Przemysław Bereszyński: Lech wodził nas za nos
05.04.2013 09:55
- Bartek poważnie zawsze podchodził do kariery, jest profesjonalistą, piłka ma zarabiać na chleb. Widzę w nim dużą chęć bycia lepszym piłkarzem, nigdy nie musiałem go kontrolować, imponował mi wytrwałością.
- Po transferze do Legii zdenerwowałem się jak zobaczyłem w telewizji Bartka trzymającego w ręku koszulkę Legii z napisem "Judasz". Nikt nie chce oglądać swoich dzieci w takim kontekście. Bulwersujące jest to, że coś takiego można pokazać w telewizji, ba jeszcze przeprowadzić sondę, która była właściwie jednoznaczna i skazywała Bartka. Sobotę po podpisaniu kontraktu spędziliśmy razem. Nie wiedziałem jak to się skończy, co może się stać. Ta spirala tak się nakręcała, że wyszła poza kontrolę. Nie chciałem by Bartek wychodził z domu, ale dla prawdziwego fana byłoby ujmą bicie piłkarza. Najbardziej obawialiśmy się tych małoletnich, którzy chcą komuś zaimponować. Na razie przyjazdy syna do Poznania są ograniczone, Raczej my odwiedzamy jego - opowiada Przemysław Bereszyński.
Do sprawy spokojnie podchodzi piłkarz Legii. - Kilka razy dowiedziałem się od kolegów, którzy chodzą na mecz Lecha, że maja do mnie szacunek za tak odważną decyzję. Nigdy nie uważałem, żeby Warszawa, Kraków czy inne miasto w Polsce były gorsze od Poznania. Owszem, jeden będzie się czuł lepiej tu, a inny tam. Ale nie może być tak, że skoro kibice się nie lubią, to trzeba myśleć tak jak oni. Moja mama pochodzi z Płocka czyli z Mazowsza. Do stolicy wiec wcale tak daleko nie miałem - komentuje Bartosz Bereszyński.
Więcej na portalu przegladsportowy.pl
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.