to naprawdę imponujący początek sezonu w wykonaniu piłkarzy prowadzonych przez Jana Urbana. Ostatnio równie dobrze Legia rozpoczęła sezon w 1995 roku. Z czterech zwycięstw w obecnych rozgrywkach aż trzy kończyły się wynikiem 1:0, co dowodzi, że w Warszawie mają jednak, nad czym pracować. Trener gospodarzy Wojciech Borecki stwierdził, że bardziej sprawiedliwym rezultatem byłby remis, a sędzia Paweł Gil kilkoma decyzjami skrzywdził jego drużynę. Chodziło przede wszystkim o niepodyktowanie rzutu karnego, jaki należał się łodzianom po zagraniu Edsona ręką w polu karnym. Wcześniej gospodarze zmarnowali jednak dwie doskonałe okazje do pokonania Jana Muchy. Decydującą akcję meczu przeprowadzili w 50. minucie byli piłkarze Widzewa: Jakub Wawrzyniak podał do Bartłomieja Grzelaka, a jego strzał dał Legii kolejne trzy punkty. Życie Warszawy - Zawsze dobrze grało mi się na stadionie ŁKS. Lubię na nim strzelać gole. Obiecuję, że i tym razem tak będzie - zapowiadał przed meczem były napastnik ŁKS i Widzewa. Słowa dotrzymał, choć przez cały mecz musiał wysłuchiwać niewybrednych epitetów pod swoim adresem. Kibice ŁKS nie zapomnieli, że opuścił ich zespół, by po dwóch latach wzmocnić lokalnego rywala, a później przenieść się do znienawidzonej Legii. Grzelak stadion mógł jednak opuszczać zadowolony - dzięki jego bramce Legia wygrała na obiekcie przy al. Unii po raz pierwszy od 1994 roku. - Mam jakieś szczęście do meczów ze swymi byłymi drużynami. Co zagram przeciwko jednej z nich, to strzelam gole. Przeprowadziliśmy firmową akcję jak w derby Łodzi, gdy z Wawrzyniakiem graliśmy w barwach Widzewa przeciwko ŁKS. Wtedy też Kuba dośrodkował, a ja zdobyłem gola - komentował Grzelak. Tuż po tym, jak w 50. minucie Legia uzyskała prowadzenie, nad stadionem przeszła ulewa. Sędzia coraz częściej musiał upominać graczy żółtymi kartkami. Najbardziej ucierpiał Marcin Klatt, który kończył mecz z opatrunkiem na głowię. Były gracz Legii też chciał się zemścić na swym byłym klubie. Bezskutecznie. Nie tylko Grzelak i Klatt mieli w piątek coś do udowodnienia. Także Tomasz Kłos i Kamil Grosicki. A wszystko przez piękną Sylwię ze Szczecina. Najpierw była sympatią piłkarza ŁKS, a później przez niespełna trzy miesiące zawodnika Legii. W ostatnich dniach wróciła do Kłosa. W piątek obserwowała poczynania swoich mężczyzn z trybun stadionu. Do rękoczynów nie doszło. Obaj piłkarze walczyli bark w bark jak prawdziwi mężczyźni. Zaledwie 19-letniemu Grosickiemu udało się nawet powalić o 15 lat starszego Kłosa na boisko. Po zdobyciu gola legioniści tradycyjnie cofnęli się i liczyli na kontrataki. Mogli zostać za to skarceni, ale znów fantastycznymi interwencjami popisywał się Jan Mucha i Legia mimo desperackich ataków ŁKS zdobyła trzy punkty. Liderem ligi pozostanie co najmniej do soboty wieczorem, gdy Wisła rozpocznie mecz z Widzewem w Łodzi.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.