prasa  przeglad prasy

Przegląd prasy: Wynik lepszy niż gra

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.08.2020 09:00

(akt. 24.08.2020 09:00)

Poniedziałkowa prasa sportowa skupia się głównie na finale Ligi Mistrzów, ale nie zabrakło relacji z sobotniego meczu Rakowa z Legią rozegranego w Bełchatowie. Dziennikarze podkreślają, że wynik dla mistrzów Polski był zdecydowanie lepszy od gry. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Wynik lepszy od gry; Polska the Times - Pekhart błysnął skutecznością; Fakt - Wynik lepszy niż gra; Gazeta Polska Codziennie - W końcu wygrana na inaugurację; Super Express - Legia tym razem bez falstartu.

Przegląd Sportowy - Po pięciu latach Legia wygrała w swoim pierwszym meczu w sezonie ekstraklasy. Z sobotniej wyprawy do Bełchatowa mistrza kraju cieszy tylko wynik, bo forma daleka jest od ideału, a już w środę mecz II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Z tak trudnym i wymagającym przeciwnikiem, jakim będzie Omonia Nikozja, zespół Aleksandara Vukovicia jeszcze w obecnych rozgrywkach nie grał, więc warszawianie szybko muszą odnaleźć lepszą dyspozycję. Na razie nie zachwycają, ale zwyciężają - awansowali w Pucharze Polski, w kwalifikacjach do Champions League wyeliminowali Linfield, a teraz zgarnęli komplet punktów w swoim pierwszym spotkaniu sezonu ligowego. Ostatni raz udało im się to w 2015 roku (4:1 ze Śląskiem), potem trzy razy przegrali i raz zremisowali na inaugurację. Z Rakowem też łatwo nie było.

Przed spotkaniem trener Vuković wskazał lutowy mecz ligowy z drużyną Marka Papszuna jako najtrudniejszy Legii w tym roku. Wspomniał, że co prawda z Cracovią w półfinale PP było 0:3, ale tamten wynik nie odzwierciedla boiskowych wydarzeń. Za to na remis 2:2 z Rakowem zespół musiał się solidnie napracować i niewiele brakowało, by przegrał - częstochowianie zmarnowali wtedy rzut karny. Vukovic narzekał, że w lutym jego zawodnicy pozwolili rywalom na zbyt wiele w okolicach swojej bramki. I uczulał, by tym razem uniknąć utraty kontroli nad spotkaniem. Słowa to jedno, a czyny drugie - w sobotę sytuacja się powtórzyła. Po uzyskaniu prowadzenia Legia oddała rywalom piłkę i to Raków miał inicjatywę. Bramkarz częstochowian Jakub Szumski żartował, że dopiero po golu dla gości przypomnieli sobie, jak ładnie potrafią grać. Przez ponad pół godziny gospodarze ostrzeliwali bramkę Artura Boruca, ale żadne z uderzeń nie było celne, jednak Vladislavs Gutkovskis i Marcin Cebula przynajmniej cztery razy byli blisko celu. Gra defensywna Legii wygląda w tej chwili na jej największy problem. Mistrz Polski pozwala przeciwnikom na zbyt wiele - gola strzelił mu nawet słabiutki GKS Bełchatów w PP, a półamatorzy z Linfield nie wbili bramki tylko dzięki temu, że piłka odbiła się od słupka. Raków też wyrównał, choć całą drugą połowę musiał grać w osłabieniu, bo dwie żółte kartki za faule na Luquinhasie dostał Maciej Wilusz. Trener Papszun narzekał, że przynajmniej jedno z upomnień było niesłuszne, ale się mylił.

Polska the Times - Trzy mecze, trzy zwycięstwa, bramki 9:2. Tak dobrego startu sezonu Legia nie miała od lat. W ubiegłym roku zaczęło się od kompromitującego 0:0 z rywalem z Gibraltaru w eliminacjach Ligi Europy. W poprzednich były porażki w meczach o Superpuchar oraz kiepskie występy ligowe. Po raz ostatni Wojskowy wygrali mecz 1. kolejki Ekstraklasy w sezonie... 2015/16. Inauguracje kolejnych sezonów przyniosły im remis i trzy przegrane.

