prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Brown Forbes skarcił Legię

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

30.08.2021 09:45

(akt. 30.08.2021 09:47)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Wisły z Legią w Krakowie. Podkreślana jest bezradność mistrzów Polski w pierwszej połowie meczu oraz fakt, że w po zmianie stron legioniści mieli przewagą, ale nie potrafili zamienić jej na bramkę. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Do trzech razy sztuka; Fakt - Dzień Brown Forbesa; Gazeta Polska Codziennie - Legia w końcu sobie odpocznie; Super Express - Brown Forbes skarcił Legię; Sport - Biała Gwiazda świeci jasno.

Przegląd Sportowy - Pod Wawelem Legia zakończyła rozpoczęty 7 lipca meczowy maraton. Starcie z Wisłą było jej 13. występem w sezonie, ale dopiero czwartym w ekstraklasie. Dla porównania Biała Gwiazda rozgrywała w niedzielę swój szósty mecz podbudowana zwycięstwem w Łęcznej w poprzedniej serii. Legii też dała radę, o czym zadecydowała świetna postawa w pierwszej połowie. Po zespole Adriana Guli było widać ogromny głód futbolu i gigantyczne zaangażowanie. W pierwszych 45 minutach przebiegli prawie 60 km. W całym meczu ponad 117, a goście ponad 110. Osłabiona kadrowo Legia była bezradna w ofensywie - do przerwy nie oddała celnego strzału. Straciła tylko jednego gola, a mogła i powinna więcej. Nim Felicio Brown Forbes w końcu pokonał Artura Boruca po jego strzałach piłka odbijała się najpierw od poprzeczki, a potem od słupka. Aż w końcu wykorzystał podanie od Yawa Yeboaha, które poprzedziła strata Bartosza Slisza.

Problemem Legii byli tym razem wahadłowi pomocnicy. Na prawej strome wystąpił Artur Jędrzejczyk, na lewej ustawiony był Mateusz Hołownia - obaj lepiej czują się jako stoperzy, choć ten drugi przynamniej próbował dośrodkowań. Niesieni dopingiem wiślacy kontrolowali spotkanie - nie pozwalali legionistom zbliżać się pod swoje pole karne i sami wyprowadzali groźne akcje po których w polu karnym przyjezdnych było gorąco.
Strata do liderów rośnie W przerwie trener mistrzów Polski postanowił zmienić dwóch zawodników oraz ustawienie i zaatakować. Ernest Muci oddał celny strzał, ale Paweł Kieszek nie dał się zaskoczyć. Zespół z Warszawy poruszał się po boisku żwawiej, szybciej, z większą energią, ale wyrównać nie zdołali. Mahir Emreli co prawda trafił do siatki, ale przed uderzeniem o jego stopę potknął się Michał Frydrych i sędzia - po sprawdzeniu VAR - uznał, że reprezentant Azerbejdżanu faulował Czecha. Na więcej zespołu Michniewicza już nie było stać - strata do liderów rośnie. Po dobrym występie w europejskich pucharach, zwycięstwie ze Slavią Praga i awansie do grupy Ligi Europy, mistrzowie kraju nie dali rady ambitnej Wiśle.

Fakt - Legia walczy na kilku frontach, ale nigdzie nie zamierza odpuszczać. Odprawiła z kwitkiem w eliminacjach Ligi Europy Slavie Praga, to tym większe byty apetyty w starciu ligowym z Wisłą w Krakowie. Szyki mistrzom Polski pomieszał jednak Felicio Brown Forbes. Napastnik gospodarzy najpierw trafił w poprzeczkę, potem w słupek i wreszcie do bramki Legii.

Gazeta Polska Codziennie - To nie był dobry mecz w wykonaniu mistrzów Polski. Legia Warszawa przegrała w Krakowie z Wisłą Kraków 0:1. Za usprawiedliwienie dla zespołu Czesława Michniewicza można uznać tylko to, że po czwartkowym spotkaniu ze Slavią Praga piłkarze mieli na odpoczynek tylko piątek i sobotę. Legia Warszawa ostatnio częściej gra w europejskich pucharach niż w polskiej ekstraklasie. Mecz 6. kolejki był dla Legii dopiero czwartym w tym sezonie. Mistrzowie Polski rozpoczęli rozgrywki od wygranej z Wisłą Płock rezerwowym składem, potem dublerzy przegrali z Radomiakiem Radom, a już mocniejszy skład wygrał na wyjeździe z Wartą Poznań. Kolejny mecz z Termaliką Nieciecza też został przełożony. W tym czasie Legia rozegrała cztery dwumecze w europejskich pucharach - z Bodo/Glimt, Florą Tallin, Dinamem Zagrzeb i Slavią Praga. Plan na Europę został zrealizowany. Legia gra w Lidze Europy. Teraz przyszedł więc czas na nadrabianie strat w Ekstraklasie.

