Przegląd prasy: Tytuł już blisko
22.04.2021 11:50
Przegląd Sportowy - Jeszcze miesiąc temu Legia zdawała się rozpędzoną maszyną, która jakościowo i punktowo odstaje od pozostałych drużyn w lidze tak mocno, że nikt nie będzie w stanie jej dogonić. Lech i Cracovia jednak pokazały, że mistrzowie Polski są dość łatwi do rozpracowania. Recepta: trzeba zagrać podobnym ustawieniem, odciąć od podań wahadłowych i remis staje się celem bardzo realnym.
Ktoś wymyślił telefon komórkowy, inni go używają. W piłce też czasami ogląda się innych i wyciąga z tego wnioski - mówił szkoleniowiec Pasów Michał Probierz po niedzielnym bezbramkowo zremisowanym meczu z zespołem Czesława Michniewicza. Przyznał, że inspirował się postawą Lecha. Sztab szkoleniowy Legii chciał tego uniknąć w kolejnym spotkaniu, zdając sobie sprawę, że przeciwnicy znaleźb sposób, jak neutralizować ich bazowe ustawienie. Uznał, że pora je zmodyfikować, zaskoczyć. W meczu z Piastem w podstawowym składzie wyszło dwóch napastników: Tomas Pekhart i Rafael Lopes. Początek meczu wskazywał, że trzy dokonane w składzie zmiany miały sens, szczególnie że najgroźniejszy pod bramką Piasta był ten, który do jedenastki na ten mecz wskoczył - Walerian Gwilia. Gra gości była zdecydowanie szybsza niż w poprzednich dwóch meczach, akcje płynniejsze. Efekt pozostawiał jednak taki sam, licznik minut bez strzelonej przez legionistów bramki cały czas bił. Dobre wrażenie z początku meczu z każdą minutą gasło, gruziński pomocnik zaliczał coraz więcej strat, złych wyborów. Legioniści nie byli w stanie przebić się przez skoncentrowany przede wszystkim na grze w obronie zespół Piasta. Goście, mimo że oddali w pierwszej połowie aż 10 strzałów (dwa celne), to nie mieli stuprocentowej sytuacji do zdobycia bramki. Piłkarze Fornalika cierpliwie wyczekiwali na moment, w którym mogliby wyjść z szybką kontrą i takie też im się nadarzyły: dwukrotnie w roli głównej był Tiago Alves. Portugalczyk pierwszy raz od października wyszedł w ekstraklasie w pierwszym składzie, jednak szansy nie wykorzystał. W pierwszej połowie nie trafił czysto w piłkę, posłał ją nad bramką. W drugiej części spotkania pomylił się jeszcze bardziej spektakularnie - po podaniu Jakuba Swlerczoka znalazł się w idealnej sytuacji, ale znów źle przymierzył, zmarnował najlepszą sytuację w tym spotkaniu.
W 75. minucie okazało się, jak bolesna dla gospodarzy będzie nieskuteczność Alvesa. Długo utrzymywał ich w grze Frantisek Piach, który znakomicie bronił strzały Pekharta i Luquinhasa, jednak golkiper gospodarzy strzału Lopesa nie potrafił już zatrzymać. Josip Juranović zagrał piłkę w pole karne, gdzie do piłki wyskoczył Portugalczyk i strzelił na 1:0. Lopes przerwał długą serię 316 minut bez gola Legii, znów pokazał, że jest specjalistą od ważnych bramek. Ta strzelona Piastowi może być kluczowa w tym sezonie - sześć punktów przewagi nad Pogonią, cztery kolejki do końca. Wydaje się, że przewaga jest już nie do zaprzepaszczenia.
Sport - Piast w tym sezonie zagrał już na nosie drużynie z Warszawy. Do Gliwic Legia przyjechała, by zrobić ważny krok w kierunku mistrzostwa i ich upór został nagrodzony. Kibice zastanawiali się przed meczem nad składami, bo kilka niewiadomych było. W podróż na Górny Śląsk nie wyruszył Paweł Wszołek. Na ławce z kolei zabrakło trenera Czesława Michniewicza, który został zawieszony na dwa mecze z powodu czerwonej kartki, jaką zobaczył szkoleniowiec Legii w ostatnim meczu z Cracovią. Na ławce rezerwowych Legii zasiadł za to m.in. Luquinhas. W Gliwicach robiono wszystko by postawić na nogi stopera Jakuba Czerwińskiego i to się udało. Trener Waldemar Fornalik zdecydował się skorzystać… ze wszystkich środkowych obrońców, bowiem Tomasz Huk pełnił rolę trzeciego stopera, a w ofensywnie defensywnego pomocnika. Już samo to zestawienie pokazywało, że Piast musiał uważać na ofensywę Legii.
