Przegląd Prasy - Słaba ta Legia
21.03.2011 08:00
Gazeta Wyborcza - Nie wątpię, że jesteśmy lepsi niż w jesiennym meczu z Bełchatowem - zachwalał w piątek swój zespół trener Maciej Skorża. - Mamy problem - rzucił po wczorajszym spotkaniu. Legia przegrała z GKS 0:2. Znów. A miała walczyć o mistrzostwo... Wcześniej trener ludzi, którzy we wtorek awansowali do półfinału Pucharu Polski, tryskał optymizmem. Choć tydzień temu przy Łazienkowskiej Legia przegrała ze Śląskiem, przekonywał, że drużyna gra dużo lepiej niż jesienią, że potrafi się utrzymać przy piłce na połowie rywala i umiejętnie buduje atak pozycyjny. A do Bełchatowa przywiózł ludzi, którzy nie wiedzą, co zrobić z dwukrotną przewagą w posiadaniu piłki. Jeśli zimą warszawiacy rzeczywiście ćwiczyli natarcia pozycyjne, to wczoraj wszystko pozapominali. Ich akcje nie miały żadnej płynności. Obrońcy, zamiast rozegrać piłkę z pomocnikami, kopali byle dalej. 35 dośrodkowań, które poszybowały w pole karne bramki bronionej przez Łukasza Sapelę, nie sprawiło mu problemów. - Na tym boisku jedyna słuszna taktyka to długa piłka pod pole karne rywala - narzekał wczoraj na murawę Skorża. Gospodarzom przeszkadzała mniej. Zagrali na niej lepiej o dwa gole.
Rzeczpospolita - Mina Macieja Skorży, który uświadomił sobie chyba, że jego drużyna o mistrzostwie może zapomnieć, a jego samego czeka wizyta w siedzibie telewizji TVN, chociaż wcale nie w studiu - mówiła jeszcze więcej niż nieporadność piłkarzy z Warszawy. Wątpliwy karny, przy wykonywaniu którego Vrdoljak podał piłkę bramkarzowi, był jedną z tylko dwóch okazji, które Legia mogła zamienić na bramkę, a przecież zawodnicy chcieli ponoć zmazać plamę za porażkę z ubiegłego piątku ze Śląskiem. Po ostatnim gwizdku musieli się tłumaczyć ze swojej gry kibicom. Pod płotem.
Przegląd Sportowy - To Legia powinna objąć prowadzenie. Po nieporozumieniu pomiędzy Mate Laciciem a Łukaszem Sapelą Michal Hubnik wbiegł pomiędzy nich, lekko kopnął piłkę, a potem runął jak długi. Powtórki telewizyjne pokazały, że świetnie zasymulował faul. Sędzia podyktował rzut karny, ale niewinny przecież Sapela wybronił słaby strzał Ivicy Vrdoljaka. Sapela jeszcze kilka razy pomógł
swojej drużynie, broniąc strzały zawodników gości. Warszawski zespół miał przewagę, ale nie potrafił jej wykorzystać. Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Legia atakowała, ale w przeciwieństwie do pierwszej połowy, stworzyła jeszcze mniej okazji pod bramka Sapeli. Z kolei piłkarze Bartoszka czekali na przeciwnika na własnej połowie boiska i próbowali zaskoczyć rywala kontratakami. Taka taktyka przyniosła PGE GKS zwycięstwo przy Łazienkowskiej i jak się później okazało, także w drugim spotkaniu tych drużyn.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.