Przegląd prasy + bramki z meczu
17.08.2010 08:32
Gazeta Wyborcza - Do 77. minuty prowadzili goście, bo już pierwsza akcja meczu wstrząsnęła drużyną Legii. Była odwzorowaniem nieporadnej gry całej drużyny. Marcin Komorowski wpadł na Macieja Rybusa, ich zderzenie wykorzystał pomocnik Cracovii, który wyłożył piłkę stojącemu dwa metry od bramki Bartoszowi Ślusarskiemu. Antolović cudem obronił strzał. Odbitą piłkę mógł jeszcze wybić Artur Jędrzejczyk, ale kopnął w nogi piłkarza Cracovii i sędzia podyktował karnego. Ślusarski strzelił pewnie. O ile piątkowe0:3 z Polonią Warszawa było kubłem zimnej wody na rozgrzane głowy piłkarzy Legii, o tyle bramka stracona z Cracovią była gorsza niż wiadro lodu wysypane na rozpalone plecy.
Rzeczpospolita - Mecz oglądało ok. 15 tys. kibiców, czego młodzi kibice nie pamiętają. Na Łazienkowską trudno dojechać, korki tworzą się od placu Konstytucji i na Wisłostradzie. Jak już się dotrze, nie ma gdzie postawić samochodu. Ale potem można po ludzku iść do baru i zrobić zakupy w prawdziwym sklepie klubowym Legii. Z trybuny wschodniej (tam dawniej była Żyleta) widać piękną panoramę Warszawy: od Riviery przez wieże kościoła na placu Zbawiciela, Marriott po Pałac Kultury. Tak będzie do wiosny. Potem panoramę zasłoni ostatnia trybuna. Atmosfera jest znakomita, a będzie jeszcze lepsza, kiedy Legia zacznie lepiej grać.
Legia po stracie gola długo nie mogła się pozbierać. Dudzic bez problemów radził sobie z obrońcami, dwa jego strzały obronił Antolović, nieoczekiwanie najlepszy zawodnik Legii. Warszawianie z każdą minutą grali lepiej, też mieli świetne sytuacje. Na kwadrans przed końcem strzałem głową po rzucie rożnym wyrównał Marcin Komorowski. Cracovia myślała głównie o utrzymaniu remisu. Jej bramkarz Marcin Cabaj trochę w tym przesadził, zwlekając z wprowadzeniem piłki do gry. Ma na to sześć sekund, a wznowienie gry zajęło mu nieco więcej. Sędzia Daniel Stefański, który do tej pory nie zwracał na takie drobiazgi uwagi, tym razem odgwizdał rzut wolny pośredni, około 15 metrów od bramki. Maciej Iwański trafił w dolny róg, Legia wygrała 2:1 i było po meczu.
Przegląd Sportowy - Legia mogła przegrać, ale za sprawą Macieja Iwańskiego stało się inaczej. Najpierw asystował przy bramce Marcina Komorowskiego, a w doliczonym czasie dał swojej drużynie trzy punkty. I jeśli czuł się urażony tym, że trener pominął go przy ustalaniu składu na poprzednie spotkanie, na boisku dał najlepszą odpowiedź. Jednak przed Maciejem Skorżą jeszcze ogrom pracy. Bo tym razem jeszcze się udało, ale jeśli legioniści nie poprawią gry, może skończyć się to dla nich źle.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.