I tak też wyglądała większość meczu, a zwłaszcza pierwsza połowa. Gospodarze skupili się na defensywie, mocno ją uszczelniając, a Legi próbowała różnymi sposobami sforsować gliwickie zasieki. Aktywny zwłaszcza był Filip Mladenović, który albo sam sprawdzał dyspozycję Frantiszka Placha, albo dogrywał kolegom, jednak Walerian Gwilia czy Artur Jędrzejczyk mylili się. Piast? Do przerwy nie oddał celnego strzału, a zagrożenie sprawiali jedynie Tiago Alves i Jakub Świerczok. Różnicę starał się robić zwłaszcza ten pierwszy, który niedawno wyleczył uraz, a w Pucharze Polski przyczynił się do wyeliminowania warszawskiego zespołu. To właśnie Portugalczyk zmarnował najlepszą okazję w pierwszych 45 minutach. Alves wyszedł z kontrą, zakręcił Mateuszem Wieteską, ale mając przed sobą Artura Boruca posłał piłkę nad poprzeczką. Tuż przed przerwą „rogal” Josipa Juranovicia o mały włos, a wpadłby do bramki gliwiczan. W przerwie fani zastanawiali się kto może szybciej opaść z sił, bo tempo meczu było niezłe – atakująca Legia, czy broniący się w zwartym szyku Piast? Drugą połowę gliwiczanie rozpoczęli od składnej akcji ofensywnej, lecz Patryk Sokołowski został zablokowany. W odpowiedzi Bartosz Kapustka próbował szczęścia z dystansu, ale nieznacznie się pomylił. Jeszcze bliżej był Tomasz Pekhart, lecz jego główka była minimalnie za wysoka. Z każdą kolejną minutą można było odnieść wrażenie, że bezbramkowy remis się nie utrzyma do końca. Legia, której sytuacja w tabeli już nie była tak komfortowa, robiła wszystko by wywieźć z Gliwic komplet punktów. Po niemal godzinie gry na boisku pojawił się najlepszy gracz Legii w tym sezonie, czyli Luquinhas. Jego wejście jeszcze bardziej ożywiło poczynania gości. W dodatku gliwicka defensywa zaczynała popełniać błędu, a Malarczyk był bliski sprokurowania rzutu karnego. Mimo tego to Piast, a konkretnie Tiago Alves znów doszedł do świetnej okazji. Gdyby Portugalczyk czysto trafił w piłę, to byłoby 1:0 dla Piasta… Koledzy z drużyny mogli tylko chwycić się za głowę.
Super Express - Przez chwilę kibice Legii Warszawa mogli zacząć się martwić, czy obrona tytułu mistrzowskiego aby na pewno będzie taka łatwa. Po dwóch bezbramkowych remisach z rzędu Pogoń Szczecin wyraźnie zmniejszyła straty i w czubie tabeli zaczęło robić się ciasno. Ale zwycięstwo z Piastem Gliwice pozwoliło Legionistom ponownie złapać trochę komfortu. Jedyną bramkę w spotkaniu zdobył Rafael Lopes. W pole karne gospodarzy co chwila wędrowały dośrodkowania. A to z lewej, a to z prawej strony. Jednak Tomas Pekhart i Rafael Lopes nie mogli umieścić piłki w siatce. Stało się to dopiero na piętnaście minut przed zakończeniem spotkania. Wówczas Portugalczyk w końcu wykorzystał podanie Juranovicia i strzelił, jak się później okazało, zwycięską bramkę dla ekipy z Warszawy. Legia była w tym starciu ekipą zdecydowanie lepszą i zasłużenie dopisała sobie komplet punktów.
Rzeczpospolita - Legia Warszawa wygrała na wyjeździe z Piastem Gliwice 1:0 w meczu dwóch ostatnich mistrzów Polski. Gola na wagę zapewnienia sobie miejsca w europejskich pucharach zdobył na kwadrans przed końcem spotkania Rafael Lopes. Waldemar Fornalik, trener Piasta, miał w ostatnich latach patent na Legię. Ostatni raz stołeczni wygrali z zespołem z Gliwic w 2018 roku. Od tego czasu cztery razy Piast wygrywał, a dwa mecze zakończyły się remisami. W środę to Legia była zespołem aktywniejszym i zasłużenie wygrała, choć na bramkę, mimo kilku dogodnych okazji, musiała czekać do 75. minuty. Pojedynek powietrzny wygrał Rafael Lopes i świetnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Wówczas po wgraniu piłki w pole karne przez Josipa Juranovicia pojedynek główkowy wygrał Rafael Lopes i umieścił piłkę w siatce. Wygrana w Gliwicach zagwarantowała Legii grę w europejskich pucharach w przyszłym sezonie. W tabeli drużyna Czesława Michniewicza ponownie zwiększyła przewagę nad Pogonią Szczecin do sześciu punktów, a do końca sezonu pozostały już tylko cztery kolejki.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.