News: Przegląd prasy: Genialny Guilherme

Przegląd prasy: Mistrz przybił stempel

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

02.06.2014 10:55

(akt. 21.12.2018 15:23)

Poniedziałkowa prasa sportowa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Lechem. Podkreślane są nie najwyższy poziom spotkania oraz zasłużona wygrana legionistów. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Mistrz przybił stempel; Rzeczpospolita - Mistrzem Polski jest Legia; Polska the Times - Mistrzowska Legia sama zrobiła sobie szpalery; Super Express - Tak się bawią mistrzowie; Gazeta Wyborcza - Mistrzowska Legia kończy wygraną z Lechem; Fakt - Mistrz zagrał do końca.

Przegląd Sportowy - Miała lać się krew, miała być rzeźnia, przynajmniej tak zapowiadał Łukasz Teodorczyk. Nic z tego. Mistrz i wicemistrz kraju zafundowali nam przeciętne widowisko, w którym więcej było błędów, niż zagrań, po których ręce składały się do oklasków. Legia udowodniła swoją wyższość, zwyciężyła po bramkach Ivicy Vrdoljaka i Bartosza Bereszyńskiego. Kapitan legionistów rozgrywał setny mecz w ekstraklasie, a drugi ze strzelców zdobył swoją pierwszą bramkę w barwach stołecznej drużyny. Lech mimo podziału punktów po rundzie zasadniczej, kończy sezon z 10 "oczkami" straty do Legii. To pokazuje, kto dominował w tych rozgrywkach.


Jak to ktoś trafnie określił, przy Łazienkowskiej oglądaliśmy sparing o najwyższą stawkę. Wszystko od tygodnia było jasne, kto jest pierwszy, kto drugi. Nic tylko wyjść na boisko i grać. Pokazać, że po murawie biega 22 aktualnie najlepszych zawodników ekstraklasy. Niestety, piłkarze grali sparaliżowani, jakby to było spotkanie rozstrzygające o tytule. Inaczej trudno wytłumaczyć tyle błędów, złych decyzji, niezrozumiałych strat piłki. Wiosną obie drużyny nie grały olśniewająco, ale przyzwyczaiły nas do pewnego poziomu. W niedzielę zagrały zdecydowanie słabiej.


Rzeczpospolita - Legia obroniła pierwsze miejsce wywalczone przed rokiem. Nie jest drużyną niepokonaną, ale najlepszą spośród wszystkich, które rzadziej od niej zwyciężały i częściej przegrywały. W roku ubiegłym Legia osiągnęła wszystko, co było do zdobycia: tytuł mistrza, Puchar Polski, zwycięstwo w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy i mistrzostwo Polski juniorów. Coś takiego nie udało się nigdy żadnej innej drużynie. W tym sezonie sukcesów jest mniej (rozgrywki Młodej Ekstraklasy skasowano), ale przewaga Legii nad konkurentami pozostała wciąż ogromna. W kategoriach biznesowych to ważne, bo zmiany własnościowe nie wpłynęły niekorzystnie na grę i funkcjonowanie drużyny. Tytuł przed rokiem Legia zdobywała jeszcze jako klub ITI, teraz już nie. Obydwa tytuły łączy ten sam prezes, Bogusław Leśnodorski, który mógłby być synem prezesa honorowego Lucjana Brychczego. Miał pięć lat, kiedy Kazimierz Deyna grał ostatni raz przy Łazienkowskiej.


Legia ma największy budżet w lidze (nieco ponad sto milionów złotych) i umie z tych pieniędzy korzystać. Stabilność finansowa ogranicza wpadki innego rodzaju. Nawet jeśli jakiś transfer jest nietrafiony, to przy długiej ławce rezerwowych tego nie widać. A zawodnicy, którzy się nie sprawdzili w przerwie letniej odejdą z klubu. Nie ma też problemów z zastąpieniem zawodników kontuzjowanych.

