Przegląd prasy: Zamiast wesela, coraz bliżej pogrzeb
21.07.2014 09:06
Przegląd Sportowy - Trzy oficjalne mecze - dwie porażki i tylko pucharowy remis z irlandzkimi półamatorami uratowany w doliczonym czasie. Na inaugurację ligi tylko jeden, skromniutki celny strzał. Bilans mistrza Polski jest żenująco-zawstydzający. Do wyników trzeba dołożyć beznadziejną grę bez ładu, składu, myśli i stylu oraz niezrozumiałe decyge personalne trenera Henninga Berga: prawonożny Bartosz Bereszyński znowu na lewej obronie, środkowy napastnik Marek Saganowski jako rozgrywający, ofensywny pomocnik Helio Pinto ustawiony najbliżej stoperów, zderzający się w polu karnym rywala napastnicy Arkadiusz Piech i Władimer Dwaliszwili (pierwszy występ w jedenastce Legii od lutowego debiutu Berga) oraz trzy zmiany w przerwie sobotniego meczu. Boiskowy groch z kapustą.
W środę, po 1:1 z St.Patrick's prezes Bogusław Leśnodorski napisał na Twiterze „Gorzej być nie może". W sobotę dołożył tylko „Przepraszam...". W przerwie meczu z PGE GKS Bełchatów kamery nc+ pokazały, jak samotnie siedzi w loży honorowej. Wyglądał jak człowiek, który nie rozumie tego, co właśnie zobaczył. Był bezradny jak Legia na boisku. - W wielu przypadkach działamy intuicyjnie, często tylko nam się wydaje, że to, co robimy, jest sensowne. Jesteśmy w Legii od półtora roku i wszystkiego się uczymy, dopiero stajemy się kompetentni. Ja nigdy nie zarządzałem klubem, Michał Żewłakow nigdy nie był skautem, a Jacek Mazurek dyrektorem sportowym. Działaliśmy po omacku - mówił w majowym wywiadzie w „PS" prezes Leśnodorski. Gdyby dodał „Berg nigdy nie był poważnym trenerem", niewiele by się pomylił.
Gazeta Wyborcza - Środowy rewanż w Dublinie urasta nie tylko do rangi najważniejszego w sezonie. Legia w ostatnim okresie jawiła się jak jedyna wysepka, która nie znalazła się pod wodą. Miała być wioską Galów z przygód o Asteriksie niedającą się podbić Rzymianom. Po Euro 2012, przegranych eliminacjach do mistrzostw świata 2014 i ostatnich dwóch słabych sezonach w europejskich pucharach ewentualne odpadnięcie Legii z europejskich rozgrywek już teraz wywołałoby wstyd niespotykany w polskiej piłce od 2009 roku, gdy sezon mistrzowskiej Wisły zakończył w pucharach już pierwszy rywal - estońska Levadia Tallin.
Gdyby Legia wyeliminowała Saint Patrick's, zmierzy się z Celtikiem Glasgow. I nawet jeśli mistrza Szkocji by nie przeszła, to automatycznie trafi do czwartej rundy eliminacji Ligi Europy, gdzie najpewniej zostanie rozstawiona i zagra z rywalem mniej wymagającym. W przypadku wygrania tego dwumeczu zapomnimy o zadymie na początku sezonu i Legia znów będzie dla nas wioską Galów.
Fakt - Legia ma problem. Po remisie w pierwszym meczu eliminacji Ligi Mistrzów z St. Patrick's, mistrzowie Polski w pierwszej kolejce ekstraklasy przegrali u siebie z GKS Bełchatów 0:1. Bardziej niż zwycięstwo gości zaskakujący był styl, w jakim zostało ono osiągnięte. - Było łatwiej, niż się spodziewaliśmy. Zagraliśmy spokojnie, nie byliśmy wystraszeni, graliśmy w piłkę, stwarzaliśmy sobie okazje do strzelenia gola. Wydaje mi się, że mieliśmy ich nawet więcej niż gospodarze. Często mówi się, że gra się, jak przeciwnik pozwala. Dziś pozwalał na wiele, więc graliśmy tak, jak nam pasowało. Staraliśmy się rozgrywać piłkę w środku boiska i to nam się udało. Długo utrzymywaliśmy się przy piłce, do czego kibice Legii na pewno nie są przyzwyczajeni - powiedział po meczu napastnik Bełchatowa Bartosz Ślusarski.
Polska the Times - „Przepraszam..." - napisał na Twitterze prezes Bogusław Leśnodorski. Znany ze świetnego kontaktu z kibicami w portalach społecznościowych Jakub Rzeźniczak nie napisał niczego. Po słabych w wykonaniu całej drużyny meczach z St. Patrick's (1:1) i Bełchatowem (0:1) spadła na niego fala krytyki - część rozgoryczonych wynikami fanów zarzucała mu zbyt duże zaangażowanie w social media, a zbyt małe w treningi. Reprezentant Polski zareagował na nią, usuwając swoje konta na Facebooku, Twitterze i Instagiamie.
Po sobotnim meczu większość legionistów schowała głowę w piasek. Oprócz kapitana Ivicy Vrdoljaka, Marka Saganowskiego i Dusz ana Kuciaka do dziennikarzy nie wyszedł nikt ze starszych zawodników. Do tłumaczenia się z kompromitacji oddelegowali... 17-letniego Adama Ryczkowskiego. - Ktoś musiał wyjść. Padło na mnie. Czy starsi koledzy są tak zmęczeni, że nie wyjdą z wami porozmawiać? Nie wiem, trzeba by ich o to zapytać - powiedział pomocnik, który zadebiutował w meczu z GKS-em w ekstraklasie.
Rzeczpospolita - Może i Legia ma najsilniejszą kadrę w Polsce, ale nie tworzy drużyny. Gra wolno, bez pomysłu. Aż strach pomyśleć, jak skończy się ewentualna rywalizacja z Celtikiem Glasgow, jeśli w środę zespół z Warszawy zwycięży jednak w Dublinie (albo zremisuje przynajmniej 2:2) i awansuje do trzeciej rundy.
W Irlandii na boisko znów ma wyjść pierwsza jedenastka. W sobotę Henning Berg dał odpocząć Miroslavowi Radoviciowi, Michałowi Żyro i Tomaszowi Brzyskiemu. Do składu wrócił Władimer Dwaliszwili, w ekstraklasie zadebiutowali 17-letni Mateusz Wieteska i Adam Ryczkowski. Eksperymenty efektów nie przyniosły, tak jak w Superpucharze Polski (2:3 z Zawiszą). Legia przez 90 minut oddała tylko jeden celny strzał (Dwaliszwili), ale według trenera stworzyła więcej sytuacji, zabrakło tylko skuteczności.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.