Przegląd prasy: Papierowy tygrys mocno śpi
04.03.2013 08:44
Przegląd Sportowy - Oglądając sobotni mecz, można było odnieść wrażenie, że lepiej mieć w składzie Mateusza Maka niż Wladimera Dwaliszwilego. W drużynie w zasadzie nic nie funkcjonuje tak, jak powinno. Można się oczywiście zastanawiać, czy gdyby grał Miroslav Radović, Danijel Ljuboja miałby mniej pustych przebiegów, a Marek Saganowski więcej bramkowych okazji. Ale przecież nie róbmy z tego najważniejszego problemu Legii. Radović to nie Messi, Legii na pewno nie zbawi. No i chyba nie po to zatrudniano nowych piłkarzy, by nieobecność na boisku jednego czy drugiego (w sobotę oprócz Radovicia z powodu nadmiaru kartek musieli pauzować też Jakub Wawrzyniak i Daniel Łukasik) porażała grę całego zespołu. Transfery Legii są przemyślane - tak zgodnie sugerowali prezes i trener. Teraz nie jest to już tak oczywiste. Zamiast buty i prężenia muskułów jest niepokój i upokorzenie. A najbardziej upokarzające dla Legii jest to, że jej słabość obnażył zespół, który w dotychczasowych 16 meczach zdobył zaledwie 7 punktów.
Gazeta Wyborcza - Trener Jan Urban zachował się w sobotę jak dziecko, które dostało w prezencie "Football Managera". W komputerowej grze wygrywa najczęściej ten, kto ma w składzie najwięcej usposobionych ofensywnie gwiazd. W realu tak nie jest, dlatego Legia bezbramkowo zremisowała z najgorszym w lidze GKS Bełchatów, mimo że wyszła na boisko z aż czterema piłkarzami zdolnymi do gry w pierwszej linii - Saganowskim, Ljuboją, Dwaliszwilim i Koseckim. Że był to błąd, szkoleniowiec potwierdził zaraz po meczu. Z mądrze, bezkompleksowo grającymi bełchatowianami główny kandydat do mistrzostwa wyglądał na grupę roztrzęsionych, pozbawionych pomysłów indywidualistów. Nie było komu rozegrać piłki, napastnicy cofali się po nią aż na własne pole karne, a Saganowski tak kurczowo trzymał się obrońców rywala, że gospodarze nie mieli szans na wypracowanie sobie przewagi. Do jednego się Urban nie przyznał - poprzez swoje decyzje, a także słowa, szkoleniowiec stał się zakładnikiem Ljuboi. Piłkarza niebanalnego, na naszą ligę wręcz zjawiskowego, który jednak rozgrywa "swoje mecze" i tak samo, jak bywa Legii zbawieniem, bywa też jej utrapieniem. Jeśli mu nie idzie albo koledzy nie podają mu piłki wystarczająco często, irytuje się, macha rękoma, pokrzykuje z pretensjami na wszystkich. Tak było przed tygodniem w Kielcach, tak było i w sobotę.
Rzeczpospolita - Legia w dwóch wiosennym meczach zdobyła zaledwie punkt. Za jej mecz z Bełchatowem klub powinien zwrócić kibicom pieniądze. Legia źle czuje się w roli faworyta, bo jej piłkarze (tak się dzieje od pokoleń), kiedy tylko przeprowadzą się do Warszawy, nabierają pewności siebie, która staje się pychą. Legii wydaje się, że tytuł należy się jej z urzędu, a wszyscy przeciwnicy powinni przed nią padać i oddawać punkty bez walki. Tyle że przeciwnicy nie chcą tego przyjąć do wiadomości, czego efektem są takie mecze, jak ten z Bełchatowem. Bo co powiedzieć o drużynie, która zajmuje pierwsze miejsce i w pojedynku z ostatnią nie potrafi przez półtorej godziny przeprowadzić ani jednej składnej akcji? Widać w tej sytuacji coś takiego, o czym mówił Kaczmarek w kontekście swojej drużyny. Nie mogę się przy okazji oprzeć wrażeniu, że bardzo logicznie uzasadniający wynik trener Legii Jan Urban, ma na drużynę nieduży wpływ.
Polska the Times - Z taką skutecznością ciężko o zwycięstwo z reprezentacją polskich księży (zdobyli wczoraj halowe mistrzostwo Europy), a co dopiero z rozpaczliwie broniącym się przed spadkiem GKS. Szczęściem w nieszczęściu Legii jest to, że jej najgroźniejsi rywale wcale nie kwapią się, by wyprzedzić lidera. Lech przegrał z Polonią, Górnik z Jagiellonią, a Śląsk zremisował z Koroną. Wojskowi zachowali pozycję lidera z dwoma punktami przewagi nad Kolejorzem i polonistami. Ubiegłoroczny wyścig żółwi po mistrzostwo znów może męczyć kibiców aż do czerwca... W piątek Legia ma okazję na rehabilitację. Zespół Ubrana zagra na wyjeździe z Podbeskidziem. Dobra informacja to powrót do składu zawieszonych Radovicia, Wawrzyniaka i Łukasika. Czy pobudzą drużynę do wysiłku? Kibice pocieszają się, że może być tylko lepiej. Ekstraklasa pokazała już jednak, że jest bardziej nieprzewidywalna niż niejedna kobieta. Do końca sezonu zaskoczy nas pewnie wiele razy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.