News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Tak się tworzy Legia Magiery

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.10.2016 10:30

(akt. 21.12.2018 15:34)

Poniedziałkowa prasa sportowa opisując mecz Legii z Lechem, skupia się na wydarzeniach ostatnich minut czyli bijatyce i zwycięskim trafieniu Kaspra Hamalainena. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Hit w cieniu błędów, Horror w Warszawie i szczęście Legii; Gazeta Wyborcza - Tak się buduje Legia Magiery, Amok przy Łazienkowskiej; Super Express - Bijatyka i gol ze spalonego; Fakt - Luksusowy rezerwowy.

Przegląd Sportowy - Gracze Kolejorza byli wściekli. Walczyli do końca i zostali nagrodzeni. Michał Kopczyński kopnął wybiegającego z pola karnego Macieja Makuszewskiego. Szymon Marciniak wskazał na 11. metr. Marcin Robak, który podobno w tygodniu załatwiał prywatne sprawy, a tak naprawdę miał problemy zdrowotne, strzelił mocno, w prawy róg bramki Arkadiusza Malarza. Bramkarzowi gospodarzy zabrakło niewiele, by odbić piłkę. Za chwilę szarpał Dawida Kownackiego, który nie wiadomo dlaczego znalazł się w bramce legionistów. W kolejnym spotkaniu z Legią chce być w centrum wydarzeń, ale nie tam, gdzie powinien. Z drugiej strony zachowanie Malarza też było nieodpowiedzialne. Nie wszystko można wytłumaczyć żalem z powodu  straconej bramki. Kiedy piłkarze sprawdzali wytrzymałość koszulek meczowych i szarpali się, Jacek Magiera podjął decyzję, że na boisko wejdzie Hamalainen, a Vuković biegał od jednego do drugiego zawodnika i przekazywał informację, że doliczono pięć minut.


Kasper Hamalainen nie celebrował radości, choć właśnie strzelał gola swojej byłej drużynie i zostawał bohaterem legionistów. Asystent Jacka Magiery, Aleksandar Vuković gnał co sił pod sektor kibiców przyjezdnych i tam zaprezentował efektowną cieszynkę. Dwie minuty wcześniej Legia była w piekle, straciła bramkę z rzutu karnego, a piłkarze obu drużyn rozpoczęli bijatykę. Niesamowite zwroty akcji w końcowych fragmentach meczu wynagradzały to, że wcześniej ligowy hit rozczarowywał. Szkoda, że o wygranej gospodarzy przesądził błąd asystenta, który nie zauważył, że w momencie strzału Łukasza Brozia, Fin był na pozycji spalonej.


Fakt - Kasper Hamalainen miał być gwiazdą Legii, a jest sowicie opłacanym zmiennikiem, który regularnie zawodzi. Fin zarabia ok. 150 tysięcy złotych miesięcznie. Działacze mistrza Polski skusili zawodnika wysokim wynagrodzeniem, licząc, że szybko stanie się liderem zespołu. Sytuacja Hamalainena jest jednak nie do pozazdroszczenia. U trenera Stanisława Czerczesowa był rezerwowym, bo często narzekał na kontuzje. Od początku obecnego sezonu piłkarz jest zdrowy, ale nic to nie zmieniło w jego położeniu. Trener Jacek Magiera ma kłopot bogactwa wśród ofensywnych graczy, dlatego dla „Hamy” brakuje miejsca. Szefowie stołecznego klubu mają nie lada problem z Hamalainenem, bo na dłuższą metę nie opłaca się utrzymywać bezproduktywnego piłkarza, który jest w czołówce najlepiej zarabiających. Kontrakt Fina obowiązuje do czerwca 2019 roku, dlatego sytuacja jest obecnie patowa. Będzie musiał odejść Jeśli do końca rundy sytuacja legionisty nie ulegnie zmianie, to najlepszym wyjściem dla obydwu stron może się okazać rozwiązanie umowy lub transfer. Na dłuższą metę rola rezerwowego z pewnością nie będzie odpowiadała byłemu zawodnikowi Lecha. Czy gol z Lechem będzie punktem zwrotnym?

Gazeta Wyborcza - Po golu Hamalainena, dopiero szóstym wtym roku (dla Lecha w 2015 r. strzelił ich 17), stadion ogarnęło szaleństwo. Asystent Magiery Aleksandar Vuković przesunął się na kolanach pod sektor Lecha, podburzając kibiców. Właściciel mniejszościowy Maciej Wandzel zbiegł z loży na murawę. Jeszcze w 2013 r. był w radzie nadzorczej Lecha, teraz w bluzie Legii szalał po wygranej. Gdyby nie kilka minut ekstremalnych emocji, szybko byśmy o tym meczu zapomnieli. Oba zespoły rozczarowały, gra była wolna. Legia pierwszy celny strzał oddała w 47. minucie, a Lech trzy minuty później. Hat tricka powinien zaliczyć Nemanja Nikolić. W końcu wbił gola, dzięki któremu mistrz Polski wyszedł na prowadzenie, ale tuż przed przerwą nie trafił do pustej bramki. W pierwszym starciu nowych trenerów obu klubów – Magiery i Nenada Bjelicy – wygrał trener warszawian. Podejmował lepsze wybory, szybciej reagował na wydarzenia boiskowe. Lech drugi raz z rzędu traci gola w ostatniej minucie. Tydzień temu w Poznaniu wyrównała Wisła. Lech w 91. minucie prowadził 1:0, ale zaatakował rywala kilkoma piłkarzami pod jego polem karnym i nie zdążył wrócić. Wniosków nie wyciągnął. Dla przebudowanej Legii (w 2016 r. przyszło 11 nowych piłkarzy) zwycięstwo w takich okolicznościach może się okazać przełomem.


Super Express - Trener Legii Jacek Magiera zdradził potem, że podczas awantury miał czas, by podjąć decyzję o wpuszczeniu na boisko Hamalainena. Fin rzadko wstaje z ławki rezerwowych, ale w sobotę wystarczyła mu niespełna minuta, by strzelić gola. Odpłacił kibicom Lecha, którzy wciąż obrażają go za to, że odszedł do znienawidzonej Legii. Poznaniacy protestowali, bo strzelec bramki był na wyraźnym spalonym, ale nic to nie dało. – Kierownik powiedział nam, że sędzia siedzi w szatni i płacze. Podobno przepraszał nas za tego gola, ale co nam po tym, skoro punkty zostały w Warszawie – złościł się Maciej Makuszewski

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.