Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy: Remis osłabionej Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

14.05.2011 10:40

(akt. 14.12.2018 09:37)

W dzisiejsze prasie podkreślany jest fakt, ze w meczu z Jagiellonią warszawska Legia została wykartkowana ale zdołała mimo tego faktu przywieźć remis. Dziennikarze zwracają uwagę na słabość wiceliderującej "Jagi" oraz na ambicję, z jaką legioniści walczyli o jeden punkt. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Obrona Częstochowy zakończona sukcesem; Gazeta Wyborcza - Skaba uratował remis, Legia obroniła się w dziewiątkę; Rzeczpospolita - Ciszej nad tą ligą; Życie Warszawy - Szczęśliwy remis w pechowy dzień; Fakt - Kości trzeszczały na boisku; Super Express - Czerwona Legia ocaliła remis.

Przeglad Sportowy - Po festiwalu złośliwości sypnęło kartkami, także tymi, które wykluczają z następnych spotkań. Dotknęło to Ermina Seratlicia i Ariela Borysiuka (on meczu nie dokończył). Legia nie wyglądała na zespół, który przyjechał wydrzeć rywalowi drugą lokatę. Piłkarze ze stolicy byli agresywni, ale twardą walkę za często mylili z niesportową. Od 52. minuty słabiutko grający legioniści musieli porzucić myśli o atakowaniu i prowadzeniu gry, gdy wychodzącego do sytuacji sam na sam Tomasza Frankowskiego sfaulował Ivica Vrdlojak. Serb, mimo że miał żółtą kartkę za przerwanie akcji faulem, od razu zobaczył czerwoną. - Grajcie, bo za chwilę będzie was dziewięciu - ostrzegł legionistów sędzia Dawid Piasecki. Wykrakał, bo po chwili drogą Vrdoljaka podążył Borysiuk. Na połowie Legii było sporo miejsca do rozegrania akcji i właściwie na tej części już do końca toczyło się spotkanie. W bardzo dobrej sytuacji spudłował Jarosław Lato, gdy do końca pozostawało 17 minut. W końcówce w ataku Frankowskiego wsparł młodziutki Bartłomiej Pawłowski. Ale i on nic nie wskórał. Piłki meczowe mieli Arzumanjan, Burkhardt i Frankowski. Pudłowali lub bronił Wojciech Skaba.

Super Express - Trzynastego wszystko zdarzyć się może - te słowa starej polskiej piosenki po raz kolejny okazały się prawdziwe, bo wczoraj w Białymstoku działy się rzeczy niecodzienne. Mimo że w meczu Jagiellonia - Legia nie padł żaden gol, to emocji, kartek różnego koloru i ostrej gry nie brakowało. - I jak tu nie być przesądnym? - myślał sobie pewnie po tym meczu trener Legii Maciej Skorża. W piątek, 13 sierpnia ubiegłego roku, jego Legia przegrała derby z Polonią 0:3. Podczas spaceru przed przegranym 0:1 meczem ligowym z Lechem drogę "wojskowym" przebiegł podobno czarny kot. A wczoraj, również w piątek trzynastego, legioniści po dwóch czerwonych kartkach kończyli mecz z Jagiellonią w dziewiątkę i musieli rozpaczliwie bronić się przed stratą gola.

Rzeczpospolita - Przewaga w sytuacjach podbramkowych na korzyść Jagiellonii 24:6, w strzałach 33:9, w strzałach celnych 6:1. Gospodarze od 52. minuty grali jednak z przewagą jednego zawodnika po czerwonej kartce dla Ivicy Vrdoljaka, a niedługo później Legia grała już w dziewiątkę, bo czerwoną kartkę zobaczył też Ariel Borysiuk. W obu przypadkach sędzia się nie pomylił. Legia, która we wtorek pechowo zremisowała z Górnikiem Zabrze, teraz może mówić o dużym szczęściu. Przez ponad pół godziny skutecznie się broniła, chociaż to, że nie straciła gola, wynika raczej z nieporadności gospodarzy.

 

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.