Pierwszy przeciwnik po przerwie okazał się wyjątkowo wymagający. Wisła Kraków rozpoczęła mecz z wielkim animuszem. Legia, która po spotkaniu ze Slavią odpoczywała tylko dwie doby, miała duże problemy z zatrzymaniem ataków gospodarzy. Na boisku szalał Yaw Yeboah. Od początku sezonu ten urodzony w Ghanie piłkarz sprawiał obrońcom Legii mnóstwo problemów. CV Yeboaha też jest bardzo ciekawe. Po wyjeździe z rodzinnego kraju, w wieku 17 lat trafił do szkółki Manchesteru City. Nie przebił się do składu angielskiego giganta, więc był wypożyczany do francuskiego Lilie, holenderskiego Twente Enschede, hiszpańskich Realu Oviedo i Numancii. W końcu rok temu z rezerwowego zespołu Celty Vigo wyciągnęła go Wisła. W 29. min Yeboah wymanewrował defensywę Legii, zagrał do Felicio Browna Forbesa. Kostarykanin pięknie przymierzył i pokonał Artura Boruca. Później aż do końca meczu Legia musiała odrabiać straty i walczyć z Yeboahem, który rozegrał fantastyczne spotkanie. W 64. min wydawało się, że goście w końcu dopięli swego. Po podaniu Tomasa Pekharta piłkę w bramce Wisły umieścił Mahir Emreli. Sędzia Zbigniew Dobrynin skorzystał jednak z VAR i dopatrzył się faulu Azera na Michale Frydrychu. Gol został anulowany. Później do końca spotkania Legia biła głową w wiślicki mur. Gospodarze atakowali, ale szczęśliwie bronił Boruc. W efekcie mistrz Polski stracił kolejne punkty, które będzie musiał odrabiać w dalszej części sezonu. Legioniści będą mogli teraz w końcu odpocząć. Rozgrywki czeka przerwa na mecze reprezentacji. Trener Czesław Michniewicz wszystkim swoim graczom, którzy nie są powołani do swoich drużyn narodowych, dał kilka dni wolnego. Sam też odpocznie. Zasłużenie. Legia co prawda przekładała ligowe mecze, ale podróże po całej Europie i walka z kolejnymi rywalami o Ligę Mistrzów i Ligę Europy na pewno dała im się we znaki.

Super Express - Gospodarze nie przestraszyli się mistrza Polski, w którego grze w pierwszej połowie nic się nie zazębiało. Legia nie mogła sobie poradzić z ofensywnie nastawionym rywalem. Bardzo aktywny był Felicio Brown Forbes. Reprezentant Kostaryki bardzo odważnie wchodził w pojedynki z obrońcami stołecznego klubu. Próbował kilka razy zaskoczyć defensywę przeciwnika, sprawdzał czujność bramkarza Legii. Na początku brakowało mu precyzji. Najpierw trafił w poprzeczkę, a później w słupek. W jego przypadku sprawdziło się powiedzenie: do trzech razy sztuka. Właśnie za trzecim razem wbiegł na pole karne i strzałem w lewy róg po ziemi dał prowadzenie wiślakom. W tej akcji błysnął asystent Yaw Yeboah. W pierwszej połowie legioniści nie potrafili poważnie zagrozić bramce Pawła Kieszka. Brakowało przyspieszenia, dynamiki i zdecydowania w ich akcjach. Najlepszą okazję miał Tomas Pekhart, ale z jego uderzeniem poradzili się krakowscy obrońcy. Legia nie oddała żadnego celnego strzału w tej części.

W drugiej połowie Legia prezentowała się o wiele lepiej, miała dobre momenty. Bramkarz Kieszek był górą m.in. w starciach z Ernestem Mucim czy Mahirem Emrelim. Azer nawet strzelił gola, ale sędzia nie uznał tego trafienia, bo dopatrzył się faulu ze strony napastnika Legii na obrońcy krakowskiej drużyny. Podopieczni trenera Czesława Michniewicza próbowali doprowadzić do wyrównania, ale nie zdołali skruszyć dzielnej defensywy Białej gwiazdy.

Sport - Zawsze meczom Wisły z Legią towarzyszą spore emocje. Dzieje się nie tylko na boisku, ale również na trybunach. Tak też było w niedzielny wieczór. Spotkanie chwilę po pierwszym gwizdku sędziego zostało przerwane, ze względu na odpalone przez kibiców race. Kilka minut trzeba było czekać, aż dym ulotni się ze stadionu „Białej Gwiazdy”. Gdy gra w końcu została wznowiona, Wisła Kraków rozpoczęła swoją ofensywę. Nie dawali odetchnąć przyjezdnym i starali się być ciągle przy piłce.

W 29 minucie przyniosło to wymierny efekt w postaci gola. Felicio Brown Forbes wykorzystał podanie Yawa Yeboaha i w sytuacji sam na sam pokonał Artura Boruca. Wcześniej Kostarykanin miał kilka innych szans na zdobycie gola. Na początku spotkania z kilku metrów po strzale głową trafił w poprzeczkę, a później po jego pięknym uderzeniu z dystansu piłka zatrzymała się na słupku. Legia wydawała się w pierwszych 45 minutach bezradna. Czesław Michniewicz był zmuszony do postawienia na nieco inny skład od optymalnego. Brak zgrania było widać, mistrzowie Polski właściwie nie istnieli w ofensywie. Dlatego po przerwie były selekcjoner kadry U-21 postanowił dokonać zmian i na boisku zameldowali się Mahir Emreli oraz Kacper Skibicki, którzy zastąpili dwóch obrońców – Maika Nawrockiego oraz Mateusza Hołownię.

Wprowadzenie do gry Emreliego dało Legii sporo pewności w ataku. 24-latek w 65 minucie nawet trafił do siatki. Po błędzie Konrada Gruszkowskiego Tomasz Pekhart przejął piłkę w pobliżu „16” Wisły. Zagrał w pole karne, a tam Emreli wpakował piłkę do siatki. Nie cieszył się jednak z gola zbyt długo, gdyż analiza VAR wykazała, iż wcześniej faulował Michala Frydrycha i gol nie został uznany. Do końca spotkania to raczej Wisła była bliżej zdobycia kolejnego gola. Legia już nie potrafiła zagrozić w żaden sposób bramce Kieszka. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem krakowian, którzy zasłużyli sobie na to, świetnie rozgrywając pierwszą połowę i dostarczając niesamowitą rozrywkę kibicom.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.