Domyślne zdjęcie Legia.Net

Przegląd prasy: Skorża w finale

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.04.2011 08:59

(akt. 14.12.2018 13:10)

Czwartkowa prasa sporo miejsca poświęca półfinałowi Pucharu Polski czyli meczowi Legii z Lechią. Podkreślana jest wysoka wygrana i przełamanie w kwestii skuteczności. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - <span class="red18">Piłkarze Skorży zagrali na miarę oczekiwań, Wielka gra Legionistów; Super Express - Wojskowi odstrzelili Lechię z pucharu; Fakt - Blamaż Lechii przy Łazienkowskiej; Życie Warszawy - Duży wynik w małym meczu; Gazeta Wyborcza - Skorża w finale.</span>

Rzeczpospolita - Legia była faworytem rewanżu. W pierwszym meczu pokonała Lechię na jej boisku 1:0. Kibice Lechii (z najważniejszymi politykami włącznie) zarzucali wtedy trenerowi Tomaszowi Kafarskiemu, że przestraszył się legionistów i kazał swoim piłkarzom grać zbyt ostrożnie. Wczoraj Lechia rozpoczęła mecz na Łazienkowskiej z dwoma napastnikami - Bedim Buvalem i Ivansem Lukjanovsem - oraz Abdou Traore za nimi. I nic z tego nie wynikało. Lechici marzyli o finale, przypominali, że grają w nim raz na 28 lat (1955, 1983), i od ostatniego występu właśnie tyle lat mija. Historia miała się powtórzyć, ale nikt z nią tego nie uzgadniał. Lechia grała tak, jakby przed wyjściem na boisko zostawiła w szatni wiarę i ambicję. Ofensywne ustawienie nie oznaczało gry do przodu. A ponieważ Legia nie musiała bić się o gole, też się nie wysilała. Jeśli nie chce się jednym i drugim, to mecz nie może być dobry

Przegląd Sportowy - Początkowo można było odnieść wrażenie, że legionistów znowu przytłoczyła presja. Piłkarze zdawali sobie sprawę, iż nie grają tylko o awans do finału, ale o odzyskanie twarzy. Byli nieporadni, Ariel Borysiuk dwa razy zgubił piłkę w środku pola, ale Lechia nie umiała tego wykorzystać. To drużyna Tomasza Kafarskiego grała wyżej, zespół Skorży oddał jej środek pola, czekał na to, co zrobi przeciwnik. - Dopóki nie zdobędziemy pierwszej bramki, nie przekraczam linii środkowej - zapowiadał Jakub Wawrzyniak. I tak było, on i Jakub Rzeźniczak wędrowali w pole karne rywali jedynie przy stałych fragmentach gry.

Skorża nerwowo machał rękami przy swojej ławce rezerwowych, wydawał instrukcje, choć przecież i tak nikt go nie słyszał. Jednak był z zespołem i zawodnicy to widzieli. Ciężar gry wziął na siebie Miroslav Radović. Do Legii wróciło także szczęście, o które tak często w ostatnich tygodniach dopominał się Skorża. Przy pierwszym golu sędzia nie reagował na to, że obok pola karnego leży Marko Bajić, a Radovic huknął na bramkę i po rykoszecie pokonał Kapsę. Jednak Legia zasłużyła na tego gola, wydarła go rywalowi walką i od tej pory już panowała na murawie.

Fakt - Kolejny cios już po przerwie zadał białozielonym Ivica Vrdoljak, który sprytnie przelobował bramkarza rywali, a dzieła zniszczenia dopełnili... gdańszczanin Krzysztof Bąk i Michał Kucharczyk. Już za dwa dni Legia zagra z Lechią o ligowe punkty na stadionie przy Traugutta. Fani z Łazienkowskiej wczoraj na trybunach głośno żartowali, że w walce o ligowe punkty gdańszczanie wykażą w sobotę znacznie więcej zaangażowania.

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.