Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy

Marcin Gołębiewski

Źródło:

15.09.2006 06:40

(akt. 24.12.2018 22:42)

Po wczorajszym remisie prasa nie oszczędza trenera Legii oraz piłkarzy. Niektóre gazety informują nawet o zmianie szkoleniowca warszawskiego zespołu, który może poprowadzić zespół mistrzów Polski już w spotkaniu rewanżowym z Austrią Wiedeń. Oto kilka tytułów: Odebrali im skrzydła - <i>Dziennik</i>, Słabsi od słabych - <i>Gazeta Wyborcza</i>, Gra bez głowy - <i>Rzeczpospolita</i>, Tylko kibice pokazali pazury - <i>SuperExpress</i> , Dzieci we mgle - <i>Przegląd Sportowy</i>.
Dziennik: Legia Warszawa po słabym meczu zremisowała 1:1 z Austrią Wiedeń i jest o krok, by pożegnać się z rozgrywkami Pucharu UEFA. Możliwe, że w drugim meczu z mistrzami Austrii legionistów poprowadzi nowy trener. Rok temu zmiana trenera odmieniła drużynę. Dlatego właściciele klubu Mariusz Walter i Jan Wejchert myślą o zmianach. Nowym trenerem Legii ma być Stefan Majewski. Gazeta Wyborcza: Drużyna Dariusza Wdowczyka gra w tym sezonie słabo, ale tak beznadziejnie jak w pierwszej połowie wczorajszego meczu nie grała dawno. To nie była drużyna, tylko jedenastu przypadkowych ludzi, którzy po raz pierwszy umówili się "na piłkę". Piłkarze biegali na zwolnionych obrotach, Brazylijczycy podawali od niechcenia, głównie niecelnie, nic dziwnego, że Legia miała problemy z dojściem pod bramkę. O strzale czy choćby groźnej sytuacji mowy nie było. Austriakom nie chciało się atakować, przyjechali do Warszawy po remis. Ale grzechem byłoby nie korzystać z błędów mistrzów Polski. Rzeczpospolita: Po bardzo słabym meczu Legia tylko zremisowała z Austrią Wiedeń 1:1, zmniejszając swoje szanse na awans do fazy grupowej Pucharu UEFA. Legioniści powinni w Warszawie zwyciężyć, żeby na rewanż jechać bez obaw. Tymczasem Dariusz Wdowczyk ustawił drużynę w niezrozumiały sposób, z jednym napastnikiem Sebastianem Szałachowskim, który zresztą znacznie lepiej czuje się jako pomocnik. Przez całą pierwszą połowę Szałachowski pętał się po polu karnym, nie mając w starciu z kilkoma obrońcami naraz żadnych szans. Raz, po dobrym prostopadłym podaniu, Hill bez problemów wybił mu piłkę. W innej sytuacji, po dośrodkowaniu Miroslava Radovicia, Polaka uprzedzili obrońcy i bramkarz. I to było wszystko, co Szałachowski zrobił. W przerwie trener zdjął go z boiska, chociaż może na innej pozycji ten piłkarz byłby bardziej pożyteczny. Niestety, cała Legia grała tak, jakby nie miała trenera. Słabi, mało ambitni piłkarze, prezentowali się jak grupa nieznanych sobie chłopaków, którzy spotkali się po raz pierwszy przed meczem i nie bardzo wiedzieli, na co kogo stać. Niedokładne podania, ani jednej składnej akcji, totalny chaos, którego nikt nie był w stanie uporządkować. Legia gra w Wiedniu za dwa tygodnie. W starciu dwóch słabych drużyn wszystko jest możliwe. Życie Warszawy: Legia tylko zremisowała 1:1 w I rundzie Pucharu UEFA z Austrią. Ten wynik stawia warszawski zespół w dość trudnej sytuacji przed spotkaniem rewanżowym w Wiedniu (za dwa tygodnie). Słowa uznania należą się legionistom tylko za drugą połowę. Gdzie ta Legia z wiosny? - pytali kibice, którzy przyszli na stadion przy Łazienkowskiej dopingować swoją drużynę. Gdzie ta Legia z wiosny? Tej Legii nie ma. Teraz jest Legia donosicieli, obrażalskich, bawiąca się i źle przygotowana do sezonu. Piłkarze piorą brudy z szatni w prasie, trener dwa dni przed meczem oskarża piłkarzy o picie i swawole. Czy w takiej atmosferze można wygrać? Nie! Na boisku zobaczyliśmy dwa zespoły mistrzów krajów, ale po tym, co drużyny pokazywały, można było przypuszczać, że jest to spotkanie najwyżej słabych pierwszoligowych drużyn. Sędzia nie podyktował karnego za faul na Radoviciu. Strzały Edsona, Choto i Włodarczyka nieznacznie mijały bramkę rywali. Legioniści walczyli do ostatniej minuty, ale gol nie padł. Za dwa tygodnie w Wiedniu muszą wygrać lub zremisować, strzelając więcej niż jednego gola. Z grą jak w pierwszej połowie nie mają czego szukać w Austrii. Jeżeli zaprezentują się tak, jak po przerwie, cień szansy na awans jest. Przegląd Sportowy: Legia - Austria 1:1. W pierwszej połowie mistrzowie Polski byli zupełnie zagubieni. Za dwa tygodnie rozstrzygnie się przyszłość tej drużyny. Na początku meczu Legia wystąpiła w nowym systemie gry - z dwoma defensywnymi pomocnikami i jednym napastnikiem, Sebastianem Szałachowskim (z lewej, obok Florian Metz) - jakby grała z Barceloną. Kiedy spotykają się ze sobą zespoły, które od dłuższego czasu zawodzą na całej linii, zdarza się, że w meczu pada remis. Na przykład taki, jak w tym czwartkowym, z udziałem dwóch słabeuszy, na Łazienkowskiej. A przecież zarówno Legia, jak i Austria w maju wygrały swoje ligi, po wakacjach zaś z nadziejami przystąpiły do obrony tytułów i podboju Europy. Od tamtej pory jednak oba zespoły zdążyły się już przekonać, że od Ligi Mistrzów dzieli je przepaść, a również na krajowym podwórku można zebrać cięgi. Ale to, dlaczego niemal od każdego wiedeńczycy dostają baty, w Polsce nikogo specjalnie nie obchodzi. Za to, skąd się biorą kiepskie wyniki w lidze i pucharach Legii, interesuje jak najbardziej. Nie chce się wierzyć, że piłkarze grają przeciwko trenerowi. Tak samo zresztą jak w to, że Legia do sezonu jest dobrze przygotowana. Bardziej wiarygodne - niestety - wydaje się, że sportową formę piłkarze gubią w nocnych lokalach, a ich współpraca z trenerem najzwyczajniej w świecie się nie układa. Czy zatem w tej sytuacji, po remisie w Warszawie, można wierzyć w awans do fazy grupowej Pucharu UEFA? Można, bo Austria od słabej Legii jest chyba jeszcze słabsza.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.