Przemysław Wipler: Prawo to parlament, a nie policja
17.04.2012 09:18
Jednak Legia po co drugim meczu płaci kary, choćby za rzucanie przez kibiców petard na boisko. Co ma więc zrobić, aby tego uniknąć?
- Klub ma mechanizmy reagowania. Przy takim nasyceniu kamerami, z jakim mamy do czynienia na stadionie Legii, zidentyfikowanie osób najbardziej aktywnie łamiących przepisy nie stanowi problemu. Wobec takich kibiców władze klubu mogąorzec zakazy stadionowe i z tego, co wiem, z tej możliwości korzystają. Do tego dochodzi możliwość roszczeń regresowych wobec osób, z których winy klub ponosi straty, tzn. występowania na drogę sądową o odszkodowanie. Klub powinien zadbać raczej o to, by spełnić wszystkie wymogi organizacji meczu. Pamiętamy kuriozalną sprawę ze śnieżkami, którymi kibice rzucali w piłkarzy podczas meczu Legii ze Sportingiem Lizbona. Prawda była taka, że Żyleta, czyli trybuna zajmowana przez najbardziej zagorzałych fanów, była jedyną, która nie została odśnieżona.
Przytoczę też słynną sprawę Wojciecha Brauna ps. Kelner, kibica Legii, wobec którego nie orzeczono ani zakazu sądowego, ani klubowego, a któremu od czterech lat odmawia się prawa do zakupu biletu na mecz. Odmowa usługi będącej w ofercie jest kompletnie bezprawnym działaniem, stanowiącym pogwałcenie gwarantowanego konstytucyjnie dostępu do kultury. Mecz to nie jest impreza prywatna. Jeśli byłaby takową, to klub musiałby zapłacić za usługę policji i ponieść wiele innych koszów, które są pokrywane z kieszeni podatników.
W wypadku odpalania pirotechniki prawo jest łamane.
- Działania zakazujące organizowania opraw są nieproporcjonalne do skali zagrożenia. Na stadionach powinna byćstosowana zasada: jak najmniej represji i prewencji, a jak najwięcej praw obywatelskich. Dopiero jeśli dzieją się rzeczy złe, powinno następować zdecydowane działanie ze strony służb porządkowych i policji. Niestety duża liczba osób odpowiedzialnych w poszczególnych klubach za bezpieczeństwo to byli esbecy, milicjanci. Oni nie mają pojęcia o respektowaniu praw obywatelskich. A jeśli chodzi o race, to w wielu krajach można ich używać do opraw meczowych, funkcjonuje tzw. model duński, w którym stowarzyszenia kibiców biorą odpowiedzialnośćza skutki niewłaściwego zastosowania tych akcesoriów. U nas twardo stoi się na stanowisku, że race muszą być zakazane.
Generalnie - czy w Polsce policja nie ma zbyt dużo do powiedzenia ws. organizowania meczów?
- Jeżeli dochodzi do sytuacji, że na stadionie spełniającym wszelkie standardy nie da się rozegrać spotkania o Superpuchar, bo polskie przepisy zezwalająna trzymanie ludzi w klatkach, a Stadion Narodowy nie został w takowe wyposażony, to odpowiedź nasuwa się sama. Mamy najbardziej rygorystyczny i policyjny system w całej Europie. Nawet powstanie z krzesełka albo zajęcie innego miejsca niż wskazane na bilecie może być przyczyną dotkliwych sankcji. Instytucja zakazu klubowego jest niekonstytucyjna. Każdy obywatel ma prawo do sądu, nikogo nie wolno pozbawić instytucji odwołania, a w wypadku zakazów orzekanych przez kluby tak właśnie jest. Trzeba poprawić błędy popełnione przy tworzeniu tych ustaw.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.