Fatalną passę przełamali w sobotę w Bełchatowie. Na początku wszystko układało się po myśli gości. W 18. minucie znakomite dośrodkowanie Artura Jędrzejczyka zamienił na bramkę Tomas Pekhart. Do tego tuż przed przerwą drugą żółtą kartkę (oba faule na aktywnym Luquinhasie) dostał Maciej Wilusz. W osłabieniu Raków grał jednak skuteczniej niż w pełnym składzie. Już na początku drugiej połowy Artura Boruca pokonał Patryk Kun. Ofiarnym wślizgiem piłkę z linii wybijał Jędrzejczyk, ale po analizie VAR sędzia uznał, że przekroczyła linię bramkową. Goście rzucili się do ataków, lecz nie potrafili pokonać znakomicie dysponowanego Jakuba Szumskiego (swoją drogą, wychowanka Legii). 28-latek bronił znakomicie, w końcówce spotkania musiał jednak ponownie wyjąć piłkę z siatki. Skrzydłem szarżował Luquinhas, po jego dośrodkowaniu piłkę piętą trącił Maciej Rosołek, ta trafiła do Pekharta, a Czech nie zmarnował okazji.

Fakt - Stać nas na dużo lepszą grę. Najbardziej cieszy nas wynik na trudnym terenie z wymagającym rywalem - podsumował mecz trener Aleksandar Vukovic. Forma mistrza daleka jest od ideału, a już w środę mecz II rundy eliminacji Ligi Mistrzów z cypryjską Omonią Nikozja. Na razie legioniści nie zachwycają, ale zwyciężają. Z Rakowem też łatwo nie było. Legioniści dość szybko strzelili gola, a potem oddali rywalom inicjatywę. Przez ponad pół godziny częstochowianie ostrzeliwali bramkę Artura Boruca. Raków wyrównał zaraz po przerwie, choć całą drugą połowę musiał grać w osłabieniu, bo dwie żółte kartki za faule na Luquinhasie dostał Maciej Wilusz. Legia wydarła trzy punkty, bo w końcówce potyczki skutecznością błysnął ponownie Pekhart.

Gazeta Polska Codziennie - Legia Warszawa wygrała na inaugurację sezonu 2:1 wyjazdowy mecz z Rakowem Częstochowa. Jeszcze kilka godzin przed spotkaniem nie wiadomo było, czy w ogóle się ono odbędzie. Legia poinformowała bowiem, że przeprowadzone w piątek testy na obecność koronawirusa w przypadku jednego piłkarza dały wynik pozytywny. Nieoficjalnie wiadomo, że zakażonym pechowcem jest Paweł Wszołek. To drugi przypadek koronawirusa w stołecznym zespole w ostatnich dniach. Wcześniej pozytywny wynik dał test przeprowadzony u jednego z piłkarzy przed wtorkowym meczem 1. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów z północnoirlandzkim Linfield FC (1:0). Według nieoficjalnych informacji chodziło o pozyskanego latem Chorwata Josipa Juranovicia. Piłkarze Legii nie załamali się kolejnym pandemicznym ciosem. I dobrze zaczęli mecz.

Super Express - Po dwóch bramkach Tomasa Pekharta piłkarze Legii po raz pierwszy od pięciu lat zaczęli ligowy sezon od zwycięstwa. Pokonali 2:1 Raków Częstochowa, który, mimo że grał przez całą drugą połowę w dziesiątkę, był bliski urwania mistrzom punktu. Legia ostatnio na inaugurację sezonu regularnie przegrywała. Tym razem obyło się bez falstartu, ale tak jak z irlandzkim Linfield (1:0) znów grała, jakby miała zaciągnięty hamulec ręczny - wolno, schematycznie, bez pomysłów. Szybko objęła prowadzenie, a kiedy tuż przed przerwą za idiotyczny faul z boiska wyleciał z drugą żółtą kartką debiutujący w Rakowie Maciej Wilusz, wydawało się, że mistrz ma już mecz pod całkowitą kontrola. Ambitny zespół z Częstochowy mimo gry w dziesiątkę zdołał jednak wyrównać i walczył z Legią jak równy z równym. W 84. min wymęczone zwycięstwo dał gościom Pekhart, wykorzystując ładne zagranie piętą Macieja Rosołka i strzelając swoją drugą bramkę w meczu. - Przez lata nie potrafiliśmy zacząć ligi od zwycięstwa i niby nie ma to większego znaczenia, ale dobrze było w końcu osiągnąć, nazwijmy to, poprawny wynik - stwierdził po meczu trener Legii Aleksandar Vukovic, którego zespół już w środę zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów z cypryjską Omonią.

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.