Super Express - Legia pokazała poznaniakom, kto rządzi w Polsce. Bereszyński zemścił się na Lechu. Mam do was pytanie: Kto jest mistrzem?! - krzyczał po ceremonii wręczenia pucharu dla najlepszej drużyny w Polsce kapitan Legii Ivica Vrdoljak. Blisko 30 tysięcy ludzi na trybunach Pepsi Areny jak jeden mąż odpowiedziało: "Legia!!!". Stolica pięknie uczciła dziesiąty (a z tym odebranym w 1993 roku przez PZPN - jedenasty) tytuł mistrza Polski dla drużyny z Łazienkowskiej. Ivo Vrdoljak, który w swoim setnym występie dla Legii strzelił gola na 1:0, nie zapomniał również o poprzednim szkoleniowcu: To także mistrzostwo trenera Jana Urbana i jego asystentów. Dziękujemy mu oznajmił kibicom Chorwat. A stadion skandował: "Janek Urban, Janek Urban!".


Polska the Times - Zgodnie z zapowiedziami piłkarze Lecha Poznań nie pogratulowali legionistom mistrzostwa Polski tradycyjnym szpalerem przed meczem. Podopieczni Henninga Berga niewiele sobie z tego zrobili. Na meczu pojawił się szpaler, a nawet dwa. Piłkarze z Łazienkowskiej zrobili je sobie sami - po strzelonych bramkach. Zdobywali je Ivica Vrdoljak (z rzutu karnego) i były zawodnik Kolejorza Bartosz Bereszyński. 


Gazeta Wyborcza - Piłkarze obu drużyn walczyli ze sobą w środku boiska, ale w polu karnym ładnych akcji i celnych strzałów brakowało. Można podejrzewać, że gdyby w48. minucie Karol Linetty nie dotknął piłki ręką we własnym polu karnym, to mecz skończyłby się bez goli. Jedenastkę na gola - tak jak rok temu w meczu, który Legia wygrała 1:0i uciekła Lechowi - zamienił Ivica Vrdoljak. Chorwat w swoim 100. ligowym występie zdobył 19. bramkę dla Legii - piątą w tym sezonie i czwartą z karnego. Po tym trafieniu piłkarze Legii utworzyli szpaler w narożniku boiska i podziękowali swojemu kapitanowi. Nie bez przyczyny - w ostatnich tygodniach było wiele dyskusji na temat tego, czy lechici powinni zrobić Legii szpaler. W niedzielę drużyna Mariusza Rumaka go nie zrobiła, ale legioniści stworzyli go sobie sami dwukrotnie. Bo w85. minucie Kotorowskiego pokonał Bartosz Bereszyński. Dla 22-letniego obrońcy był to pierwszy gol w barwach Legii i od razu istotny, bo strzelony przeciwko swojemu byłemu klubowi.

Mistrzowski sezon dobiega końca, we wtorek legioniści rozpoczną urlopy. Na Łazienkowską wrócą 17 czerwca. Sześć dni później wyjadą do Gniewina, gdzie przebywać będą do 2 lipca. W czasie obozu na Pomorzu warszawianie rozegrają trzy sparingi z Atlantasem Kłajpedą, Pogonią Szczecin i Arką Gdynia.


Fakt - O pierwszej połowie trzeba zapomnieć, ale po przerwie na boisku sporo się działo. Legia objęła prowadzenie po strzale z rzutu karnego Ivicy Vrdoljaka. Chorwat uczcił w ten sposób swój setny występ w barwach stołecznej drużyny. W końcówce drużynę Kolejorza pogrążył Bartosz Bereszyński. Wychowanek Lecha strzelił pierwszego gola dla Legii. Przed spotkaniem trener gości Mariusz Rumak zapowiedział, że jego zawodnicy nie uhonorują piłkarzy Legii szpalerem. Gospodarze postanowili więc... sami sobie pogratulować. Po golach strzelcy byli oklaskiwani przez kolegów z drużyny. Po ostatnim gwizdku sędziego mistrzowie Polski odebrali medale i puchar. Na stadionie pojawił się m.in. były trener Legii Jan Urban. - Teraz będziemy walczyć o awans do Ligi Mistrzów. Zrobimy wszystko, żeby spełnić marzenia - podsumował Henning Berg.

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.